#

PRZEDSMAK ZŁA

Znakomita Alex Kava powraca z prequelem bestsellerowego "Dotyku Zła" rozpoczynającego cykl o profilerce Maggie O’dell. 14 marca ukaże się thriller „Przedsmak zła”. Tym razem autorka cofa się do czasu sprzed znanego czytelnikom „Dotyku zła”, opisując pierwsze śledztwo prowadzone przez Maggie w terenie i spotkanie z jej późniejszym prześladowcą, Albertem Stucky.


Agnieszka Graca: W Polsce właśnie ukazał się "Przedsmak zła". Skąd wziął się pomysł na napisanie prequela serii o agentce specjalnej Maggie O’Dell?

Alex Kava: Już od wielu lat czytelnicy pytali mnie o jedną z najwcześniejszych spraw, którymi zajmowała się Maggie - sprawę Alberta Stucky’ego, seryjnego zabójcy. Wzbraniałam się przed napisaniem prequela, bo przecież wiadomo już było, jak tamta sprawa się zakończyła. Ale wtedy zdałam sobie sprawę, że dużo było jeszcze do opowiedzenia i do dowiedzenia się o Maggie. Pisząc tę książkę, uświadomiłam sobie również, że może tak naprawdę wcale nie wiemy o wszystkim, co się wtedy wydarzyło.

AG: Wielu pani czytelników musi być zadowolonych z tego, że Maggie O’Dell znowu ściga seryjnych zabójców, jak to było w pierwszych książkach. Mniej więcej w połowie serii zmieniła pani swoje modus operandi, wprowadzając zabójców wspomagających się śmiercionośnymi wirusami, atakami terrorystycznymi czy bronią biologiczną. Czego możemy się spodziewać w przyszłości?

AK: Nigdy nie chcę pisać dwa razy tej samej książki. Wierzę, ze jestem winna moim czytelnikom zarówno element zaskoczenia, jak i rozrywkę. Niektóre powieści o seryjnych zabójcach bywają zbyt schematyczne i przewidywalne. Stawiam sobie więc wyzwanie - chcę myśleć poza schematami. Zaczęłam mniej zastanawiać się nad rodzajem sprawy, którą ma się zająć Maggie, za to więcej nad tym, jak ta sprawa może wpłynąć na samą Maggie. W jakiej sytuacji postawię ją następnym razem.

AG: Głównym bohaterem Pani ostatnich książek jest Ryder Creed, przewodnik psów tropiących, przeszkolonych do pracy w policji. Ta seria z Ryderem Creedem jest spin-offem serii z Maggie O’Dell, przy czym agentka wciąż się w niej pojawia. Czy planuje pani jej powrót, oprócz tego w Przedsmaku zła?

AK: Nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak bardzo czytelnikom brakuje serii z Maggie. Przecież w powieściach o Ryderze Creedzie Maggie również odgrywa ważną rolę. Ale skoro czytelnicy aż tak chcą jej z powrotem w jej własnej serii, rozważę wydanie co roku jednej książki z serii o Maggie O’Dell i jednej z serii o Ryderze Creedzie. I, jeśli można, chciałabym zachęcić moich czytelników do podzielenia się tym, co myślą o takim pomyśle. Proszę o maile na adres alexkava@alexkava.com.

AG: W pani ostatniej powieści lepiej poznajemy Maggie O’Dell. Prequel serii pokazuje początki jej kariery, a także początek gry, do której zmusza ją Albert Stucky. Ale skąd się w ogóle wzięła agentka Maggie O’Dell? W jaki sposób stworzyła pani swoją bohaterkę?

AK: Tak naprawdę to nie planowałam serii. Kiedy pisałam "Dotyk zła", nie czytałam nawet żadnych serii. Ta powieść stała się międzynarodowym bestsellerem, a mój wydawca zażyczył sobie sequela. A potem trzeciej i czwartej części. Szczerze mówiąc, nie jestem pewna, skąd się wzięła Maggie. Na początku nie wiedziałam nawet, czy ją lubię. Moi przyjaciele szybko zauważyli, że ona ma moje ironiczne poczucie humoru i jest tak samo uparta. Przejęła więc chyba część moich dziwactw charakteru. Ale tak naprawdę poznawałam ją dopiero wraz z moimi czytelnikami. Przedsmak zła dał mi lekcję – ta książka zmusiła mnie do zbadania przeszłości Maggie i znalezienia odpowiedzi na pytanie dlaczego Maggie jest taka, jaka jest.

AG: Pisze pani thrillery. Dlaczego wybrała pani akurat ten gatunek?

AK: Tak samo jak nie planowałam napisania serii, nie zaplanowałam sobie również, że napiszę thriller. Miałam do opowiedzenia historię. Większość moich czytelników wie, że "Dotyk zła" jest luźno oparty na prawdziwych wydarzeniach, które miały miejsce tutaj, w Nebrasce.

