#

Czytelnik musi coś czuć, prawda? - wywiad z Joanną Opiat-Bojarską

wywiad z Joanna Opiat - Bojarska

ZwB: Dzień dobry. Bardzo miło przywitać na kryminalnym serwisie osobę, którą „namiętne uczucia popychają do planowania kolejnych zbrodni”. Joanna Opiat-Bojarska: Witam serdecznie Panią i czytelników Zbrodni w Bibliotece. Cieszę się, że możemy porozmawiać. Zwłaszcza, że właśnie planuję kolejną zbrodnię.
ZwB Przywołana wypowiedź Pani jest dla mnie bardzo interesująca, gdyż aluzyjnie wskazuje bardzo ważną cechę Pani najnowszej powieści – namiętne uczucia. Chciałabym o to zapytać: o rolę emocji w konstruowaniu przez Panią postaci, w ogóle tworzeniu powieści. Czy to ważny komponent?

Joanna Opiat-Bojarska Uważam, że uczucia nadają sens naszemu istnieniu. Bez nich wszystko byłoby nijakie, monotonne i zwyczajnie nudne. Konstruowanie powieści zawsze zaczynam od wynalezienia problemu społecznego lub tematu tabu, koniecznie takiego z dużym ładunkiem emocjonalny. Znajduję, zapalam się i zakochuję. Nie napisałabym dobrej książki, zachowując chłodny dystans. To dzięki namiętnym uczuciom mam siłę, by wieczorami siadać z laptopem na fotelu i tworzyć. Każda kolejna książka jest dla mnie wyzwaniem. Poprzeczkę stawiam sobie coraz wyżej. Po wizycie w poznańskim Zakładzie Medycyny Sądowej i rozmowie z moją konsultantką – antropolog sądową byłam gotowa zrezygnować ze snu, byle tylko jak najszybciej stworzyć powieść. Opowiedzieć historię, która obija się o moje serce i mózg. Lubię odwiedzać moich konsultantów w miejscu pracy. Chłonę wtedy emocje. Widzę ściany, zawalone papierami biurka, podłogę i znowu czuję, że zarwę noc, przelewając uczucia na ekran komputera. Wychodzę z założenia, że dobry kryminał musi zawierać w sobie, oprócz trzymającej w napięciu akcji i logicznego, ale zaskakującego zakończenia, ogromny ładunek emocjonalny. Czytelnik musi coś czuć, prawda?

ZwB Prawda. Do emocji, tym razem muzycznych, odwołuje się Pani również w słowie do czytelnika zamieszczonym na naszym serwisie. Słucha Pani Marilyn Mansona? Muzyka pomaga Pani w pisaniu? Staje się tworzywem?

Joanna Opiat-Bojarska Muzyka pomaga mi podczas właściwego pisania, czyli wypełniania szkicu scen treścią. Przypisuję konkretne utwory do poszczególnych postaci, dzięki czemu łatwiej przemieszczam się między scenami. Łatwiej też zmieniam nastrój. Muzyka może nieść ze sobą ogromny ładunek emocjonalny, a jak Pani zauważyła, u mnie wszystko kręci się wokół emocji (dalekich od romantycznych).

Marilyn Manson podpowiedział, jaki tytuł ma nosić moja książka. Wydawca poprosił o przedstawienie propozycji zmiany tytułu. Myślałam, myślałam aż w końcu głowa zaczęła dymić. Uznałam, że zasłużyłam na chwilę relaksu, i sfrustrowana poszukiwaniami włączyłam sobie coś takiego. Manson i Rammstein posiadają umiejętność rozładowywania mojego stresu i frustracji. Tamtego dnia wybór padł na Mansona „Sweet dreams”. Doznałam olśnienia, bo nagle utwór znany od lat okazał się idealnie odzwierciedlać stan emocjonalny Anki Rogozińskiej. Nie mam na myśli tylko słów piosenki, ale całość… gitary, krzyk, przyspieszenie. Tak, jakby to Anka go stworzyła. Sweet dreams. Słodkich snów. Niepokój związany z tym, kto kogo wykorzysta, powinien towarzyszyć czytelnikowi podczas lektury „Słodkich snów, Anno”.

ZwB Pani bohaterka jest dziennikarką śledczą. Dlaczego dała Pani jej taki zawód?

Joanna Opiat-Bojarska W tym miejscu chyba muszę wspomnieć o moim sposobie pracy z powieścią. Mam ścisły umysł. Potrzebuję uziemionych punktów zaczepienia, kolumn łączących mnie z rzeczywistością, tylko wtedy czuję się na tyle bezpiecznie, by wyobraźnia mogła szybować wysoko. Najpierw zbieram informacje o prawdziwych wydarzeniach, miejscach, zasypuję konsultantów pytaniami. Dopiero później filtruję zdobyte informacje, łączę je, wypełniając szkic powieści fikcyjnymi postaciami, wymyślonymi powiązaniami i oczywiście pułapkami przeznaczonymi dla czytelników.

