#
#

* poduszkowce – osoby wyglądające przez okno w celu obserwacji i późniejszego obgadywania bliźnich. Ponieważ parapety są twarde, pod łokciami delikwentów bardzo często widać poduszkę – żeby wygodniej było.

Miasta w kryminałach

felieton z cyklu: Im dalej w las, tym większy kryminał

Agnieszka Pruska

Zapewne każdy czytelnik wie, że przyczyny umieszczenia akcji w tym, a nie w innym miejscu są bardzo zróżnicowane i na pewno nie wszystkie przyjdą nam do głowy, gdy się nad tym zastanawiamy. Z doświadczeń osobistych wiem, że bardzo wygodnie jest znaleźć sobie takie miejsce, o którym sporo wiemy, do którego możemy pojechać, o którym, bez specjalnego trudu, znajdziemy potrzebne informacje. Nie, żebym była jakoś specjalnie leniwa, ale zdecydowanie wolę czytać materiały związane z tekstem, który akurat piszę, niż zastanawiać się, gdzie je znajdę. Nie przeczę jednak, że dla ludzi z wmontowaną opcją „odkrywca”, takie poszukiwania informacji dotyczących miejsca, w którym można znaleźć kolejne informacje, mogą być frajdą i przygodą.

Wybrane miasto musi również odpowiadać fabule, nie można umieścić retro kryminału w Nowej Hucie z przyczyn zasadniczych. Umieszczenie współczesnego kryminału w starym, z punktu widzenia historycznego, mieście jest jak najbardziej możliwe, bo dlaczego nie. Chyba, że akcja ma się rozgrywać w nowoczesnym budynku ze szkła i stali, a miasto ma zupełnie inną architekturę, natomiast autor trzyma się realiów. Ważne jest również współgranie miejsca akcji ze sposobem popełnienia morderstwa. Zabicie delikwenta kłonicą albo utopienie w gnojówce w środku miasta byłoby trochę mało wiarygodne, natomiast zastrzelenie go lub śmiertelne pobicie jest zupełnie realne gdziekolwiek. Warto też zwrócić uwagę na specyfikę społeczności, która jest opisywana w książce. Jeżeli fabuła jest zależna od cech charakterystycznych dla mniejszych miejscowości, na przykład mocno uwypuklony jest fakt, że wszyscy wszystko o wszystkich wiedzą, nie możemy akcji ulokować w Warszawie lub Krakowie, bo stracimy nieco na wiarygodności. Jasne, że w większych aglomeracjach ludzie też chętnie o sobie plotkują i podglądają, jak się komu żyje, co sama z upodobaniem wykorzystuję, ale dotyczy to osiedla czy dzielnicy, nie całej aglomeracji. Najbardziej zatwardziali i wytrwali plotkarze oraz „poduszkowce”* nie daliby rady obserwować wszystkich.

Analizując przeczytane powieści kryminalne, a także dzięki rozmowom z kilkoma autorami doszłam do następujących wniosków:

- autor lokuje miejsce akcji tam, gdzie mieszka

- autor umieszcza akcję tam, gdzie NIE mieszka

- autor wybiera miejsce akcji ze względu na własne upodobania

- autor losuje miejsce akcji

- autor eliminuje miejsca akcji wybrane przez innych autorów i patrzy, co mu zostało

- autor sytuuje akcję w miejscu, które spełnia wymogi fabuły: na przykład urbanistyczne

- autora do właściwego miejsca prowadzi tło historyczne opowieści

Coś pominęłam? Na pewno, bo każdy kieruje się własnymi pomysłami, potrzebami, odczuciami, chciejstwami i możliwościami.

Jedno jest pewne, dzięki temu, że miasta są bardzo istotnym elementem fabuły kryminałów, poznajemy je całkiem nieźle, i niejako przypadkiem, podczas emocjonującej lektury. Czytając z zapartym tchem o tym, jak pan Kowalski zamordował w nerwach nieuczciwego wspólnika, albo o tym jak wnuczkowi nie chciało się już dłużej czekać na spadek i udusił poduszką babcię, poznajemy otaczający ich świat. Bez trudu możemy sobie przecież wyobrazić, że rzeczony Kowalski jest miłośnikiem zabytków we własnym mieście albo, że babcia brała udział w wydarzeniach historycznych, związanych z miejscem zamieszkania i mordu w jednym. Sposobów na wykorzystanie miasta w powieście jest praktycznie nieskończona ilość i zależy wyłącznie od inwencji piszącego. I tak pokrótce i oczywiście wyrywkowo, bo niestety nie znam wszystkich kryminałów, mogę wymienić takie oto przykłady:

