#

Miłość i zbrodnia po włosku

​Wydaje mi się, że nie popełnię faux pas, pisząc o najnowszej powieści Maurizia De Giovanniego, że jest ona w tym samym stopniu kryminałem, co opowieścią o miłości. Namiętnej, nieokiełznanej, a nawet szalonej i chorej. Nie ma jednak „Miejsce każdego z nas. Lato komisarza Ricciardiego” znamion tandetnego melodramatu. Podobnie rzecz się ma odnośnie cech taniego kryminału. Nie odnotowałam. Zadziwiające jak ten niekoniecznie znany w Polsce włoski autor potrafi doskonale pisać!

Neapol, lata 30. ubiegłego wieku, rozkwit faszystowskiej dyktatury pod rządami Duce. Znany z powieści „Łzy pajaca” i „Krew z mojej krwi” komisarz Ricciardi ma do rozwikłania zagadkę morderstwa bardzo pięknej i bardzo rozwiązłej księżnej. Uczucia, jakie ofiara wyzwalała w spotykanych ludziach, najczęściej cechowała skrajność, a śmierć kobiety była na rękę co najmniej kilku osobom. Ricciardi, który posiada niezwykłą cechę widzenia zmarłych i słyszący ich ostatnie słowa, być może stanął przed najtrudniejszą zagadką w swojej dotychczasowej karierze. Jeszcze trudniejszy jednak okaże się osąd winnego.

Nic jednak nie okaże się dla niego tak trudne, jak przejęcie miłosnej inicjatywy. Komisarz bowiem obawia się wstąpić w jakikolwiek bliższy związek z kobietą, ponieważ – nauczony zawodowym doświadczeniem – uważa, że zbrodnia najczęściej bierze się z miłości i namiętności. Nie chce też obdarzać ewentualnej wybranki swoim problemem „przeklętej” cechy widzenia umarłych. A tak się „nieszczęśliwie” składa, że poważnie interesują się nim dwie intrygujące kobiety, które nie zamierzają tak łatwo zrezygnować…

De Giovanni pysznie przedstawia motyw miłości, jej różnorodność, wady, zalety, rozmaitość emocjonalną, która zwykła jej towarzyszyć. „Miejsce każdego z nas” to miłość poddańcza, poniżająca, gejowska, sprzedajna, rodzicielska, nikczemna, nieśmiała, wyuzdana, wieloletnia, krótkotrwała, namiętna, synowska, zdradliwa, znużona, toksyczna, pełna akceptacji, a nawet przez żołądek do serca. Ta powieść to prawdziwy traktat o miłości oraz kilku (!) rodzajach zbrodni z powodu tego uczucia. I jak wspomniałam na początku – nie uświadczymy tu tandety; chociaż rasowy melodramat przełożony na język rozpaczy, szaleństwa, zazdrości – a i owszem. W znacznej mierze jest to zasługą eleganckiego, by tak rzec, retropióra De Giovanniego, a także zabiegów, jakimi są montaż literacki i słowny. Ten pierwszy pozwala na ogląd tych samych wydarzeń z różnych perspektyw oraz aranżuje daną sytuację fabularną do nieznośnego wręcz napięcia. Ten drugi udowadnia, że autor nie ma obaw kończyć rozdziału zdaniem o miłości i w sposób niemal bliźniaczy rozpoczynać kolejnego. Nie boi się też zastosowania dwóch monologów dwóch oddzielnych bohaterów na temat synowskiej miłości. I właśnie ta cudowna gra z czytelnikiem, z jego wrażliwością i uważnością sprawia, że z miejsca zapominamy o tym, że tak duża liczba dzisiejszych kryminałów zostaje oparta o nieszczęsny styl zero.

Jak wskazuje podtytuł „Lato komisarza Ricciardiego” fabuła rozgrywa się w najcieplejszej porze roku. Neapolitańskie lato odmalowane piórem De Giovanniego cechują nieludzkie upały. Tło to wybitnie wręcz zdaje się pasować do miłosnych dramatów i rozterek bohaterów, a także do zbrodni z zazdrości czy gniewu. Pasuje też do charakterystycznej południowej krewkości i takiegoż „rozwrzeszczenia”, które często można uświadczyć we włoskiej kinematografii.

Last but not least: niesamowite jest to, jak „Miejsce każdego z nas”, mimo kilku tragicznych wydźwięków, w tym także tego zawartego w tytule, jest zabawne. De Giovanni zręcznie wykorzystuje komedię pomyłek (np. konflikt pomiędzy brygadierem Maione a jego żoną) oraz tę zabawniejszą stronę miłosnych zakusów (bezpośredniość kobiety, która powoduje chęć ucieczki nieśmiałego mężczyzny) i miesza je z komedią sytuacyjną (odchudzanie się brygadiera). Nie jest to humor wywołujący salwy śmiechu; lekturze towarzyszy raczej delikatny, niewymuszony uśmiech – do bohaterów, do ich uczuciowości, do ich zwyczajów żywieniowych, złośliwostek i dąsów. To także pełen podziwu uśmiech do autora, który na kartach swojej powieści kunsztownie, temperamentnie, wrażliwie i z elegancją połączył zbrodnię z najpiękniejszym z uczuć.

Uśmiech do naprawdę dobrej literatury.




Paulina Stoparek - z wykształcenia kulturoznawca filmoznawca, zawodowo związana z branżą wydawniczą, pracuje głównie przy literaturze kryminalnej. W sieci publikuje od 2012 r. Pisząc o literaturze i kinie, szuka kontekstów, wynajduje absurdy, rozpatruje od strony kulturoznawczej. Przede wszystkim jednak wytacza merytoryczne działa przeciwko tym, którzy rzetelną krytykę mylą z hejtowaniem i ogólnikowością. Takim pisaniem gardzi i prędzej padnie trupem, niż się do niego zniży. Prowadzi witrynę „Redaktor na Tropie” (redaktornatropie.wordpress.com)