#

Bawarski wulkan na sycylijskiej ziemi

Recenzja książki Mario Giordano „Ciotka Poldi i sycylijskie lwy”.

Oto Sycylia, wyspa marzeń. Gorące słońce, błękitne morze i ciągnące się kilometrami wydmowe plaże. Idealne miejsce do życia? Pełny relaks? Nie do końca. Błogi spokój zakłócają trzy wulkany -Etna, największy czynny wulkan w Europie, Vulcano i Stromboli, z którego nieustannie unosi się ku lazurowemu niebu strużka dymu. Coś pominęłam? O tak! Jest jeszcze czwarty wulkan. Najgroźniejszy. Najbardziej wybuchowy. Bawarski wulkan na sycylijskiej ziemi. Ciotka Poldi. Zamiast gejzerów lawy strzela jednak barwnymi kaskadami konfetti, które spadając na ziemię zamieniają się w deszcz tęczowych parasolek z egzotycznych drinków. Sześćdziesięcioletni detektyw w spódnicy. Krwistoczerwonej w białe grochy, opiętej na kształtnym, choć nieco zbyt rozłożystym asino.Ciotka Poldi, a właściwie Isolde Oberreiter, wdowa po krawcu Giuseppe, postanawia pić i umrzeć na Sycylii. Słońce, trunki, dolce vita i … rodzina zmarłego męża. Z powyższej listy napoje wyskokowe kocha Poldi najbardziej. „Ciotka Poldi zaczynała dzień od prosecco na przebudzenie. Po nim wypijała espresso z prądem, a potem aplikowała sobie porządny strzał prądu bez espresso”. Potrafi delektować się życiem, lokalną kuchnią, winem z okolicznych winnic, kawą i deserami. Błyskawicznie aklimatyzuje się na wyspie. Kupuje dom („dobre miejsce o dobrych wibracjach”) i wynajmuje ogrodnika Valentino. Idylla nie trwa jednak wiecznie. Chłopak zostaje zamordowany, a Ciotka Poldi bierze sprawy w swoje ręce i, wyręczając carabinieri oraz policję państwową, prowadzi własne śledztwo. W szpilkach na nogach, w czarnej peruce, pełna werwy, wrzaskliwa i uparta niczym posokowiec, węszy ślad. Istna mieszanka piorunująca, której niestraszna mafia, mordercy i pomniejsze przeciwności losu. Krok po kroku, w żywiołowym stylu, wprowadzając radosny zamęt, dąży do odkrycia prawdy. Morderstwo jest jedynie pretekstem do ukazania przygód szalonej Niemki, a także smaków i smaczków wyspy. Dzięki szybkiemu rozwojowi sytuacji i towarzyszącym głównej bohaterce perturbacjom jesteśmy w stanie dowiedzieć się nieco o tej egzotycznej dla nas krainie. Śmieszą nas miejscowe absurdy, pozbywamy się stereotypowego myślenia na temat Sycylii i jej mieszkańców, dowiadujemy się przy okazji wielu rzeczy, o których milczą przewodniki turystyczne. A wszystko to okraszone swoistym humorem i przesycone energią gorącego południa. Liczne włoskie określenia w oryginale potęgują jeszcze wrażenie przeniesienia się duszą i ciałem na miejsce akcji.

Główna bohaterka, osoba tak barwna jak ekscentryczna, posiada także nietypowe hobby. Kolekcjonuje bowiem własnoręcznie wykonane fotografie przystojnych policjantów z całego świata. Pomimo wieku nadal emanuje seksem i nie zasypia gruszek w popiele. Jej siostrzeniec, narrator całej tej opowieści, nazywa ją nieco żartobliwie „mistrzynią subtelnej erotyki”. Bo choć książka reklamowana jest jako kryminał posiada również mocno rozwinięty wątek romansowy. Oto bowiem spotyka się „mężczyzna po przejściach” – policjant commissario Montana i „kobieta z przeszłością” donna Poldina. Wybucha między nimi romans, komplikowany dodatkowo śledztwem w sprawie morderstwa, a także wzajemnym wchodzeniem sobie w paradę, tudzież kompetencje. Prowadzi to rzecz jasna do kolejnych zawirowań na wielu płaszczyznach, zwrotów akcji i podgrzaniu atmosfery, aż na skraj erupcji wulkanu. Romans ten, podobnie jak kuchnia sycylijska, nie uznaje kompromisów. Pobudza wszystkie zmysły. Afirmacja życia, amore i dolce vita w jednym!

Spotkałam się z opiniami, jakoby Ciotka Poldi wykazywała podobieństwo z Jane Marple, bohaterką licznych powieści Agathy Christie. Analizując usposobienie i wygląd kobiety-detektywa z książek „Agatki” stwierdziłam, że Poldi w niczym jej nie przypomina. A potem nagle stanęły mi przed oczami luźne adaptacje powieści Królowej Kryminału, takie jak „Ahoj zbrodnio” czy „Morderstwo najgorszego sortu”, z Margaret Rutherford w roli głównej. I uśmiechnęłam się sama do siebie. Porównałam te dwie panie – obie nieco szalone, charyzmatyczne i obdarzone specyficznym poczuciem humoru, a także wrodzonymi zdolnościami detektywistycznymi, o zbliżonej powierzchowności. Zarówno Poldi jak i Marple to starsze panie, nieco przy tuszy, aczkolwiek nie pozbawione seksapilu. Ależ tak! Podobieństwo niezaprzeczalne!

„Ciotka Poldi i sycylijskie lwy” Mario Giordano to książka z gatunku Commedia di criminalità. Taki kryminalik z apetycznie zarysowanym wątkiem romansowym. Lektura odprężająca, łatwa i przyjemna, co nie oznacza, że nie pozbawiona wartości literackiej. Wręcz przeciwnie. Styl pisania jest lekki i barwny niczym egzotyczny motyl, a zabawne dialogi wywołują salwy śmiechu. Książka jest dowcipna i pełna uroku. Próżno jednak szukać tu skomplikowanej filozofii życia czy przepisu na klasyczne, policyjne śledztwo. To po prostu dobra zabawa. Tylko tyle i aż tyle.

Ciotka Poldi posiada moc. W trakcie czytania wyrywa nas gwałtownie ze smętnych, deszczowych jesiennych klimatów rzucając w wir przygód, miłości i szaleństwa.

Po przeczytaniu pozostaje niewielki zawrót głowy, jak po kolorowym drinku z obowiązkową palemką. Zero kaca!

Namaste Sicilia! I dalej niecenzuralnie, jakby to ujęła bohaterka, szykując się do kolejnego wyzwania - następnej zagadki kryminalnej.

Do zobaczenia Ciociu Poldi w kolejnej książce!

Margota Kott