#

Zaczynam od zrobienia listy najbardziej osobliwych cech każdego z bohaterów

wywiad z Garethem Rubin

Z Garethem Rubinem o pomyśle na „Dom Klepsydry”, początkach kariery, podróżach i literackich inspiracjach rozmawia Małgorzata Chojnicka

Małgorzata Chojnicka: Jak to się stało, że został Pan pisarzem?

Gareth Rubin: Zaczynałem jako dziennikarz. I wydaje mi się, że był to całkiem dobry trening dla przyszłego powieściopisarza, ponieważ dziennikarstwo uczy, jak przechodzić do sedna.
A sednem książki jest opowiadana historia, bycie pisarzem – ze wszystkim, co się z tym wiąże – to rzecz drugorzędna i wtórna.

M.Ch.: Publikuje Pan artykuły w brytyjskiej prasie. Jaka tematyka jest Panu najbliższa?

G.R.: Uwielbiam pisać o podróżach. Częściowo dlatego, że oznacza to, odwiedzanie najbardziej nawet odległych i egzotycznych miejsc i robienie tam rzeczy, które w innych okolicznościach nie przyszłyby mi do głowy. Niedawno wróciłem z Japonii, ich linie lotnicze mają nową usługę, dzięki której można darować sobie zabieranie w podróż walizek z ubraniami – po przylocie gotowe zestawy odzieży wypożyczysz od Japan Airlines. Chyba jednak nie wszystko idzie zgodnie z planem, bo pasowała na mnie tylko jedna z trzech par spodni, które dostałem…

M.Ch.: Gdyby miał Pan wymienić cechy dobrego dziennikarza, która z nich znalazłaby się na podium?

G.R.: Obiektywizm. Umiejętność spojrzenia na wydarzenia z boku i zrelacjonowania ich przy jednoczesnym powstrzymaniu się od arbitralnej oceny.

M.Ch.: Dlaczego podjął się Pan wyreżyserowania spektaklu, który opowiada o terapeutycznej mocy sztuki?

G.R.: To był film dokumentalny, a nie sztuka. Nakręciłem go w szpitalu psychiatrycznym
z udziałem niektórych pacjentów. Uznałem to za fascynujący temat, a ludzie występujący w tym filmie okazali się być naprawdę utalentowanymi artystami.

M.Ch.: Przyznam, że „Dom Klepsydry” jest książką wyjątkowo intrygującą. Zdradzi Pan, co było inspiracją do jej powstania?

G.R.: Przede wszystkim chciałem wypróbować zupełnie nowe podejście do opowiadania historii, takie, w którym czytelnik ma swego rodzaju władzę nad tym, co się dzieje. Zależało mi, żeby oprócz świetnej fabuły ofiarować odbiorcy także niezwykłą czytelniczą przygodę.

M.Ch.: Którą z historii napisał Pan jako pierwszą?

G.R.: Tę, której akcja rozgrywa się w dziewiętnastowiecznej Anglii. Tak naprawdę jednak, wciąż krążyłem między nimi, ponieważ to, co dzieje się w jednej historii, ma wpływ na to, co dzieje się w drugiej.

M.Ch.: Widać, że bardzo interesuje się Pan tajemnicami ludzkiego umysłu. Co Pana w tej materii najbardziej zaskakuje?

G.R.: Cóż za zaskakujące pytanie. Myślę, że najbardziej fascynuje mnie to, jak my, jako cywilizacja, z biegiem czasu zmieniamy nasze ogólnie przyjęte przekonania. Bo dlaczego na przykład dawniej wszyscy wierzyliśmy, że rzeki, drzewa i wszystko inne, co nas otacza ma swoich bogów? Co nas powstrzymuje od kultywowania tych wierzeń? Dlaczego zastąpiliśmy je innymi?

M.Ch.: Wyspa Ray jest wytworem Pana wyobraźni. Czy ma swój pierwowzór? Przyznam, że nie chciałabym mieszkać w takim miejscu.