Dlaczego Anka została dziennikarką śledczą? Z bardzo prozaicznej przyczyny. W momencie, w którym w mojej głowie pojawił się pomysł na powieść o mordercy z pociągu, byłam znana jako autorką powieści obyczajowych. „Gdzie jesteś, Leno” czekało na swoją premierę, a moich konsultantów można było policzyć na palcach jednej ręki. Teraz jest zupełnie inaczej, mogę się szczycić stajnią najlepszych konsultantów, wybitnych specjalistów w swoich dziedzinach. W tamtej chwili z powodu braku w mojej stajni policjantów kryminalnych uznałam, że główna bohaterka nie może być policjantką. Wyznaję zasadę, że jeśli mam pisać o czymś, o czym nie mam pojęcia, to szkoda mojego czasu. Czytelnika nie da się oszukać. Traf chciał, że gdy poszukiwałam inspiracji, znajoma opowiadała, jak wyglądała jej praca w oddziale pewnej ogólnopolskiej telewizji… Eureka. Wtedy uznałam, że Anna Rogozińska będzie dziennikarką śledczą w poznańskim oddziale Primo TV, dzięki czemu powieść zyska nowego wymiaru: media kontra rzeczywistość.

ZwB Pasjonujący jest motyw korespondencji między Anną Rogozińską a mordercą, no i wkomponowana weń gra z „Alicją w Krainie Czarów”. Dlaczego Alicja?

J

oanna Opiat-Bojarska Zależało mi na tym, by główna bohaterka miała kontakt z mordercą. Szukałam więc pomysłu na to, jak to może wyglądać. Anka Rogozińska jest ambitna i zdeterminowana, nie lubi tracić czasu na błahostki. Potrzebowałam czegoś, co będzie brzmiało tajemniczo, intrygująco i jednocześnie będzie miało ukryty sens. Poszukiwania zaprowadziły mnie do bajek, które podobno mają głębszy sens. (śmiech). Nigdy nie przepadałam za „Alicją w Krainie Czarów”. Zaczęłam jednak zgłębiać temat (to chyba najcudowniejsza zaleta pisania) i wtedy okazało się, że Alicja pośrednio łączy się także z bardzo fajną matematyczną zagadką. Wobec takiego odkrycia nie mogłam przejść obojętnie. Przeczytałam kilka tłumaczeń Alicji, by odnaleźć to, które będzie mi pasowało, a następnie połączyć fikcję z prawdziwymi tekstami z książki. Już jako wisienkę na torcie do powieści dodałam ścierające się opinie wielbicieli Alicji z jej przeciwnikami.

ZwB Chciałaby Pani porozmawiać z mordercą? A jeśli tak, o co by go Pani zapytała?

Joanna Opiat-Bojarska Takie pytanie nasuwa się po lekturze „Słodkich snów, Anno”? (śmiech) Morderca sam w sobie, jako człowiek pozbawiający innych życia mnie nie interesuje. Intrygują mnie wybory podejmowane przez ludzi, emocje, które nimi kierują, i specyficzne układy, w których tkwią. Każda rozmowa z człowiekiem jest ciekawa, jeśli jest szczera i dotyka czegoś poza aktualną pogodą, kurtuazyjną wymianą uprzejmości czy raportowaniem stanu posiadania. Piszę o sprawach, które mnie poruszają, budzą moją pasję i powodują przyspieszone bicie serca. Gdybym podczas researchu do kolejnej książki dotarła do mordercy, dokładnie przygotowałabym się do zadawania pytań, ale na pewno padłoby też pytanie otwarte dotyczące uczuć.

ZwB Proszę powiedzieć kilka słów o sobie prywatnej, jeśli oczywiście można o to zapytać.

Joanna Opiat-Bojarska Prywatnie jestem zabójczo nudna... Jestem wredną matką, żoną ze słodkich snów, marzącą o błogostanie właścicielką czarnego kota. Prowadzę agencję nieruchomości i odpowiadam na pytania „gdzie jesteś”. Czasem mam tyle na głowie, że chcę, by ktoś chociaż na chwilę wyłączył mój mózg. Chyba trudno rozdzielić mnie prywatną i mnie literacką.

ZwB A kiedy następna powieść?

Joanna Opiat-Bojarska Która następna? ;) Jako że namiętne uczucia popychają mnie do planowania kolejnych zbrodni, nie potrafię się zatrzymać. Skończyłam właśnie mroczną powieść o prostytucji. Jeśli pyta Pani o kolejny tom przygód Anki Rogozińskiej, trwa faza planowania i reaserchu. Książka powinna trafić w ręce czytelników na początku przyszłego roku.

Jolanta Świetlikowska