1) Marek Krajewski. Seria z Breslau w tytule od początku, zanim jeszcze przeczytałam pierwszą książkę, wzbudzała moją sympatię z tego prostego względu, że Wrocław to moje miasto rodzinne. Akcja pierwszej książki z tego cyklu zaczyna się w roku 1933, czyli w momencie dojścia Hitlera do władzy, a głównemu bohaterowi towarzyszymy przez całą wojnę, włącznie z oblężeniem „Festung Breslau”. Czytając tę serię powieści Marka Krajewskiego przenosimy się w czasie, poznajemy realia Wrocławia przedwojennego i tego z czasów wojny. Dla kogoś, kto zna miasto są to niezapomniane wrażenia, razem z Ebarhardem Mockiem poruszałam się po teoretycznie znanych mi ulicach i odkrywałam, co się tam znajdowało kilkadziesiąt lat temu.

2) Antologia Kryminalna 13 – zbiór opowiadań o Wrocławiu napisanych przez różnych autorów, ale ze wspólnym motywem, którym jest miasto. Ze względu na różnorodność opowiadań poznajemy Wrocław z wielu, czasem nietypowych, stron, a ponieważ każdy z autorów zwraca uwagę na coś innego, możemy przeczytać zarówno o zbrodni na Uniwersytecie Wrocławskim jak i o związku wrocławskich krasnoludków z tajemniczymi wydarzeniami. Tak przy okazji – znacie wrocławskie krasnoludki?

Książki Agathy Christie. Tutaj mamy do czynienia głównie z Londynem, w którym mieszka Hercules Poirot, St. Mary Mead, gdzie swój dom ma panna Marple i niewielkimi miejscowościami, w których bohaterowie poszczególnych powieści. Ponieważ okres twórczości Agathy Christie to kilk lat, obserwow, jaki wpływ na bohaterów miały obie wojny światowe, jak zmienia się Londyn, St. Mary Mead i cała Anglia. A wszystko to oczami autorki i jej bohaterów.

5) W Londynie swoje kryminały osadził również Christopher Fowler. Czytałam trzy jego powieści: „Widownię w mroku”, „Podziemne rzeki Londynu” i „Siedemdziesiąt siedem zegarów”, we wszystkich miasto jest istotną częścią opowieści, a jego związek z fabułą jest tak ścisły, że nie dałoby się akcji umieścić gdziekolwiek indziej. Chyba, że po dużej ingerencji w treść.

6) Miasto jest istotnym „bohaterem” powieści również u dwóch przedstawicieli skandynawskich „kryminalistów”: niedawno zmarłego Henninga Mankella i Jo Nesbo. Nesbo jako główne miejsce akcji cyklu powieści z Harrym Holem wybrał miejsce urodzenia – Oslo. Kurt Wallander, bohater Mankella, pracuje w Ystad, które jest przez autora tak dokładnie opisane, że organizowane są wycieczki jego śladami. Podczas tych wypraw czytelnicy – turyści odwiedzają miejsca znane z lektury. W przypadku obu autorów trudno sobie wyobrazić, że akcja książek mogłaby się rozgrywać w innym miejscu.

7) Bill Bass i seria książek z Trupią Farmą w tle. W przypadku tego autora , Uniwersytet Tennessee jest jedynym miejscem, w którym mogły zostać osadzone jego powieści. O ile wiem, nigdzie indziej nie są prowadzone na taką skalę badania nad rozkładem ludzkich zwłok oraz wpływem jaki mają na to warunki atmosferyczne i miejsce, w którym się znajdują. A wszystkie te książki, niezależnie od głównego motywu, związane są właśnie z Trupią Farmą. Miejsce, w którym Bill Bass prowadzi badania jest ewenementem samym w sobie, pierwszym i, jeżeli nic się ostatnio nie zmieniło, największym tego typu ośrodkiem na świecie.

8) Tuż powojenny Berlin, to nie jest miejsce, które chciałabym odwiedzić. Philip Kerr w serii książek z Bernie Guntherem w roli głównej za miejsce akcji wybrał właśnie to miasto. Jak ono wygląda? Ruiny i zgliszcza, problemy z wyżywieniem i innymi rzeczami pierwszej potrzeby, kontrola zwycięskich armii, wszechobecna przemoc, denazyfikacja W sumie właśnie tego należałoby się spodziewać w pokonanym mieście, ale tyle lat po wojnie mało już kto pamięta takie obrazy. Berlin od zniszczonego Wrocławia czy Gdańska różniło to, że było to miasto pokonane i kontrolowane, miasto, które wszystkim kojarzyło się z faszyzmem i Hitlerem. Główny bohater (były funkcjonariusz Kripo, SS i Abwehry), a także fabuła książek Kerra jest tak dalece związana z powojennym Berlinem, że akcji tych książek nie dałoby się przenieść w inne miejsce.

