#

​Moja bohaterka działa bezpardonowo i bez względu na koszty

wywiad z Elizą Korpalską

ZwB Lukrecja, bohaterka Pani powieści „Niewinność Lukrecji”, jest nietypową bohaterką powieści sensacyjno-szpiegowskiej. Po pierwsze jest kobietą-szpiegiem, a to rzadkie w polskiej literaturze, zdominowanej przez męskich bohaterów. Po drugie, ma niesłychaną wręcz umiejętność przybierania masek. Skąd pomysł na taką bohaterkę? I taką jej kreację?

Eliza Korpalska Lukrecja funkcjonuje w specyficznym środowisku. Cudem udało jej się przeżyć, ale widmo śmierci nie opuszcza jej ani na chwilę. Przez wiele lat była jak zaszczute zwierzę, musiała się przyczaić. Postanowiła nie tylko przetrwać, ale złamać system, pokonać licznych wrogów i zwyciężyć, to jej obsesyjne pragnienie, a stają przeciwko niej bezwzględni, najlepsi gracze. Zastanawiałam się, czy taka sytuacja jest w rzeczywistości możliwa i co musiałaby zrobić kobieta, żeby ją w ogóle przetrwać, nie mając w ręku praktycznie żadnej poważnej broni. Odpowiedź brzmi: zostać uznana za nieszkodliwą, umniejszyć się, czekać na okazję. To nikła szansa, ale zawsze. Lukrecja ją wykorzystała, swoje talenty ujawniła w stosownym czasie. Liczne talenty. I cechy obce większości kobiet, jak na przykład chłód emocjonalny, brak sentymentów. To oczywiście skądś się wywodziło, w książce są odniesienia do jej dzieciństwa, a także wątki obyczajowe. Ogólnie mówiąc, chciałam, żeby Lukrecja była „inna”, nietuzinkowa. I mam nadzieję, że taka jest.

ZwB Lukrecja walczy w swoim zawodzie ze szklanym sufitem. Można tak powiedzieć? Czy jest feministką?

EK Tak, walczy ze szklanym sufitem, zresztą skutecznie, chociaż metody, które stosuje, są okropne, nie cofa się w tym celu przed niczym. Czy jest feministką we współczesnym rozumieniu tego pojęcia? Nie sądzę, ponieważ nie walczy o dobro wspólne. Wręcz przeciwnie, nie waha się wykorzystywać innych kobiet do swoich celów, podobnie jak i mężczyzn, bezpardonowo i bez względu na koszty, jakie ponoszą. Lukrecja jest skoncentrowana wyłącznie na sobie, na własnych planach i w sensie emancypacji kobiety, inwencji, łamania stereotypów, odwagi, brawury wręcz – w tym aspektach cechy feministki posiada. Ale nie siostrzeństwo, a w moim rozumieniu to kluczowa cecha prawdziwego feminizmu, nawet jeżeli nazywamy go inaczej, albo nawet niezbyt lubimy to określenie, które już się trochę wytarło i któremu przeciwnicy przypisują różne wypaczone twarze. Wsparcie, pomoc, solidarność, bezwarunkowe oddanie – to jest Lukrecji obce, więc nie jest prawdziwą feministką, a w każdym razie nie jest naszą siostrą.

ZwB Opisała Pani funkcjonowanie specyficznej agencji – szpiegowskiej. Skąd czerpała Pani wiedzę, jak taka agencja działa? Ma Pani jakieś wtyki?

EK Ha, ha, wtyk nie mam. W praktyce jest mi to temat zupełnie obcy. Ale dużo czytam, również powieści moich znakomitych kolegów, obserwuję, no i sporo potrafię sobie wyobrazić, a w razie luk – dopowiedzieć. No i uważnie słucham. Wielu ludzi pasjonuje się historiami szpiegowskimi i potrafią o nich barwnie opowiadać. Wychwytuję smaczki, choć przyznam, że nie są to miłe historyjki. Ich klimat starałam się chociaż częściowo oddać w książce.

ZwB Lukrecję wspiera w pracy jej przyjaciółka. To bardzo ciekawa postać, można nawet powiedzieć, że z powodu swojego mocnego charakteru wybija się na pierwszy plan… Jaka jest jej rola w powieści?

EK Pani Huckelberry, groteskowa postać, z czasem okazuje się jedyną osobą, do której Lukrecja ma zaufanie, w pełni zasłużone, gdyż nikt tak jak ona nie jest godzien miana prawdziwej przyjaciółki. Z racji wieku i doświadczenia trochę mojej bohaterce matkuje. To nadzwyczajna kobieta, owładnięta tęsknotą za utraconym synem i przekraczająca granice ludzkich możliwości, aby go odnaleźć. Super-matka, informatyczka, fizycznie niemalże komandoska, mistyczka i służąca w jednym. Całkowicie obojętna na sprawy tego świata, z wyjątkiem własnych idei. Bezkompromisowa, nie uznająca konwenansów, zachowująca się bezpardonowo, często po prostu śmieszna. Ale tylko pozornie, bo naprawdę jest groźna. Pierwotnie jej postać miała służyć ociepleniu powieści, wprowadzeniu zabawnych elementów, z czasem rozrosła się do roli poważniejszej, momentami kluczowej.

