#

Prawie klątwa Tutenchamona

Tym razem zacznę od podsumowania. Nietypowo, ale książka wzbudziła moje mieszane uczucia i chyba lepiej, jeżeli od razu o nich napiszę. Czytając „Piąte przykazanie” cały czas miałam wrażenie, że czytam książkę po raz drugi, co zmusiło mnie do zastanowienia się, skąd owo uczucie się wzięło. Po pierwsze: intryga oparta na istnieniu pewnej grupy księży chroniących jakąś tajemnicę, która mogłaby zmienić losy Kościoła nie jest nowym odkryciem, takich książek było już sporo (na przykład cykl Dana Browna), że o filmach nie wspomnę (nawet w Indianie Jonesie mamy podobny motyw).

Po drugie, ze względu na to, że korzenie obecnych wydarzeń sięgają daleko w przeszłość i w pewien sposób zahaczają o szalejącą w Europie inkwizycję, od razu nasunęło mi się skojarzenie z „Imieniem Róży” Umberto Eco. Jest też nawiązanie do Johna Dee i Edwarda Kelley'a (to ci od kamienia filozoficznego), z którymi spotykamy się choćby w… „Panu Samochodziku”. Utknęłam. Coś mnie od książki odpychało, bo jak to, mam czytać ponownie to samo? Szkoda czasu. Ale… ale to była książka recenzencka, więc po dwudniowej przerwie wróciłam do lektury. I co się okazało? Mimo natrętnie nasuwających się skojarzeń „Piąte przykazanie” jest niezłą, acz nieco przewidywalną książką sensacyjną. A poza tym, nie wszyscy przecież czytali te same powieści, co ja i podobnych skojarzeń mogą nie mieć. To tak tytułem wstępu.

Akcja powieści rozpoczyna się w bibliotece uniwersytetu w Yale, gdzie sędziwy naukowiec próbuje odczytać tajemniczą księgę. Pochodzący z XV wieku kodeks stał się obsesją profesora Avnera, mężczyzna poświęca na odszyfrowanie manuskryptu cały swój czas, a ponieważ potrzebna mu była pomoc – poprosił o nią znajomych. I to nie byle kogo, bo ludzi zajmujących się dziedzinami nauki, które mogły być przydatne w odczytaniu szyfru. Śledząc losy „Manuskryptem Wojnicza” Avner odkrył, że wiąże się z nim kilka tajemniczych zgonów, więc powodowany ostrożnością, do nikogo nie wysłał pełnego tekstu, a jedynie jego fragmenty. Mimo takich ograniczeń udało się odczytać część rękopisu.

Powodzenie prac nad odkryciem tajemnic manuskryptu, wzbudziło niepokój organizacji, która już w przeszłości mordowała, aby nie dopuścić do jego odczytania . „Circus Octogonus” - „Krąg ośmiu” - po raz kolejny postanawia uniemożliwić odszyfrowanie rękopisu. Jego członkowie znają tylko jeden sposób pozbycia się zagrożenia – należy zamordować wszystkie osoby zajmujące się rękopisem. Wysyłając fragmenty manuskryptu profesor sprowadził niebezpieczeństwo na siebie i swoich przyjaciół oraz znajomych. Na szczęście Avner nie jest sam, pomaga mu dziennikarz Jack Brown, który podczas porządków w starych rodzinnych szpargałach odnalazł dokumenty wiążące jego przodka z „Manuskryptem Wojnicza”. Z rękopisu znalezionego na strychy Brown dowiedział się o istnieniu tajemniczej księgi, którą nazywał „Zaszyfrowanym kodeksem”. Co ciekawe, sir Thomas Brown również został zamordowany, a okoliczności jego śmierci na tyle zaciekawiły dziennikarza, że postanowił zająć się tą historią. Odkrył, że w samym dwudziestym wieku, takich przypadków było siedem. Jednym z motywów łączących ofiary był motyw ośmiokątnego symbolu. Biorąc pod uwagę ilość tragicznych i podejrzanych zgonów wśród osób, które miały styczność z „Manuskryptem Wojnicza”, można by pomyśleć, że ciąży na nim jakaś klątwa.

Akcja powieści rozgrywa się dwutorowo, z jednej strony możemy śledzić próby odszyfrowania „Manuskryptu Wojnicza”, z drugiej - działania osób starających się to udaremnić. Członkami tajemniczego „Kręgu ośmiu” są ludzie związani z Kościołem, niekiedy zaskakujące jest to, czym na co dzień się oni zajmują. Na czele tej organizacji stoi kardynał Lienard, który oficjalnie jest szefem wywiadu watykańskiego i chce wiedzieć wszystko i o wszystkich. Poprzez Lienarda Eric Frattini wprowadza czytelnika w świat rozgrywek pomiędzy dostojnikami Kościoła. W walce o władzę i pozycję udział biorą nie tylko duchowni, ale i osoby świeckie zatrudnione w Watykanie. A wszystko to dzieje się w przededniu konklawe, które najprawdopodobniej zmieni „układ sił” w pałacu papieskim.

W „Piątym przykazaniu” mamy do czynienie z dwiema grupami bohaterów: profesorem Avnerem i jego przyjaciółmi po jednej stronie i kardynałem Lienardem oraz „Kręgiem ośmiu” po drugiej stronie. Ci drudzy dążą do unicestwienia posiadaczy „Manuskryptu Wojnicza” i przejęcia samej księgi i łatwo przychodzi im łamanie piątego przykazania. Avner i Brown, mimo że wiedzą o zabójstwach związanych z rękopisem, długo nie zdają sobie sprawy, że i oni stali się celem morderców. Dopiero śmierć współpracowników uzmysławia im, że zagrożenie jest realne. W „Piątym przykazaniu” nie mamy elementu walki pomiędzy starającymi się odczytać tajemniczą księgę a „Kręgiem Ośmiu”. Profesor i jego współpracownicy stają się celami dla ludzi Lienarda na długo przed tym, nim się zorientują, że coś może im grozić. To dosyć intrygujące zważywszy, że Avner dopiero zamierza wyjawić światu, co odkrył, a badania nad tekstem były okryte tajemnicą. Jak widać „Circus Octogonus” ma niezły wywiad.

„Piąte przykazanie”, to powieść sensacyjna dla osób szukającej dosyć lekkiej i niezbyt wymagającej lektury, ale lubiących wątki zahaczające o tajemnice i organizacje, które strzegą dostępu do nich.

Parę razy proponowałam już zwrócenie uwagi na niektóre wątki w książkach. Tym razem taka sugestia: zastanówcie się nad zakończeniem książki. Mnie zastanowiły dwie rzeczy, jedna dotyczy samego manuskryptu, druga jest związana z Watykanem.

Agnieszka Pruska