#

"Lubię moralne dylematy i chcę, żeby czytelnicy mogli sami wybierać, po czyjej stronie stoją, i który z bohaterów postępuje właściwie"

wywiad z Jenny Blackhurst

​„Wielu ludzi traktuje poszukiwania zaginionych ludzi, zaginionych dzieci, jak życiową misję. Pod tym wzglę­dem nie jestem wyjątkowa. Różnię się od nich tylko tym, że mężczyzną, którego próbuję zmusić do wyznania, jest Patrick Bowen, okrutny morderca dzieci. Mój ojciec.” Zapraszamy do lektury najnowszego wywiadu z Jenny Blackhurst, która w swojej najnowszej powieści „Córka mordercy” ponownie porusza temat kłamstwa powiązanego ze zbrodnią.

Agnieszka Pruska: Miałam już przyjemność przeprowadzić z Tobą wywiad z okazji polskiej premiery powieści „Ktoś tu kłamie”. Fabuła „Córki mordercy” – książki, która trafia właśnie w ręce polskiego czytelnika – również dotyczy kłamstwa. Czy mijanie się z prawdą jest według ciebie jedną z najgorszych skłonności ludzkich?

JB: Zdolność do kłamstwa, umiejętność oszukiwania siebie i innych to rzecz naprawdę fascynująca, ale wcale nie najgorsza − w moich książkach dochodzi przecież do morderstw i innych niegodziwych czynów. Jednak to, że sprawca robi coś tak strasznego, a potem jest w stanie temu zaprzeczać, patrząc śmiało, prosto w oczy rodzinom ofiar i wymiarowi sprawiedliwości, naprawdę wiele mówi o nim i o jego sumieniu − nawet więcej niż sama zbrodnia.

AP: Jeden z aspektów kłamstwa w „Córce mordercy” związany jest z przeniesieniem winy na inną osobę. Czy spotkałaś się osobiście z takim przypadkiem? Nie chodzi mi o życiowe błahostki, ale sprawy poważne.

JB: Tak, ale nie miało to charakteru kryminalnego − moje życie jest naprawdę spokojne w porównaniu z tym, przez co przechodzą bohaterki moich książek! Jako dziecko obwiniłam mojego brata o wybicie mi zęba. Ja miałam wtedy dziesięć lat, a on pięć. Byłam tak przekonująca w tym kłamstwie, że mój brat przez wiele lat wierzył, że rzeczywiście to zrobił. Prawda była taka, że sama uszkodziłam sobie ząb robiąc coś tak głupiego, że bałam się do tego przyznać dorosłym, zrzuciłam więc winę na malca, którego miałam pod ręką.

AP: Akcja „Córki mordercy” rozgrywa się na niewielkiej wyspie, której mieszkańcy doskonale się znają. Trudno tu cokolwiek ukryć, a jednak osobom uwikłanym w morderstwo udaje się utrzymać tajemnicę. Utrzymanie tajemnicy, gdy wiele osób, w tym dziennikarze, zadaje pytania, nie jest łatwe. Czy uważasz, że każdy potrafiłby tak długo i skutecznie dotrzymać tajemnicy?

JB: Trudno mówić o motywacjach, nie zdradzając zbyt wiele z fabuły książki. Sądzę jednak, że o ile sama decyzja o tym, że coś należy za wszelką cenę utrzymać w tajemnicy jest trudna, to im dłużej nie mówisz prawdy, tym bardziej dochowanie sekretu staje się częścią twojego życia. A ty jesteś częścią opartej w ukrywaniu prawdy wspólnoty i instynkt sprawia, że nie możesz już jej opuścić − zdradzić siebie i innych − to po prostu nie jest właściwe i nie jest już nawet możliwe do wyobrażenia.

AP: W „Ktoś tu kłamie” również mamy do czynienia z niewielką (osiedle) społecznością. Czy intrygują Cię takie wspólnoty?

JB: Mała społeczność to specyficzne miejsce do ukrycia prawdy. Tu wszyscy znają twoją historię, widzieli, jak dorastałeś, trudniej jest coś ukryć, ale z drugiej strony charakterystyczne dla wspólnoty jest rozróżnienie na „my” i „oni” i stanie murem za tymi, którzy do tej lokalnej grupy należą. To znacznie różni się od sytuacji w dużym mieście − tu często nie znamy nazwiska naszego najbliższego sąsiada. Małe grupy są klaustrofobiczne, a to zawsze tworzy niebywały nastrój i napięcie.

AP: W „Córce mordercy” śledzimy akcję z punktu widzenia dwóch kobiet: Kathryn i Maggie. Która z nich jest Ci bliższa?

JB: Początkowo zbudowałam tę historię gównie wokół postaci Kathryn, a częściowo też Beth. Kiedy jednak po raz pierwszy opisałam scenę z punktu widzenia Maggie, natychmiast zakochałam się w tej bohaterce. Na pierwszy rzut oka to szorstka twardzielka, jednak w głębi jest to postać bardzo empatyczna i oddana swojej trudnej pracy. Przyjemną częścią pracy nad książką było opisywanie relacji łączących Kathryn z bratem i z Miriam. Prawdę mówiąc, w tej książce jest sporo postaci, które naprawdę lubię, przykro mi się było z nimi rozstawać, kończąc pracę nad powieścią.

