#

Mariaż rzemiosła i sztuki

„Za witraża dziwnym szkłem. Opowieść o Kubie Szpikulcu”

Kazimierz Kyrcz. „Homo scribens”, czyli człowiek piszący.

A może raczej powinno być „Canis scribens”? Piszący pies? Tak, bo autor to glina. Oficer policji, który po służbie pisze powieści.

Jeśli spodziewasz się klasycznego kryminału, nie czytaj tej książki.

Pragniesz ogranego do bólu schematu: morderstwo – śledztwo – następne morderstwo – happy end, czyli wykrycie sprawcy? Daj sobie spokój.

Chcesz przekartkować, bez większych emocji, kolejny banalny thriller? Nie kupuj „Dziewczyn, które miał na myśli”, choć to sprzedajne dziwki.

Ponieważ ta książka jest inna. To opowieść wykraczająca poza ramy pospolitego kryminału czy thrillera. Humor i groteska, porozumiewawcze mrugnięcie okiem, a jednocześnie gra według twardych zasad rządzących życiem. I śmiercią. Klasa sama w sobie.

Akcja dzieje się w Krakowie. Płynie wartko z prądem Wisły, lecz nim dopłynie do morza… Będzie się działo.

Osią powieści jest motyw seryjnego mordercy prostytutek. Rodzimego Kuby Rozpruwacza, zwanego Kubą Szpikulcem. Nadana przez Policję ksywa jasno wskazuje na rodzaj używanego przezeń narzędzia.

„Dziewczyny, które miał na myśli

Nie uciekną nigdzie już

Dziewczyny, które miał na myśli

Nadzieją się na jego…”

Nóż?

Złowieszczo brzmią słowa trailera nagranego jako reklama do książki Kazimierza Kyrcza „Dziewczyny, które miał na myśli”.

https://www.youtube.com/watch?v=IUED9iHMToI

Wątki poboczne i równoległe splatają się jak węże. Przychodzą i odchodzą, nie pozwalając ani na chwilę się nudzić. Rozjaśniają ciemne zakamarki fabuły, bądź mieszają dodatkowo, jak w kotle czarownic.

Opowieść zaczyna się od znalezienia zwłok młodziutkiej samobójczyni w Lasku Wolskim. Ciało odkrywa krakowski witrażysta.

„Dziewczyny, które miał na myśli”, wychodzące spod pióra Kazimierza Kyrcza, przypominają ożywiony witraż. Zwariowany kalejdoskop pełen sylwetek pokręconych ludzi i ich dziwacznych losów.

Jak powstaje taki witraż? Najpierw wybiera się wzór i rozrysowuje się go w detalach. Potem wybiera się szkło. Po docięciu każdy skrawek owija się ołowianą taśmą. Na koniec, połączone ze sobą, według wzoru, kawałki układanki spaja się gorącą cyną.

Witraż. Mariaż sztuki i rzemiosła.

Ludzie są jak kawałki szkła. Pojedynczo rzadko tworzą wzór. Dopiero, gdy odpowiednio połączy się je ze sobą, tworzą witraż. Prawdziwe dzieło sztuki. Gdy przeniknie przezeń światło ożywi go, a wówczas zawiruje przed oczyma widza niczym wielobarwna mozaika.

Książka. Mariaż rzemiosła i sztuki.

Karty powieści zaludniają najprzeróżniejsze ludzkie typy. Niczym w produkcjach Federico Felliniego przewijają się tu korowody różnorakich postaci – artystów, szaleńców, psychopatów i ekscentryków. Błyszczą i mienią się wszystkimi barwami tęczy, niczym okruchy szkła w zwariowanym kalejdoskopie.

Witrażysta, ten który pierwszy odnalazł zwłoki, wyróżnia się spośród tłumu. Nie odczuwa smaków i zapachów. Nabyty feler. Nie jest jednak jedynym oryginałem w tej powieści. Na czele korowodu staje postać Kuby Szpikulca, mordercy z alergią na kobiety, które zarabiają ciałem na swoje utrzymanie. Michał, hodowca złotych rybek, który pisze dla nich wiadomości widelcem, na piaszczystym dnie akwarium. Szalona i egocentryczna malarka Oliwia, którą fascynuje obraz ukrzyżowanej kobiety, będący odbiciem jej samej. Bednarski, gliniarz próbujący rozwiązać sprawę seryjnego mordercy kobiet. Kłopoty, to jego specjalność. Tajemniczy terapeuta sypiający ze swoją nieletnią pacjentką. I policjanci płci obojga. Też nietypowi. Dobór tych właśnie osób nie jest dziełem przypadku. Nie stanowi, wbrew pozorom, sztuki dla sztuki, zabawnego zachłyśnięcia się niecodziennym. Ich losy specyficznie splatają się ze sobą. W najróżniejszy sposób. W rozmaitych konfiguracjach. To dzięki nim rozwija się wielopoziomowa fabuła. Kolorowe kawałki szkła trafiają na właściwe miejsca. Witraż nabiera barw i ożywa. Niebieskie szkiełko może symbolizować zarówno kolor policyjnego munduru jak i czyste niebo. A czerwień? To barwa krwi. Ale i płatków róży.

Sporadycznie pojawiają się niewielkie rysy na szklanej tafli. Niekiedy jest to niezbyt fortunnie dobrane szkło - banalne, fałszywe tropy naprędce wstawiane w wolną przestrzeń witraża. Czasami rozproszenie akcji i chwilowe zejście na manowce. Ciągle jednak całość pozostaje wyjątkowa. Nadal jest to „fantazja, która rozświetla ciemne korytarze codzienności”.

Dodatkowy bonus stanowią, pojawiające się na początku rozdziałów, cytaty pochodzące z kultowych seriali: The Shield, Dexter, Justified, Mr. Robot, Gra o tron. Autor umiejętnie czerpie z nich inspirację, unikając jednak jawnych zapożyczeń.

Dość liczne przekleństwa sprawiają wrażenie użytych z rozmysłem. W żaden sposób nie pomniejszają dzieła, którego nie zawaham się określić mianem literackiego kryminału.

Zapraszam do wejścia w mroczny świat Kyrcza. Wystarczy tylko unieść do oczu barwne szkło i spojrzeć pod światło…...

Piórem i pazurem - recenzje kryminalne Margoty Kott