#

Moje książki mają bawić - wywiad z Arno Stroblem

wywiad z Arno Strobl

ZwB: Niedawno ukazała się w Polsce trzecia powieść pana autorstwa,„Istota”. Co chciałby pan opowiedzieć o sobie polskim czytelnikom? Arno Strobel: Myślę, że poniżej padnie o mnie wiele słów, dlatego w tym miejscu ograniczę się do zapewnienia, że jestem całkiem normalny, nawet jeśli czasami piszę dziwne rzeczy.
ZwB Co było impulsem, który pobudził pana do pisania? Przedtem nie miał pan przecież nic wspólnego z pisarstwem.

Arno Strobel Właściwie to przypadek sprawił, że piszę książki. Jednak dosyć wcześnie zebrałem pierwsze doświadczenia literackie, mianowicie już jako trzynastolatek. Po wakacjach pani w szkole kazała napisać nam wypracowanie na klasyczny temat „Moja najpiękniejsza przygoda z wakacji”. Nauczycielka popełniła jednak „błąd”, nadmieniając, że historia może być wymyślona. Skończyło się tym, że swoją przygodę przeżyłem w dżungli amazońskiej wśród niebezpiecznych zwierząt i kłusowników, z którymi, stosując rozliczne sztuczki, rozprawiłem się na piętnastu zapisanych maczkiem stronach. Nauczycielka uznała, że praca jest niezwykła i wysłała ją do regionalnej gazety, gdzie rzeczywiście została wydrukowana.

W kwestii pisania wszystko ucichło potem na długie lata. Dopiero tuż przed czterdziestką – a były to czasy, gdy w Internecie powstawały pierwsze fora pisarskie – wzięło mnie na dobre i zacząłem eksperymentować z opowiadaniami. Już pierwsze z nich zostało włączone do antologii, potem coraz częściej redaktorzy z czasopism i wydawcy antologii interesowali się moimi opowiadaniami, a ja przemyśliwałem, czy mógłbym zmierzyć się z dłuższą formą, z powieścią. Po pięciu czy sześciu ambitnych próbach, z których każda uwiędła najdalej na trzeciej stronie, udało mi się w końcu zajść na tyle daleko, że nie było mowy o odwrocie, bowiem wtedy cała praca poszłaby na marne.

ZwB Czy od razu pierwsza pana książka odniosła sukces? Czy przełom nastąpił dopiero później?

Arno Strobel Sporo czasu upłynęło, zanim moja pierwsza książka w ogóle została wydana. Kiedy po trzech latach pracy, po odbyciu podróży do Rzymu celem zbierania informacji, po wielu wzlotach i upadkach wreszcie ukończyłem moją pierwszą powieść „Mag. Bractwo“, rozesłałem pierwsze dwadzieścia stron manuskryptu do dwudziestu największych niemieckich wydawnictw. Oczywiście przyszły same odmowy, więc postanowiłem wziąć sprawy w swoje ręce i założyłem z dwójką przyjaciół własne wydawnictwo. Wydaliśmy powieść „Mag. Bractwo” w początkowym nakładzie tysiąca egzemplarzy. Już po trzech tygodniach, dzięki ustnej propagandzie, nakład rozszedł się w połowie, po kolejnych czterech się wyczerpał, a my mogliśmy wypuścić drugi nakład. W tym samym czasie właściciel pewnej księgarni w Trewirze podrzucił egzemplarz „Maga” przedstawicielowi wydawnictwa dtv z prośbą, by rzucił nań okiem. Dwa tygodnie później główny redaktor dtv zadzwonił do mnie i kupił prawa do książki, która ukazała się jesienią 2007. Sprzedała się całkiem nieźle.

Właściwy przełom nastąpił jednak dopiero po przejściu do wydawnictwa Fischer Taschenbuchverlag, gdzie wydałem „Trakt“.

ZwB Pomówmy jednak o innej Pana książce. W powieści „Istota” zajmuje się pan kwestią korzeni i wymiaru zła i próbuje definiować jego istotę. Czy zło jest immanentną częścią każdego człowieka, czy rodzi się na skutek okoliczności, przypadku, czy innych czynników?

Arno Strobel Myślę, że drzemią w nas wszystkie cechy, i te dobre, i złe. Ostatecznie to dom, środowisko, a może i przypadek decydują, co i kiedy się w nas rozwinie i stanie się istotą nas samych.

ZwB We wspomnianej powieści mamy do czynienia z genialnym, błyskotliwie przedstawionym pojedynkiem dwójki antagonistów. Czy trzeba się być znawcą ludzkiej psychiki, by stworzyć tak wyrafinowane, dojrzałe i trójwymiarowe postacie? A może spotkał pan kiedyś kogoś takiego jak Menkoff, czy – nie daj Boże – Lichner?

Arno Strobel Nie, Bogu dzięki zostało mi to oszczędzone, w rzeczywistości nie zetknąłem się jeszcze z takimi typami. Na pewno, by móc pisać o takich sprawach, warto przyswoić sobie przynajmniej podstawy psychologii. Myślę jednak, że najważniejsze to interesować się ludźmi i wielorakością ich charakterów, uważnie obserwować otoczenie. To podstawa, pozwalająca na popuszczenie wodzy fantazji.

