#

Spałam w Pile

felieton z cyklu: Im dalej w las, tym większy kryminał

Agnieszka Pruska

Tytuł nieco przewrotny, bo nie o nocleg w tym mieście chodziło. Spać można wszędzie, nie wszędzie jednak odbywają się festiwale literatury kryminalnej. I od razu powiem, że chyba nigdzie indziej nie ma tak sprzyjających warunków dla spotkań „kryminalistów”, bo w jakim innym mieście znajdziemy szkołę policyjną w roli jednego z organizatorów? Festiwal trwał trzy dni, podczas których można było się spotkać z autorami kryminałów lub specjalistami z dziedzin związanych z wykrywaniem sprawców zbrodni, a jeżeli ktoś się skusił, to również wziąć udział w warsztatach literackich poprowadzonych przez Mariusza Czubaja. Od razu powiem, że się skusiłam...

Atrakcje dnia pierwszego rozpoczęła gra miejska, a jej uczestnicy z zaangażowaniem starali się rozwiązać zagadkę kryminalną. Została ona przygotowana przez organizatorów festiwalu na podstawie powieści Joanny Opiat-Bojarskiej („Zaufaj mi Anno”). Po południu odbyły się dwa spotkania: z dr. Szymonem Kordelskim – specjalistą od wszelkich owadów, czyli entomologiem, oraz z dziennikarzem i autorem kryminałów – Wojciechem Chmielarzem. O owadach każdy coś wie, ale na pewno niewiele osób patrzy na uprzykrzające nam życie muchy lub śpieszące się gdzieś chrząszcze pod kątem ich przydatności w procesie ustalenia czasu i miejsca śmierci ofiary. Owady są wszędzie, a część z nich traktuje zwłoki jak jadłodajnię lub miejsce składania jaj, i to właśnie dzięki nim specjaliści tacy jak dr. Kordelski mogą pomóc policji, określając czas zgonu. Znajomość kolejności i czasu zasiedlania zwłok przez poszczególne owady, rejonów, w których występują, ich zwyczajów, jak również czasu przeobrażenia w formę dorosłą w konkretnych warunkach umożliwiają entomologom odpowiedzenie na pytanie „kiedy?” w przypadkach, zdawałoby się, beznadziejnych. Ze spotkania z entomologiem odniosłam zysk niejako osobisty. W mojej nowej, mającej się ukazać lada moment książce („Hobbysta”), istotny udział w śledztwie ma entomolog. I co się okazało? Nic nie muszę na szybko poprawiać, w niczym się nie pomyliłam. Uff.

Na spotkaniu z Wojciechem Chmielarzem czytelnicy mogli się dowiedzieć, w jaki sposób autor trafił do starej, opuszczonej kopalni uranu i jakie wrażenie wywarło na nim to, co zostało z sanatorium płucnego („Farma lalek”), a także posłuchać o jego najnowszej powieści („Przejęcie”). Z plotkarskich ciekawostek – Wojciech Chmielarz wyglądał zupełnie inaczej służbowo na spotkaniu, niż prywatnie w „Misiu”. Nawet fryzurę miał inną :-)

Drugiego dnia mogliśmy się spotkać z dwoma autorami i specjalistą medycyny sądowej. Pierwsze spotkanie to prelekcja gdyńskiego autora Macieja Żytomierskiego na temat kryminałów noir i hardboiled. Przedstawił on krótką charakterystykę tego nurtu w literaturze kryminalnej i okoliczności jego powstania. Opowiedział też o swojej nowej książce („Mój sługa Ezra”) osadzonej w tej właśnie konwencji.

Panel wieczorny rozpoczęło spotkanie z doktorem Krzysztofem Kordelem, specjalistą medycyny sądowej, dla którego zmarli nie mają tajemnic. Sala była pełna, organizatorzy musieli dostawiać krzesła. Doktor Kordel opowiedział o swojej pracy i niektórych sprawach, w których uczestniczył. Tak się złożyło, że czytałam relacje dotyczące dwóch przypadków, o których mówił gość Kryminalnej Piły, więc z tym większą przyjemnością posłuchałam relacji z pierwszej ręki.

