#

Zdecydowanie najlepsza książka Roberta Małeckiego!

​Biorąc do ręki każdą kolejną książkę Roberta Małeckiego, w zasadzie wiem, że mogę się spodziewać: zarwanej nocy, emocji sięgających zenitu, zaskakującego zakończenia. Jednak „Zrost” tak mnie „wyobracał”, że długo nie mogłam dojść do siebie. Tego po Autorze naprawdę się nie spodziewałam! Nie godzi się, Panie Robercie, doprowadzać do takiego stanu swojej wiernej czytelniczki!

Co mną tak wstrząsnęło? Retrospekcje do stycznia 1945 roku i w niezwykle sugestywny sposób ukazanie eksterminacji Żydówek, więzionych w okolicach Chełmży. Po raz pierwszy Robert Małecki nawiązał do historii drugiej wojny światowej i jej okrucieństwa. I zrobił jeszcze jeden manewr, nie pokazał marszu śmierci anonimowych kobiet, żywych szkieletów przyobleczonych ludzką skórą, ale dramat młodej Salci z łódzkiego getta. Do tej pory prześladują mnie w snach jej przerażone oczy! Zawsze podkreślam, że mam bardzo plastyczną wyobraźnię i wyjątkowo realistyczne sny. Bywa to dla mnie tak obciążające, że lekturę „Dymów nad Birkenau” Seweryny Szmaglewskiej przypłaciłam czterdziestostopniową gorączką.

Bernard Gross musi rozwiązać zagadkę kolejnej śmierci, do której doszło w bardzo dziwnych okolicznościach. Niedaleko od brzegu jeziora znajduje zwłoki starego mężczyzny. Na pierwszy rzut oka podejrzewa samobójstwo, ale coś mu nie pasuje. Może to był nieszczęśliwy wypadek, a może ktoś popełnił zbrodnię? Ale dlaczego miałby zabijać człowieka, który już i tak żegnał się z życiem? Wyniki sekcji zwłok nie wnoszą niczego nowego. Praktycznie równolegle ze śmiercią mężczyzny dochodzi nieopodal do wypadku samochodowego. Niby nic nie powinno budzić wątpliwości, bo było straszliwie ślisko, ale tu również kiełkują pewne wątpliwości. Dlaczego kobieta, która zginęła w wypadku miała zdjęcia z powojennych ekshumacji Żydówek i czy mogło ją coś łączyć ze starym mężczyzną?

W miarę prowadzenia sprawy Gross dochodzi do wniosku, że klucz do rozwiązania tej zagadki tkwi w wydarzeniach, do których doszło tuż przed wkroczeniem na te ziemie Armii Czerwonej. Dowiaduje się o nastoletnich chłopcach, którzy próbowali uratować jedną z Żydówek. Co się wówczas stało i kto wtedy zdradził? Czy to na pewno była zdrada? Mnożą się pytania, na które nie ma odpowiedzi i pojawiają się ślepe tropy. Nie ułatwia zadania zmowa milczenia, bo żyjący świadkowie najchętniej zabraliby swoje tajemnice do grobu. Jednak czytelnik może być spokojny, bo jak komisarz Bernard Gross coś zacznie, to na pewno doprowadzi do końca, chociażby musiał się cofnąć o ponad siedemdziesiąt lat!

Wraca też sprawa rodzinnej tragedii Grossa. Pojawiają się nowe tropy, które może wreszcie doprowadzą do poznania kto i dlaczego tak dotkliwie pobił jego żonę, że do tej pory znajduje się w stanie śpiączki. On sam przestaje wierzyć w cud i powoli dociera do niego, że jego Agnieszki już nie ma. Tak bardzo starał się nie zarazić żony i dziecka „brudem policyjnej pracy”, ale to mu się nie udało. Próbuje naprawić relacje z synem, ale muszą dać sobie jeszcze więcej czasu. Widać już światełko w tunelu i nie jest to światełko pędzącego pociągu.

Moim zdaniem „Zrost” jest zdecydowanie najlepszą i najmocniejszą książką Roberta Małeckiego. Jej lekturę przeżyłam bardzo mocno. Mało tego, nadal tkwi we mnie bardzo głęboko. Szczerze polecam „Zrost” wszystkim wielbicielom mrocznych historii, w których rzeczywistość miesza się z bolesną przeszłością. A sama nie mogę się doczekać kolejnej książki o komisarzu Bernardzie Grossie. Już wiem, że tym razem będzie musiał rozwikłać tajemnicę samobójstwa rozszerzonego.


Małgorzata Chojnicka



Małgorzata Chojnicka