ZwB Skąd pan bierze takie pokręcone, szalone, skomplikowane historie? Czerpie pan z życia, czy, proszę wybaczyć wyrażenie, ma pan tak chorą wyobraźnię?

Arno Strobel Mam nadzieję, że to pierwsze. Być może bierze się to stąd, że potrafię pozwolić myślom na przekroczenie pewnych naturalnych granic. Niemal wszyscy w pewnym punkcie powstrzymują bieg fantazji, bo właśnie tego się boją: że będą musieli zmierzyć się z pytaniem, czy cierpią na chorą wyobraźnię.

Ja jestem pod tym względem uprzywilejowany: mam usprawiedliwienie dla każdego, nawet najbardziej poronionego pomysłu. Piszę psychothrillery.

ZwB Co decyduje o jakości thrillera? I czy nie jest tak, że w tym gatunku już dawno wszystko powiedziano, a każda kolejna książka tylko do obrzydzenia powtarza zgrane motywy?

Arno Strobel To oczywiste, że w tym gatunku prochu już się nie wymyśli, ale można tworzyć nowe wersje, nową jakość poprzez nowatorskie podejście, odmienną perspektywę. Dobry thriller musi wywoływać podczas lektury obrazy, ale własne, a nie obrazy z opisów. Dobry thriller każe czytać nam dalej, bo po prostu musimy się dowiedzieć, jaki będzie koniec.

ZwB Czy Niemcy potrafią pisać? Czy może jednak zostają daleko w tyle za Amerykanami, czy nawet Skandynawami?

Arno Strobel Jeszcze dziesięć lat temu w Niemczech panowała powszechna opinia, że dobre thrillery muszą pochodzić z USA albo ze Skandynawii. Myślę, że w tej chwili mamy wystarczająco dużo znakomitych pisarzy, którzy aż nadto udowodnili, że i tutaj powstają naprawdę dobre i wciągające thrillery.

ZwB Rozrywka czy przesłanie? Czy literatura kryminalna powinna oznaczać wyłącznie napięcie, zabawę i „thrill“, czy widzi pan w niej miejsce na głębsze treści, a może wręcz społeczną krytykę?

Arno Strobel Nie śmiem osądzać, co rozmaite gatunki literackie powinny zawierać, a czego nie, ale mogę mówić o sobie i twierdzę, że piszę książki, które mają bawić.

ZwB Zdradzi nam pan, co jest panu absolutnie niezbędne do pisania? Szczególny rodzaj papieru, jak w „Misery”? Szklaneczka burbona, nocny spacer? Co sprzyja u pana procesowi twórczemu? Kto jest pana muzą?

Arno Strobel Byłoby fajnie, gdybym – zwłaszcza jako autor thrillerów – mógłbym opowiedzieć o jakimś zwariowanym tiku, ale niestety nic takiego nie mam. Potrzebuję spokoju i chęci do tego, by skupić się na opowieści i na postaciach, by z nimi żyć i cierpieć, wtedy mogę pisać.

ZwB Wpadł pan na pewien szczególny sposób, który towarzyszył ukazaniu się pana najnowszej książki: stworzył pan dla czytelników interaktywną grę w Internecie. Proszę nam coś o tym opowiedzieć.

Arno Strobel Tak, na pierwszych stronach powieści wplotłem do fabuły adres pewnej strony internetowej. Zacząłem się zastanawiać, czy czytelnicy będą chcieli wypróbować ten adres i doszedłem do wniosku, że niektórzy na pewno to zrobią. Zarezerwowałem tę domenę i zasięgnąłem rady fachowca od marketingu w wydawnictwie, co można by z tym zrobić. Dość prędko narodziła się idea, by stworzyć interaktywną grę, zawierającą elementy powieści.

ZwB Co będzie następne? Nowe książki, nowe projekty?

Arno Strobel 10 marca 2014 ukaże się w wydawnictwie Loewe Verlag mój pierwszy thriller dla młodzieży, zatytułowany „Abgründig“ („Niezgłębiony”). W tej chwili pracuję nad nowym psychothrillerem, który pojawi się w Niemczech w styczniu 2015, a po nim zamierzam zająć się kolejnym thrillerem dla młodzieży. Nie narzekam na nudę.

ZwB Czy ukażą kolejne pana książki w języku polskim? (Niech pan powie tak!)

Arno Strobel Bardzo bym chciał. Oczywiście polskie wydawnictwo musiałoby kupić prawa do kolejnych książek. Jestem pewien, że to zrobi, jeśli tylko moje książki spotkają się z dobrym przyjęciem. Ostatecznie zatem decyzja należy do Was, drodzy Czytelnicy. W każdym razie bardzo się cieszę, że wraz w wydaniem po polsku „Istoty” jest dostępny u Was już drugi psychothriller mojego autorstwa. Serdecznie Wam za to dziękuję.

ZwB Dziękuję bardzo za rozmowę.


Agnieszka Hofmann