#

​SKAZAny na kryminał

„Skaza” rozpoczyna nowy cykl, z głównym bohaterem Bernardem Grossem. Tym razem Autor odszedł od efektownej, widowiskowej sensacji na rzecz klasycznego kryminału. Dzięki temu jego pisarstwo zyskało całkiem nową jakość. „Skaza” to kryminał na europejskim poziomie. Wszystko ma tu swoje miejsce. Fabuła jest świetnie zaplanowana i przemyślana. Bohaterowie dobrani perfekcyjnie, żadnych sztuczności i zgrzytów. To ludzie z krwi i kości. Autor dowodzi, że nawet w małym miasteczku nie istnieją małe życia. Każdy ma tylko jedno. Ważne i cenne.

„Psem nie zostajesz wtedy, kiedy zakładasz mundur.

Psem zostajesz, nasiąkając złością na wyrządzane zło,

gdy w dobrym człowieku wyczuwasz skazę” (fragment powieści)

Nigdy nie odpuszcza. Jest jak pies gończy, zawsze z nosem przy ziemi. Ma intuicję. Działa instynktownie. Nie ucieka od zła. Działa. Ideał policjanta. Spokojny, dociekliwy, cierpliwy. To on. Moja nowa miłość. Bernard Gross.

Chełmża. „Miasto seksu i biznesu”. Podtoruńska prowincja pełna grzechów i grzeszków. Miasteczko, w którym trudno utrzymać jakąkolwiek tajemnicę. A jednak… Dziesięć lat temu zaginęły trzy osoby. On – Sławomir Tarasewicz, bogaty, lokalny biznesmen, ona – jego żona i ta trzecia, domniemana kochanka. Jak kamień w wodę, jak opar nad cukrownią w smutny dzień.

Jezioro Chełmżyńskie, turystyczna duma mieszkańców. Całoroczne łowisko wędkarskie dla całej okolicy. To tu, w zimowy, mroźny dzień znalezione zostają zwłoki dwóch osób. Nastolatka, którego wyłowiono spod lodu oraz NN - starszego, bezdomnego mężczyzny. Sprawy pozornie nie łączą się ze sobą, a wyniki sekcji zwłok nie wskazują na działanie osób trzecich. Jedyną osobą, która cierpliwie podąża subtelnym tropem jest policjant chełmżyńskiego komisariatu, Bernard Gross. Prowadzi nieformalne śledztwo w tej sprawie, mając do pomocy zgrany i oddany mu zespół. Policjant został głęboko dotknięty przez los. W wyniku napadu z włamaniem zastrzelił niewinną kobietę, a jego żona została ciężko ranna i zapadła w śpiączkę. Syn odwrócił się od ojca, zarzucając mu nieudolność w chronieniu członków własnej rodziny. Życie codzienne dzieli Gross pomiędzy pracę, a wizyty u „śpiochów” czyli w toruńskiej fundacji „Światło”.

Czy sprawy morderstw łączą się ze sobą? Czy kluczem do sprawy są zaginięcia sprzed lat? Czy bandyta, który ugodził żonę Grossa nożem, to człowiek z blizną? Kim jest?

„Sprawa w każdym wymiarze wymykała mu się z rąk. Czuł się tak, jakby był na pokazie iluzji, a magik wepchnął w jego dłoń piłkę, po której po chwili nie było śladu. (…)Tymczasem każda taka sprawa wymagała od niego dokładnego spojrzenia na tę rękę iluzjonisty, która pozornie nie brała udziału w sztuce, bo to właśnie w niej tkwiło rozwiązanie zagadki”.

Robert Małecki przygotował czytelnikom literacką ucztę. „Skaza” rozpoczyna nowy cykl, z głównym bohaterem Bernardem Grossem. Tym razem Autor odszedł od efektownej, widowiskowej sensacjina rzecz klasycznego kryminału. Dzięki temu jego pisarstwo zyskało całkiem nową jakość. „Skaza” to kryminał na europejskim poziomie. Wszystko ma tu swoje miejsce. Fabuła jest świetnie zaplanowana i przemyślana. Bohaterowie dobrani perfekcyjnie, żadnych sztuczności i zgrzytów. To ludzie z krwi i kości. Autor dowodzi, że nawet w małym miasteczku nie istnieją małe życia. Każdy ma tylko jedno. Ważne i cenne.I to nie tylko dla siebie, także dla innych. Twisty, zwroty akcji, obserwacje socjologiczne, wiarygodne psychologicznie postacie, także te drugo- i trzecioplanowe, wszystko to zmiksowane w idealnych proporcjach. Małecki zna dokładnie procedury policyjne, co przekłada się na poczucie, iż czytający bierze bezpośredni udział w dochodzeniu.

Pragnę uczestniczyć z Bernardem Grossem w kolejnym śledztwie. Jestem ciekawa, jak ułożą się jego sprawy osobiste i zawodowe. Chcę towarzyszyć mu aktywnie przy składaniu i malowaniu kolejnego modelu. Bo modelarstwo to jego pasja (moja także, choć niestety niezrealizowana). Hobby, które, wbrew pozorom, ma bardzo wiele wspólnego z policyjną robotą.

„Cały czas wydawało mu się, że ta aktywność, zgoła inna, niemal artystyczna, miała go odciągać od spraw zawodowych, dawać wytchnienie. Tymczasem w detalach odzwierciedlała jego misterną policyjną orkę. Z niewielu elementów miał zbudować obraz nowej rzeczy. Tak jak z niewielu dowodów na miejscu zbrodni miał odtworzyć przebieg tragicznych wydarzeń”

Zakochałam się w Grossie od pierwszych stron „Skazy”. Cieszę się już dziś na kolejne z nim spotkanie.


Margota Kott