#

Wilczyca o stępionych kłach

​„Gleba” jest świetna, zarówno jako bohaterka, jak i fabuła. Michał Śmielak po raz kolejny stanął na wysokości zadania i stworzył bardzo dobrą powieść gatunkową. Nawet nie wiem, kiedy stało się to, że wszedł w poczet uznanych polskich pisarzy kryminalistów. Mam wrażenie, że dopiero co czytałam jego drugą książkę, „Wnyki”, również świetną, tymczasem właśnie skończyłam siódmą. „Wnyki”, za sprawą niezapomnianych scen i przekazów wracają w moim umyśle do dziś. Wiele wskazuje na to, że z „Glebą” będzie podobnie.

Najnowsza powieść Śmielaka od samego początku stawia na mocne akcenty. Oto twarz duchownego przecina czerwień, naznaczając poczciwość wizerunku symbolem śmierci. Kim jest sługa Boży? Co takiego zrobił, że został ukarany? Czy rzeczywiście został ukarany? A może to jedynie nasze wyobrażenie? Śmielak lubi w symbole. Mam wrażenie, że lubi też w religijne motywy, co po lekturze wspomnianych „Wnyków” tym bardziej rzuca mi się w oczy. O ile jednak w drugiej powieści jego pisarska postawa była mocno krytyczna w tym kontekście, o tyle w „Glebie” z religijności bohatera – choć właściwiej byłoby napisać: z prawidłowego (?) czytania Biblii – wypływa samo dobro. Wróćmy jednak do początku.

Podkomisarz Iga „Gleba” Ziemna, strącona ze stołecznych piedestałów, ląduje w Stalowej Woli. Jej skrzydła zostają podcięte, nudzi się jak mops, wilcze kły się tępią. Krótko mówiąc, swój niewątpliwy talent śledczy mitręży na małomiasteczkowe włamania, awantury, interwencje. Do czasu gdy zdarza się morderstwo. Takie, które mało kogo obchodzi, wszak na dniach mają się do Stalówki zjechać oficjele na czele z premierem, a przecież w sumie nic takiego się nie stało, to tylko jakiś kloszard nie żyje, pewnie jakieś porachunki między bezdomnymi.

I tu zaczyna się pierwszy z kilku dramatów zawartych w „Glebie” – dramat grupy obywatelskiej, której nikt nie potrzebuje, bo w żaden sposób nie przykłada się do rozwoju społeczeństwa, wręcz przeciwnie,­ z powodu której są same problemy. Śmielak postanowił ugryźć temat z różnych stron, głęboko. Prześledza więc problem alkoholowy, zarówno od strony jednostki, jak i całego obozowiska bezdomnych, zwraca uwagę na obojętność rodziny względem „straconych” bliskich, przygląda się osobliwej – a może jedynej i właściwej? – filozofii wolności, kontruje ze sobą kloszardzkie postawy, wreszcie – próbuje „uwolnić” jednego z bezdomnych, który pragnie powrócić na łono społeczeństwa. Nie zabrakło też odmiennych postaw stróżów prawa wobec kloszardów, a także swoistego wstydu z powodu faktu, że bezdomni w ogóle okolicy są. Przy czym pisząc o tym ostatnim, Śmielak nie oszczędza przede wszystkim tych, co się wstydzą, i przyrównuje proces „sprzątania” Stalówki z „kłopotliwego elementu” do farbowania trawy – wszak co znika z oczu, niekoniecznie znika naprawdę.

Od bezdomnych i ich usuwania z widoku już tylko rzut beretem od polityki lokalnej, a nawet tej wyższego szczebla. Sporo w „Glebie” odniesień do aktualnej sytuacji państwowej, układnych zachowań względem wysoko postawionych, przedwyborczych zagrań i charakterystycznej śliskości. Główna bohaterka stanie względem tego wszystkiego okoniem, dając pretekst do ukazania absurdu politycznego światka i piętrzenia dowcipu. Zabawne jest też to, że donkiszoteria Gleby symbolicznie się w epilogu wybroni. „To będzie piękny dzień!” – pomyśli ta Śmielakowa zołza, bohaterka bezkompromisowa, niegrzeczna, bezczelna.

Gleba jest świetna! Już to napisałam? Widać nie potrafię o niej myśleć inaczej. Obok buńczucznej i kontestującej postawy fascynująca wydaje mi się jej umiejętność przyznania się do błędu, a nawet kompletnego spaprania czegoś. Tak, Gleba coś spaprze, nie jest śledczą idealną, psem o niezawodnym instynkcie. Pozostając w kontekście zwierzęcym, momentami „taki z niej wilk, co to jego skóra leży przed kominkiem”. To bardzo dobre pisarskie zagranie – w odpowiednim momencie, gdy czytelnik już-zaraz miałby się znudzić komiksowością głównej postaci, nagle widzi jej człowieczeństwo, by tak rzec, od środka, od słabszej, a nawet bezbronnej strony. Czytając najnowszą powieść Śmielaka, warto zwrócić uwagę na moment, kiedy Ziemna po raz pierwszy przełoży istotną rzecz na później – to od tej chwili staje się postacią przez duże „P”. Postacią pogłębioną.

Wspomniałam wyżej o kilku dramatach w „Glebie”. Oprócz tego dotyczącego bezdomności, autor opisuje też przejmujący los ojca, który traci syna i kobietę swojego życia, a na końcu pracę, oraz historię pewnej zakazanej miłości. Śmielak, ten niepoprawny kpiarz, która to kpiarskość niemal porami wychodzi z jego głównej bohaterki i dialogów, niewątpliwie potrafi też wrażliwie. Postaci w „Glebie” trzęsą się, łkają, drgają, ale nie ma w tym nic taniego. No chyba że tanie jest człowieczeństwo ukazane od tej najbardziej intymnej strony – od strony tzw. miękkiego brzuszka, którą pokazujemy tylko najbliższym. Albo wtedy, gdy jesteśmy pod groźbą do tego zmuszeni. Albo gdy… nikt nas nie widzi.

O najnowszej książce Michała Śmielaka mogłabym długo. Są w niej jeszcze przecież: ciekawie odmalowana postać partnera zawodowego Ziemnej, „gościa, któremu mamusia załatwiła etat, i to od razu w kryminalnej”; ukazane od bebechów zmurszałe schematy dotyczące odbioru ludzi w zależności od ich profesji; fenomenalna – tak właśnie, fenomenalna – scena policyjnego pościgu. Do tego dochodzi szczypta goryczy na temat postrzegania kobiet policjantek – co ciekawe nie tylko przez kolegów z pracy, lecz także przez społeczeństwo – wybitne wręcz mylenie tropów i symboliczne, pierwotne znaczenie tytułu powieści.

Tak, „Gleba” jest świetna.


o książce

fragment do czytania




Paulina Stoparek - z wykształcenia kulturoznawca filmoznawca, zawodowo związana z branżą wydawniczą, pracuje głównie przy literaturze kryminalnej. W sieci publikuje od 2012 r. Pisząc o literaturze i kinie, szuka kontekstów, wynajduje absurdy, rozpatruje od strony kulturoznawczej. Przede wszystkim jednak wytacza merytoryczne działa przeciwko tym, którzy rzetelną krytykę mylą z hejtowaniem i ogólnikowością. Takim pisaniem gardzi i prędzej padnie trupem, niż się do niego zniży. Prowadzi witrynę „Redaktor na Tropie” (redaktornatropie.wordpress.com)

Paulina Stoparek