ZwB O, to może w kolejnej powieści jeszcze o niej przeczytamy. W powieści wprowadza Pani też lżejsze wątki. Na przykład w pewnym momencie Lukrecja częstuje swojego towarzysza… absyntem, sama zresztą nie wylewa za kołnierz. Jaki jest Pani stosunek do używek w powieściach? Czy obdarzenie postaci taką „skazą” pomaga w jej uwiarygodnieniu?

EK Trochę je „uzwyczajnia”, tak, na pewno. Historia absyntu jest autentyczna, wydawała mi się na tyle ciekawa, że chciałam ją opowiedzieć. Oczywiście, jak zwykle u Lukrecji, absynt nie tylko był wiekowy i kosztowny, ale w dodatku zatruty. Choć podobno i bez tego potrafi pomieszać zmysły. Wspólne picie alkoholu, damsko-męska pułapka, sytuacja powszechna, prosta, wręcz nieco prymitywna. Ale skoro wszyscy o tym wiedzą, czemu tak łatwo w nią wpadają? I to nie tylko w czasie tak drastycznych rozgrywek, jak pomiędzy moimi bohaterami? W tym przypadku okazała się zresztą szczególnie niebezpieczna. Na szczęcie Lukrecja po przeprowadzeniu chłodnej oceny sytuacji uznała, że warto zastosować odtrutkę, inaczej Paul nie przeszedłby do kolejnego rozdziału… No i miała mocniejszą głowę…

ZwB A kim jest autorka „Niewinności Lukrecji”? Czuje Pani związek ze swoją bohaterką?


EK Jestem zwyczajną kobietą, mamą, córką, żoną, pracuję zawodowo… Moją pasją i miłością są książki, nałogowo czytam i piszę, odkąd pamiętam. Wydanie własnej książki jest spełnieniem mojego wielkiego marzenia. Z Lukrecją czuję związek emocjonalny, ponieważ jest bohaterką mojej pierwszej powieści, ale różnimy się niemal we wszystkim. Choć przyznaję, że chciałabym posiadać kilka jej cech, na przykład odwagę…

Kocham też przyrodę, gotowanie, spotkania z przyjaciółmi i rodziną. Uważam, że w nas, kobietach, drzemią ogromna siła i potencjał, często przykryty niepotrzebnymi, sztucznymi ograniczeniami i lękami… Musimy się nie dawać J

ZwB Wspomina Pani o nałogowym czytaniu. Ma Pani ulubione powieści sensacyjne?

EK Powieść sensacyjna to bardzo szerokie pojęcie, w jej ramach można wyróżnić wiele gatunków i podgatunków. Czytywałam książki Agathy Christie i Joanny Chmielewskiej, Dana Browna, Roberta Małeckiego, swego czasu całą serię powieści Camilli Lackberg, ale była dla mnie zbyt straszna. Czyli zarówno lekko, klasycznie i wesoło, jak też mrocznie i psychodelicznie. Nie przepadam jedynie za książkami, które zbyt mocno skręcają w makabrę lub naturalizm. Jeżeli chodzi o klimat, uwielbiam wszystko, co napisał Mario Puzo, ale jego powieści to już dużo więcej niż sensacja.

ZwB Prowadzi Pani blog „Książko-smaczki”. Co oznacza jego nazwa? Czym się Pani w nim zajmuje?

EK Nazwa miała nawiązywać do połączenia moich dwóch pasji: książek i gotowania. Dzielę się na nim przemyśleniami, opiniami i wzruszeniami płynącymi z przeczytanych powieści. Opisuję je i fotografuję. Wybór lektur jest całkowicie subiektywny i bardzo szeroki, ponieważ nie mam ulubionego gatunku, tak naprawdę czytam wszystko. Na razie jest tam więcej powieści niż kulinarnych smaczków, choć pojawiają się też znakomite książki kucharskie, które sama jako osoba gotująca, mogę serdecznie polecić. Blog jest dostępny na Facebooku i Instagramie i spotyka się z coraz szerszym zainteresowaniem, co bardzo mnie cieszy. Dzięki niemu poznałam kilku naprawdę fajnych ludzi.

ZwB Kto jest dla Pani niedościgłym mistrzem pisania?

EK Och, jest ich tak wielu, że nie sposób wymienić… Niezmiennie klasycy, Maria Dąbrowska, twórczyni mojej najukochańszej powieści „Noce i dnie”, Wiktor Hugo, Fiodor Dostojewski, Henryk Sienkiewicz, Bolesław Prus, wychowałam się na klasyce… Ze współczesnych autorów chciałam wymienić pisarkę, której język jest tak piękny, że można czytać jej książki wyłącznie w celu rozkoszowania się nim, choć treść też jest oczywiście wspaniała – i to jest Anna Janko.

ZwB Nad czym Pani aktualnie pracuje?

EK Wiosną skończyłam drugą książkę pod roboczym tytułem „Podziały nocy”. Jej tematyka całkowicie odbiega od poruszonej w „Niewinności Lukrecji”. Owszem, pojawia się wątek kryminalny, ale jest to historia osnuta na kanwie przemyśleń i obyczajowych obserwacji, niewesołych, realistycznych i gorzkich, oj, gorzkich… A jesienią zamierzam rozpocząć pracę nad drugą częścią „Lukrecji”. Intrygę, głównych bohaterów, a nawet ciekawsze epizody nakreśliłam już w wyobraźni.

ZwB: Dziękujemy za rozmowę