#

Dopóki zbrodnia pozostaje zamknięta w okładkach książki, dopóty można ją nazywać rozrywką - wywiad z Bartłomiejem Biesiekirskim

wywiad z Bartłomiej Biesiekirski

ZwB: Gratuluję Panu udanego debiutu literackiego. Jakie uczucia towarzyszyły Panu, gdy odebrał Pan wydrukowane egzemplarze z wydawnictwa? Było dużo radości? Bartłomiej Biesiekirski: Ponieważ debiutantem jest się tylko raz, cieszyłem się bardzo. Choćby tylko dla tego miłego uczucia warto było poświęcić cały wolny czas, jakim dysponowałem, na pisanie.
ZwB A długo Pan pracował nad książką?

Bartłomiej Biesiekirski Książka powstawała etapami niemal rok, chociaż można do tego czasu zaliczyć fazę narodzin samego pomysłu. Zacząłem pisać zaraz po MFK w roku 2011 we Wrocławiu, kończyłem w połowie 2012 w Toruniu, a mniej więcej w czasie trwania następnej edycji festiwalu otrzymałem pozytywną wiadomość z wydawnictwa Prószyński i S-ka. Ponieważ książka miała premierę w marcu 2013 roku i biorąc też pod uwagę fakt, że pracuję zawodowo w innym mieście, uważam, że tempo było niesamowite.

ZwB Skąd w ogóle wziął Pan pomysł na tego jasnowidza? Przypomnijmy czytelnikom, że główny bohater Pana powieści, Joachim Grefer, przypadkowo (albo i nie ;) wplątany w morderstwo, jest nazywany Jasnowidzem. Akurat staje się głównym podejrzanym…

Bartłomiej Biesiekirski Jasnowidz jest przezwiskiem głównego bohatera, które wzięło się od pewnej jego, nazwijmy, przypadłości. Dzięki temu dokoła niego pojawiają się ludzie, którzy źle interpretując przezwisko, wpadają w pułapkę pomyłek. Co może, na przykład, czuć przestępca, słysząc, że w śledztwie uczestniczy jasnowidz? Rozbawienie, niesmak, pogardę dla wynajmujących jasnowidza, a może odrobinę lęku, niepokój? A nuż ten odmieniec naprawdę czegoś się domyśla? Takie pytania dają możliwość rozwinięcia akcji książki w różnych kierunkach. W Jasnowidzu Grefer spotyka się raczej z drwinami, a przecież jego intuicja dorównuje w końcu doświadczonemu śledczemu. Kto wie, jaką rolę przypadnie Greferowi grać w następnej książce?

ZwB Jego partnerem (chyba można ich relację tak nazwać) w prowadzeniu śledztwa jest podkomisarz Adam Seweryn, zupełnie inna postać…

Bartłomiej Biesiekirski Seweryn jest jedną z moich ulubionych postaci książki. Taki „drugi bohater” – pozornie zupełne przeciwieństwo Grefera. Sprytny i, na swój sposób, bezwzględnie korzystający z nadarzających się okazji. Mimo to posługuje się swoistym kodeksem, który nieco odbiega od tradycyjnie rozumianego prawa. W Sewerynie spodobało mi się, że pozornie myśli jedno, a robi coś zupełnie innego.

ZwB W swojej powieści wykorzystał Pan między innymi motyw zemsty. Czy trudno było oddać wszelkie zmagania i emocje związane z takim uczuciem?

Bartłomiej Biesiekirski Z całą powagą mogę powiedzieć, że motywy, jakimi kierują się postacie książki, są najtrudniejsze do opisania. Z punktu widzenia kogoś, kto napisał swoją pierwszą powieść, na dodatek kryminał – a jest to gatunek wymagający dużej precyzji – najwięcej czasu zajęło mi właśnie przekazanie emocji, z których chęć zemsty, nawet ukryta, musi w końcu znaleźć ujście. Sam musiałem w nią uwierzyć, bo przecież nie jestem podobny do wszystkich postaci w książce. W kolejnych powieściach wróci motyw zemsty, ale ponieważ ma ona wiele twarzy, nigdy nie będzie taka sama.

ZwB Nie możemy tu wskazywać mordercy, więc zapytam trochę inaczej. Jacy mordercy są dla Pana ciekawi literacko? Jaki człowiek Pana interesuje?

Bartłomiej Biesiekirski Ciekawy jest morderca w czasie planowania zbrodni. Interesująca jest siła, która napędza go, żeby się nie ujawnić, żeby uniknąć wykrycia. Ale jeszcze ciekawsze jest to, co następuje potem. Jakie uczucia mogą towarzyszyć komuś, który popełnia zbrodnię jednego dnia, a drugiego po prostu wstaje i idzie do pracy, żyje jak każdy człowiek? Czy jest to możliwe? Czy wszystko, co zrobił powróci do niego po pewnym czasie? Najgorsza jest myśl, która czasem przychodzi mi do głowy, że istnieją zbrodniarze, dla których morderstwo stało się czymś, czego nawet nie warto pamiętać. A może odwrotnie, szczycą się nim. Jednocześnie taka osoba może być interesująca jako postać książki.

ZwB A chciałby Pan opisać postacie pokroju Breivika lub zamachowców z Bostonu? Czy to byłoby wyzwanie?

Bartłomiej Biesiekirski Tak, na pewno ogromne wyzwanie. Odpowiedzialność. Dopóki zbrodnia pozostaje zamknięta w okładkach książki, dopóty można ją, przewrotnie, nazywać rozrywką. Ale kiedy trafiają się tacy ludzie jak wymienieni zbrodniarze, wtedy pojawia się prawdziwy strach. Truman Capote opisał podobnych ludzi w bodajże najdoskonalszej książce tego typu, analizującej mord dokonany na rodzinie z Kansas. Za napisanie Z zimną krwią, angażowanie się w całe to ponure wydarzenie, słono zapłacił. Jednak napisał arcydzieło. Nie wiem, czy byłbym zdolny podjąć takie wyzwanie. Na pewno nie teraz. Proszę zapytać, kiedy będę miał w dorobku więcej książek i więcej doświadczenia.

ZwB Czy może Pan nam zdradzić, nad czym teraz pracuje?

Bartłomiej Biesiekirski W tej chwili pracuję nad dwiema książkami. Pierwsza, już na ukończeniu, to powieść w duchu realizmu magicznego, na granicy horroru, której głównym wątkiem jest różnie pojmowana samotność w obcym, wrogim środowisku. Druga książka, właśnie rozpoczęta, to kryminał z elementami thrillera. Myślę, że obie pozycje mogą zainteresować czytelników szukających dreszczyku emocji.


Jolanta Świetlikowska