G.R.: Ależ nie, wyspa Ray istnieje naprawdę. Można tam dojechać autobusem. Wyspa jest obecnie rezerwatem przyrody – to świetne miejsce, by obserwować dzikie gatunki ptaków.

M.Ch.: W jaki sposób pracuje Pan nad skonstruowaniem poszczególnych postaci?

G.R.: Hmmmm. Zaczynam od zrobienia listy najbardziej osobliwych cech każdego z bohaterów. A potem każdy zespół dziwactw obudowuję cechami typowymi dla przeciętnego człowieka.
W ten sposób powstaje postać ludzka z krwi i kości, bliska każdemu z czytelników,
a jednocześnie wyposażona we własny, niepowtarzalny charakter i dysponująca ekscytującym, wyjątkowym usposobieniem. Tak to mniej więcej działa.

M.Ch.: Czy rozpoczynając pracę nad „Domem Klepsydry”, wiedział już Pan jak się zakończy?

G.R.: Nie. Miałem pomysł na początek opowieści i ogólną koncepcję całości. Po prostu zacząłem pisać i czekałem cierpliwie – ale też z ogromną ciekawością – dokąd zaprowadzi mnie ta historia.

M.Ch.: Jest Pan mistrzem w budowaniu mrocznego nastroju, przyprawiającego wręcz
o ciarki na plecach. Nie myślał Pan o napisaniu horroru?

G.R.: Dziękuję za komplement, ale nie przepadam za grozą w filmach ani w książkach, chyba zbyt łatwo mnie wystraszyć.

M.Ch.: Czy może Pan powiedzieć, nad czym teraz pracuje?

G.R.: Chyba za wcześnie, żeby o tym mówić, ale pracuję nad książką, która będzie luźną kontynuacją „Domu Klepsydry”. Nic więcej nie zdradzę, ale klimat tej powieści będzie podobny,
a fabuła równie wciągająca, więc wszyscy wielbiciele „Domu Klepsydry” na pewno będą usatysfakcjonowani.

M.Ch.: Nie ukrywam, że bardzo mnie Pan zaintrygował opisem hrabstwa Essex. Czy to miejsce jest Panu w jakiś szczególny sposób bliskie?

G.R.: Mieszkam w Londynie, a granica hrabstwa Essex przebiega niemal przez przedmieścia tej ogromnej, tętniącej życiem metropolii. Essex słynie ze wspaniałych krajobrazów, ale osadziłem tam akcję powieści głównie przez wzgląd na przemytniczą przeszłość wyspy Mersea.

M.Ch.: Ma Pan swojego ulubionego pisarza, a może takiego, którego twórczość wywarła na Panu największy wpływ?

G.R.: Oczywiście! Każdy pisarz ma swojego mentora, swoje literackie guru. Moim jest James Hogg, dziewiętnastowieczny szkocki poeta i prozaik epoki romantyzmu. Jego „The Private Memoirs and Confessions of a Justified Sinner” zrobiły na mnie ogromne wrażenie. Każdemu polecam tę książkę, jest naprawdę niesamowita.

M.Ch.: Po jakie książki sięga Pan, gdy chce odpocząć?

G.R.: Kiedy piszę kryminał, czytam głownie kryminały. Ale kiedy chcę się zrelaksować, chętnie sięgam po twórczość Evelyna Waugha, którego w mroczy sposób pociągał świat brytyjskiej arystokracji. Lubię zanurzać się w tych ponurych, choć jednocześnie dowcipnych i podszytych ironią powieściach, pokazujących rzeczywistość jak ze snu, należącą już prawie wyłącznie do przeszłości.

M.Ch.: Czego Panu życzyć jako pisarzowi?

G.R.: Wyłącznie tego, żeby pisanie powieści było dla mnie jedynym – i w zupełności wystarczającym – źródłem utrzymania.

Małgorzata Chojnicka


o książce

nasza recenzja

fragment do czytania

wywiad z autorem


Małgorzata Chojnicka