Wykładu doktora wysłuchał również Vincent V. Severski, który był kolejnym gościem festiwalu. Tego autora powieści szpiegowskich nie trzeba chyba nikomu przedstawiać. V. V. Severski to pseudonim, pod którym ukrywa się były oficer polskiego wywiadu, który w swej twórczości wykorzystuje doświadczenia z lat służby. „Nielegalni”, „Niewierni” i „Nieśmiertelni” to książki opowiadające o akcjach polskiego wywiadu (nie tych rzeczywistych, oczywiście). Autor odpowiadał głównie na pytania dotyczące „pracy szpiega”, czemu trudno się dziwić, bo to zawód owiany tajemnicą, o którym krążą przeróżne opowieści. Być na spotkaniu ze szpiegiem i poczytnym autorem w jednym to nie byle co. Niektórzy szczęśliwcy mieli możliwość porozmawiania z V. V. Severskim również podczas obiadu (nawet były szpieg musi jeść), oczywiście w „Misiu”.

W sobotę miało miejsce wręczenie nagrody za najlepszą powieść miejską. W tym roku zwycięzcą został Ryszard Ćwirlej („Błyskawiczna wypłata”), a wyróżnienie trafiło do rąk Mariusza Czubaja („Martwe popołudnie”). Jeszcze raz gratuluję.

Przez trzy festiwalowe dni odbywały się warsztaty literackie zorganizowane przez „Maszynę do pisania”, a prowadzone przez Mariusza Czubaja. W niewielkim gronie i miłej atmosferze omówione zostały postacie teoretycznych głównych bohaterów, wiarygodność przedstawionej rzeczywistości i inne istotne dla piszących sprawy. Zajęcia przerywali nam tylko osobnicy żądni rozmów z Mariuszem Czubajem lub fotografowie chcący uwiecznić go na zdjęciu :-) Część praktyczna warsztatów, czyli zajęcia z podinspektorem Leszkiem Koźmińskim i starszym aspirantem sztabowym Pawłem Leśniewskim, odbyła się w Szkole Policji. W jaki sposób poprawnie nazwać ślady linii papilarnych, które zdejmujemy z powierzchni płaskich, jak działa AFIS, na jakiej wysokości drzwi można znaleźć ślad ucha, czy łatwo powiesić zwłoki, motywy zbrodni – to niektóre poruszane tematy. Poza tym wiem już, jak się szuka śladów krwi, odbija linie papilarne na karcie daktyloskopijnej i nawet zapamiętałam, co to jest argentorat oraz z czego zrobiony jest najdelikatniejszy pędzel w zestawie technika. Zajęcia ze specjalistami – wszystkimi – bezcenne. A na pamiątkę każdy dostał zdjęcie typu „z policyjnej kartoteki”.

W przerwach pomiędzy spotkaniami odwiedzaliśmy „Misia”, czyli bar położony niedaleko miejsca, w którym odbywały się spotkania. Chcecie wiedzieć jak to wyglądało? Rano – zajęcia z Mariuszem Czubajem, potem „Miś” (obiadowo), potem znowu warsztaty, „Miś” (kawa, herbata lub też inne napoje), spotkania festiwalowe, „Miś” (kolacyjnie). I dopiero późnym wieczorem wracaliśmy do hotelu. „Miś” jako jadłodajnia, miejsce spotkań i pogaduszek, a nawet jednego panelu warsztatowego. Nie wiem, czy Kryminalna Piła nie powinna dołączyć jakiegoś małego misia do swojego logo :-)

Pierwszy raz byłam na Kryminalnej Pile i już wiem, że za rok też się wybiorę. Gratulacje dla organizatorów za przygotowanie imprezy i wspaniałą atmosferę.