9) Komisarz Zygmunt Maciejewski, bohater kryminałów Marcina Wrońskigo, „działa” w Lublinie. Dzięki dobrze oddanemu klimatowi oraz specyfice przedwojennego miasta możemy przenieść się kilkadziesiąt lat wstecz. Jeżeli chodzi o kryminały retro, to odnoszę wrażenie, że opisywane w nich miasta różnią się miedzy sobą znacznie bardziej niż te w powieściach współczesnych. Ich zróżnicowanie wynika z odmiennych dziejów historycznych i wszystkiego, co się z tym wiąże: wojny, zabory, kultura, skład narodowościowy. Teraz się to zaciera.

10) Poznań też trafia na „mapę kryminalną”. Ryszard Ćwirlej, autor pisanych współcześnie kryminałów, których akcja toczy się w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku, na miejsce akcji swoich książek wybrał właśnie stolicę Wielkopolski.

11) Warszawa jest bardzo bardzo „łakomym kąskiem” dla autorów, zarówno tych piszących obecnie, jak i tych sprzed kilkudziesięciu lat. Wybrałam dwójkę autorów, piszących współcześnie. W kryminałach profesora Tadeusza Cegielskiego akcja rozgrywa się w latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku, a autor w szczegółach opisuje Warszawę tamtych lat. Przykładem współczesnego kryminału rozgrywającego się w Warszawie może być „Morderstwo i cała reszta” Marty Reich, tutaj mamy do czynienia ze światem celebrytów, artystów, mediów i biznesmenów. Warszawa Poli Białohorskiej (M. Reich), bardzo różni się od tej, w której żył major Wirski (T. Cegielski), a przecież to to samo miasto.

12) Gdańsk, to miasto w którym mieszkam już od ponad dwudziestu lat, więc na książki, których akcja rozgrywa się właśnie tutaj, jestem szczególnie uczulona. O Gdańsku piszą: Izabela Żukowska, Piotr Schmandt, Marek Krajewski i Mariusz Czubaj, Anna Klejzerowicz, Katarzyna Rogińska, czy Bogdan Przylipiuk. Gdańsk przez nich opisywany, to zarówno miasto sprzed wielu lat jak i ten współczesny, a autorzy w swoich książkach odwołują się do wydarzeń związanych z miastem, do jego historii, zabytków, charakterystycznych miejsc. W wielu przypadkach, gdyby „wygumkować” w książce nazwę miasta i tak wiadomo by było, że chodzi o Gdańsk.

13) Jak już niejednokrotnie wspominałam, czy to w wywiadach, czy na spotkaniach autorskich, lubię kryminały PRL-owskie. Jeżeli o nie chodzi, to zauważyłam, że głównym miejscem akcji jest w większości przypadków Warszawa, czasem akcja przenosi się na Wybrzeże, do Krakowa lub do Zakopanego.

14) Czy akcja powieści musi się toczyć w miejscu, które możemy znaleźć na mapie? Oczywiście, że nie, a przykładem jest Kłobuczka Piotra Liany, wieś która nie istnieje, która została wykreowana przez autora na potrzeby książki. Nie odnosi się jednak wrażenia, że jest to sztuczny twór i nie wyobrażam sobie, aby Wichrzysława Mniszech lub Faustyna Abramek mogły mieszkać gdziekolwiek indziej.

Czy to mało przykładów? W porównaniu z ilością wszystkich kryminałów na pewno, ale to temat praktycznie na książkę, a wielu innych autorów (choćby M. Russel czy Ian Rankin) bardzo dokładnie opisuje miasto, w którym umieścili akcję książek. Oczywiście nie są to przewodniki, bo przecież mówimy o kryminałach, ale całkiem sporo można dowiedzieć się o miejscach, w których mieszkają i pracują bohaterowie. Może ktoś, skuszony ciekawym i intrygującym opisem, wybierze się tam na urlop? Polecam, szczególnie Gdańsk, który stał się miastem rodzinnym mojego komisarza Uszkiera.