"Cela" Jonas Winner
Wydawnictwo Initium
"Cela" Jonas Winner
Wiosną ukazał się nowy kryminał Jonasa Winnera "Cela". Mroczna opowieść, wyjątkowo napięta atmosfera i świat jedenastoletniego chłopca. Thriller zaskakuje zwrotami akcji i zakończeniem. Świetna książka na długie letnie popołudnie.Fragment książki:
Prolog
Zima 2016
Berlin. Czarne migotanie nocnego wspomnienia. Ciemność. Wilgoć. Chłód. Blade poranne słońce. Mętne światło popołudnia. Niekończące się noce.
Kiedy wracam myślami do Berlina, widzę przed sobą betonową pustynię, ściany ogniowe, ślepe uliczki, wykopy budowlane – zamarłe w czerni. Połyskujący wilgocią bruk, fasady domów, wznoszące się na tle szarego nieba. Widzę liście, ciemne i mokre, czuję zapach butwiejącego listowia. Widzę latarnie gazowe, których
światło rozmywa się we mgle. Widzę twarze, blade i ostre, słyszę odgłos stóp, szelest palt, szepty. Kiedy wracam myślami do Berlina, mam w ustach smak zjełczałego tłuszczu, a w nozdrzach zapach kapusty i węgla. Kiedy wracam myślami do Berlina, moje dłonie wilgotnieją od zimnego potu, a nogi ogarnia niepokój. Słyszę wrzask, ale nie widzę, kto krzyczy. Słyszę głuche dudnienie elektronicznej muzyki i przemierzam podziemne bunkry. Kiedy wracam myślami do Berlina, widzę sosnowe lasy i piaszczystą ziemię, komórki zbite z desek i opuszczone ulice. Ukradkowe spojrzenia, milczenie, strach i powracające noce, które nigdy się nie kończą.
Kiedy wracam myślami do Berlina, czuję się tak, jakby na mych ustach kładła się zimna ręka, martwa
jak guma i lepka jak miód.
Jego ręka.
Ręka wilka, maszyny do mielenia mięsa.
Ma wyjść na wolność. Już jutro. Po prawie dwudziestu latach. Wczoraj dostałem zawiadomienie. Z Berlina. Z jednego z kamiennych pałaców, w których mieszczą się niezliczone urzędy.
Siedzę przy otwartym oknie. Przede mną niebo tak szerokie, że nie da się objąć go wzrokiem. Na horyzoncie woda, w oddali ludzie, mali jak mrówki. Pojazdy jak sunące po alejach zabaweczki. Świeci słońce, nastaje dzień, ale wspomnienie o Berlinie, mieście na dalekim wschodzie Europy, ciemnieje jak welon zasłaniający
słońce. Dopada mnie niczym potępieńczy pogłos. To już jutro, jutro otworzy się krata i wysunie się zza niej jego szyja, przekroczy linię dzielącą go od wolności. Przestąpi przez tę linię jedną stopą, a potem – jednym potężnym krokiem – stanie po drugiej stronie, wyswobodzony, na zewnątrz murów więzienia. Już nie będzie poskromiony, na wolności rozwinie się i wysunie czułki.
Wiadomość o jego zwolnieniu rzuciła mnie w mroczną przeszłość. Myślałem, że zostawiłem tamten czas za sobą – na zawsze – lecz teraz moje myśli znów krążą wokół tamtych zdarzeń. Chcę o tym napisać. O tym, co wydarzyło się naprawdę. Niech to będzie ostrzeżenie. I lek, który mnie uzdrowi.
Ależ skąd! Spisuję to, bo się tym duszę, bo wspomnienie tamtych paru dni sprzed prawie dwudziestu lat, wspomnienie mroku, grozy i śmierci, żarzy się we
mnie i zatruwa, a ja już nie mogę inaczej, jak tylko chwycić za pióro, wziąć ten plik papieru i zapisać, co przeżyłem.
Wtedy…
W Berlinie…
Tamtego lata prawie dwadzieścia lat temu…
…kiedy byłem chudym chłopcem – wielkookim, ciekawym, rozbrykanym, mającym nie więcej niż jedenaście lat.
Jonas Winner, urodzony w 1966 roku w Berlinie, doktor filozofii, po studiach pracował w Berlinie i Paryżu jako dziennikarz, redaktor telewizyjny i autor scenariuszy (dla stacji ARD, ZDF, Sat. 1). Jego wydany w self-publishingu bestseller „Berlin Gothic” zrobił furorę w internecie. W 2012 roku Winner odniósł wielki sukces thrillerem „Der Architekt” („Architekt”). Kolejną książką był „Gedankenexperiment” („Eksperyment myślowy”). Autor mieszka z rodziną w Berlinie.
Sam o sobie pisze tak:
Urodziłem
się w 1966 roku w Berlinie, dorastałem w Nikolassee, na przedmieściach
zachodniej części miasta. Kiedy miałem jedenaście lat, rodzice
przeprowadzili się z nami do Rzymu i to był koniec mojego spokojnego
życia. Poszedłem do niemieckiej szkoły i większość czasu spędzałem na
dziwieniu się. Po półrocznym pobycie w USA w wieku osiemnastu lat
wróciłem do Berlina, podjąłem studia filozoficzne i stwierdziłem, że to
mnie naprawdę interesuje. Wyjechałem na rok do Paryża, w
dziewięćdziesiątym trzecim uzyskałem tytuł magistra i zacząłem pracę w
telewizji. Początkowo pracowałem w redakcji kulturalnej regionalnej
stacji ARD, później jako reporter i redaktor w stacji prywatnej. W 1996
zrobiłem doktorat z filozofii, a kiedy stanąłem przed wyborem: filozofia
czy telewizja, uznałem, że spróbuję szczęścia jako dziennikarz.
Tworzyłem
filmy dokumentalne i reportaże dla ZDF, WDR, ARD, ORB i arte, o
tematyce sięgającej od sił powietrznych po berliński teatr rewiowy
Friedrichsstadtpalast. Przez rok byłem naczelnym czternastoosobowej
redakcji codziennego magazynu telewizyjnego. W tym samym czasie wraz z
trzema przyjaciółmi założyłem „plotpower”, firmę zajmującą się pisaniem
scenariuszy filmowych i produkcją oprogramowania, która istnieje do
dzisiaj. Około roku 2000 zacząłem pisać scenariusze do filmów, głównie
do kryminałów i thrillerów, które wyświetlano w ZDF, ARD i Sat. 1. W
roku 2006 nadszedł ten moment: usiadłem i napisałem „Davids letzter
Film” („Ostatni film Davida”), manuskrypt, który po kilku poprawkach i
zmianach w 2009 kupiło wydawnictwo dtv.
Obecnie mieszkam w Berlinie i pracuję nad kolejnymi scenariuszami oraz powieściami.