AG: A skąd się wzięła decyzja o pisaniu?

AK: Zawsze chciałam pisać, już w czasach, kiedy miałam dwanaście czy trzynaście lat. Jako dziecko gryzmoliłam opowieści na wszystkim, co tylko wpadło mi w ręce. Ale moi rodzice byli potomkami polskich imigrantów. Mieli silne poczucie obowiązku pracy, natomiast czytanie i pisanie to były rzeczy, których się uczyło w szkole, a potem trzeba było wyuczyć się zawodu. Dorastając, nie znałam nikogo, kto by zarabiał pisząc, a tym bardziej pisząc książki.

AG: Pamięta pani chwilę, kiedy zobaczyła po raz pierwszy swoją książkę w księgarni? Jakie to było uczucie?

AK: O, pamiętam, jakby to było wczoraj. Weszłam do środka i nie spodziewałam się, że zobaczę je na samym przodzie, cały stos. Dałam nura między regały i zerkałam tylko z daleka.

AG: Jak zmieniło się pani życie po napisaniu pierwszej książki, "Dotyku zła"?

AK: Myślę, że największą zmianą jest to, że wciąż jeszcze jest dla mnie trochę dziwne jak ludzie rozpoznają mnie w sklepie czy w kinie. Pisanie dało mi również możliwość podróżowania w kraju i za granicą.

AG: Powiedziała pani kiedyś, że życie bywa dziwniejsze niż fikcja. Pamięta pani jakąś sytuację, w której pani tak pomyślała?

AK: Przy każdej nowej książce odkrywam coś, co mnie naprawdę zadziwia. Właśnie skończyłam pisać Lost Creed, w którym poruszam temat handlu ludźmi. Tutaj, w Nebrasce, jest to poważny problem, ponieważ autostrada międzystanowa nr 80 przecina stan i tędy odbywa się transport, również narkotyków i ludzi. Dowiedziałam się, że miesięcznie w samej Nebrasce jakieś dziewięćset osób pada ofiarą handlu żywym towarem. Wiele z nich nie ma ukończonych osiemnastu lat. Jest to dla mnie zaskakujące i z pewnością dziwniejsze niż fikcja.

AG: Czy ma pani jakiś harmonogram pracy albo rytuały pisarskie?

AK: Na początku zapisuję dwa, czasami trzy notesy. Całe strony zajmuje research, fragmenty dialogów, zapiski o tym, którymi bohaterami chcę opowiedzieć historię, a czasami również szkielet rozdziałów. Te notesy wytyczają mi drogę jeszcze zanim zasiądę do właściwego pisania.

AG: Co jest dla pani najłatwiejsze, a co najtrudniejsze w pisaniu?

AK: Najprostsze jest wymyślanie. Najtrudniej jest przekształcić to, co widzę w mojej głowie w słowa a potem je zapisać.

AG: Pani dziadkowie byli polskimi imigrantami. Czy odziedziczyła pani po nich jakieś polskie zwyczaje, tradycje, cechy albo opowieści rodzinne?

AK: Mój tata był farmerem i spawaczem, ale w weekendy grywał na skrzypcach w polskim zespole, więc bardzo wcześnie nauczyłam się polki. Moi rodzice i obie babcie (dziadkowie zmarli, zanim się urodziłam) mówili po polsku. Moja babcia ze strony ojca mieszkała z nami aż do momentu, kiedy skończyłam sześć lat. Prawie w ogóle nie mówiła po angielsku.

Moja matka miała wiele przepisów inspirowanych kuchnią polską i uwielbiała przygotowywać i serwować polskie dania. Nie mam pojęcia, na ile były autentyczne. Jak dorastałam, kiełbasa stanowiła podstawowe wyżywienie. Zawsze był też barszcz na Wielkanoc. Tak bardzo żałuję, że nie zapisałam przepisu mamy na pierogi!

AG: Myślała pani o tym, żeby przyjechać do Polski?

AK: Tak, uważam, że byłoby to zabawne i fascynujące. Niczego nie wykluczam!

AG: Nad czym teraz pani pracuje?

AK: Nad kilkoma projektami: następny Ryder Creed, książka dla dzieci oraz bożonarodzeniowa nowela.

AG: Proszę przyjąć pozdrowienia od polskich czytelników. Ma tu pani wielki fanklub.

AK: Dziękuję! Moi polscy czytelnicy są dla mnie bardzo mili. I ponawiam zaproszenie, chętnie przeczytam wiadomości od czytelników z Polski – na Facebooku albo mailowo: alexkava@alexkava.com.

AG: Dziękuję za rozmowę.

Agnieszka Graca