AP: W powieściach kryminalnych – podobnie jak we wszystkich innych – poruszane są przeróżne problemy, wokół których osnuta jest intryga. Czy jest jakieś zagadnienie, które chciałabyś opisać?

JB: Lubię moralne dylematy i chcę, żeby czytelnicy mogli sami wybierać, po czyjej stronie stoją, i który z bohaterów postępuje właściwie. Zależy mi, żeby zadawać pytania, na które nie ma łatwych odpowiedzi oraz na tym, żeby bohaterowie nie byli jednoznaczni i niezmiennie źli lub dobrzy, ale byli kształtowani przez okoliczności, podlegali pewnej ewolucji czy przemianie.

AP: Wybacz, że zahaczę o pandemię, ale wiem, że w przypadku wielu pisarzy wpłynęła ona na intensywność pracy. Czy u ciebie też?

JB: Przez pierwszy rok pandemii w ogóle nie było mowy o pracy. Musiałam wspierać domową edukację moich synków, co okazało się znacznie trudniejsze i bardziej angażujące, niż się spodziewałam. Do tego doszły straszne wieści płynące ze świata i ciągła niepewność, co przyniesie jutro. Nie byłam w stanie skoncentrować się na pisaniu, właściwie w ogóle nie potrafiłam się skupić. Pisanie zawsze było dla mnie wielką przyjemnością i ucieczką od rzeczywistości, a nagle okazało się niemożliwe. Z przerażeniem myślałam o tym, co będzie, jeśli już nie będę potrafiła pisać. Na szczęście to minęło.

AP: Istotną częścią pracy pisarza są spotkania autorskie. Czy nie brakuje ci ich obecnie?

JB: W byciu pisarką najbardziej lubię spotkania z czytelnikami, bardzo za nimi tęsknię. Krótko przed wybuchem pandemii udało mi się odwiedzić Polskę, byłam w Warszawie i Poznaniu, gdzie podpisałam mnóstwo książek, spotkałam wielu fanów i świetnie się bawiłam. Praca nad książką to bardzo samotne zajęcie, każde spotkanie z innymi autorami lub czytelnikami jest ogromną przyjemnością i inspiracją.

AP: Miałam niedawno okazję zwiedzić muzeum noblisty Jose Saramago, zafascynowała mnie jego kolekcja wiecznych piór i skłoniło mnie to do zastanowienia, jak wielu pisarzy pisze jeszcze notatki odręcznie. Jak to jest w twoim przypadku? Masz wszystko zdigitalizowane, czy robisz zapiski?

JB: Robię całkiem sporo odręcznych zapisków w notesach i na luźnych kartkach papieru. To pozwala poczuć bliższy związek z opowiadaną historią niż stukanie w klawiaturę komputera. Niestety ręczne pismo znacznie spowalnia pracę, a deadline zawsze goni pisarza, nie ma więc czasu do stracenia.

AP: Pisanie powieści to jeden z aspektów życia pisarza. Nie będę cię wypytywała o życia rodzinne, ale intryguje mnie, jak wypoczywasz. Masz może jakieś swoje ulubione miejsca wakacyjne?

JB: Mam trzy psy rasy beagle, które są bardzo młode i potrzebują solidnego szkolenia. Każdego trzeba wyprowadzać osobno, więc spacery zajmują nam sporo czasu. Chłopcy powoli dorastają i teraz to te dwa małe urwisy potrzebują mnóstwa mojej uwagi. Uwielbiam podcasty poświęcone prawdziwym zbrodniom i filmy Disneya. Przyjemność sprawiają mi układanki i szydełkowanie, poza tym właśnie zaczęłam dość aktywnie uczyć się francuskiego. Potrafię godzinami siedzieć nad puzzlami, ale moją ulubioną rozrywka jest czytanie.

AP: Jakie są twoje najbliższe plany pisarskie?

JB: Właśnie napisałam kolejny thriller psychologiczny, który jest jednocześnie klasyczną detektywistyczną zagadką zamkniętego pokoju. Mam też pomysł na komedię romantyczną i myślę o napisaniu powieści fantasy, rozgrywającej się w realiach wielkiego miasta.

Mam nadzieję, że uda ci się zrealizować te plany i bardzo dziękuję za wywiad

Agnieszka Pruska


o książce

nasza recenzja

przeczytaj fragment


Agnieszka Pruska – od ćwierćwiecza gdańszczanka, nie pracująca w zawodzie nauczycielka, autorka dwóch serii powieści kryminalnych: policyjnej z nadkomisarzem Uszkierem („Literat”, „Hobbysta”, „Żeglarz”, „Spadkobierca) i komediowej z dwoma nauczycielkami w roli głównej ("Zwłoki powinny być martwe i „Wakacje z Trupami”). Nałogowa czytelniczka, posiadaczka czarnego pasa w aikido, cierpi na permanentny brak czasu, lubi bliższe i dalsze podróże.