#

Od 21. roku życia

Prawdopodobnie nie przeczytacie w tym roku nic mocniejszego.

Rzadko używam sformułowań, mających na celu wywindować daną książkę pod względem jakiejś cechy. Najlepiej napisana, najmroczniejsza, z najbardziej interesującym bohaterem… Uważam, że zbyt wiele dziś „naj-” w internetach, co wypaczyło właściwą rolę tego przedrostka. Nic dziwnego zatem, że używam go z niejaką obawą, natomiast doprawdy trudno mi postąpić inaczej. Bo Kolekcjonerka zbrodni autorstwa dziennikarki Zuzanny Pol napisana w oparciu o artykuły z bloga PolskiePato.pl jest tak mocna, że nie sposób ot tak ją ogarnąć. Nie sposób czytać ją jednym tchem, popijając kawusię. Nie sposób dojrzeć do niej, nawet gdy niefrasobliwa młodość już za nami.

Czym jest Kolekcjonerka zbrodni? Najprościej rzecz ujmując jest zbiorem opowiadań opartych na faktach dotyczących spraw kryminalnych, jakie miały miejsce na polskiej prowincji. Zmienione są niektóre imiona, nazwy własne i cechy charakterystyczne. Poza tym, jeśli wierzyć wydawcy, cała prawda. Do tego cytaty z dokumentów sądowych i komentarze czytelników, którzy mieli okazję zapoznać się z opowieściami przed nami, czyli na wspomnianym blogu.

Pol pisze, wczuwając się w język prostych – w sensie negatywnym – ludzi. Oprócz tego jest bardzo krytyczna i ironiczna. Tak ironiczna, że można się mimowolnie uśmiechnąć, czytając poszczególne fragmenty. Co do treści natomiast… Uch… Ta jest potwornie ciężka. Pol bazuje na lejtmotywach, które sprzyjają prowincjonalnej degrengoladzie i patologii. Które sprzyjają zbrodni.

Po pierwsze, alkohol. Na kartach Kolekcjonerki procenty leją się strumieniami, urastając do funkcji czołowego reproduktora zła. Pol kreuje doprawdy dantejskie sceny. Wyrastające na zwyrodniałym nawozie – w skład którego wchodzą brak perspektyw, brak dostępu do kultury, wszechnuda, ale przede wszystkim „wzorce” w postaci alkoholizujących się i tłukących członków rodziny – pijaństwo doprowadza do sytuacji tak ohydnych i pierwotnie wręcz złych, że aż abstrakcyjnych. Są na tym świecie rzeczy, o których nie śniło się filozofom (ani Wojciechowi Smarzowskiemu). Co absurdalne w zestawieniu z tą abstrakcją, gdy nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o coś tak przyziemnego jak pieniądze. Czasem o marne kilkadziesiąt złotych, które pozwoli dalej toczyć się błędnemu kołu, bo cóż zgniły mózg może wymyślić innego jak nie wyprawę do wioskowego sklepiku u pani Danusi po kolejne procenty?

Po drugie, bicie. Bez bicia nie byłoby polskiej kroniki kryminalnej, polskiej wsi, a nawet polskiej kwarantanny w okresie pandemii. Bicie męskie, na które kobiety się zgadzają, które „jak dorośniesz, to zrozumiesz”, od którego sąsiedzi odwracają wzrok, bo „trzeba by było podjąć decyzję, coś zmienić, a ludzie na ogół nie chcą zmian”. Jest i bicie w wydaniu pań. Zdarza się, jak pisał Vonnegut. Przecież nic, co ludzkie, nie jest nam obce, czyż nie?

Po trzecie, patologiczny seks – jednostronny, niechciany, poniżający, bolesny, niszczący ciało i duszę, ohydny, obleśny, nierzadko z użyciem absurdalnie okrutnych w tym kontekście przedmiotów gwałt. Na miejscowym cuchnącym pijaczku. Na staruszce. Na dziecku…

Tak, dzieciom też się „oberwie”. Dzieciom, które „grzebią sobie tak, jak robił to tata”. Które diabli wiedzą, czy dożyły pełnoletniości. Bo jak żyć po dotknięciu jądra zła?

A to wszystko, jak wspomniałam, samo życie. Prosto z „wsi spokojnej, wsi wesołej”, nierzadko turystycznej, takiej co to zimą wygląda jak z kartek bożonarodzeniowych. W takiej wsi mieszka Kolekcjonerka, która patologii doświadczyła i której obsesją stało się śledzenie patologicznych historii. A Pol utkała z tych historii nieprzyzwoicie wręcz realistyczną literaturę.

Zdarzyło się, że na łamach „Zbrodni w Bibliotece” pisałam o niektórych książkach, że są przeznaczone wyłącznie dla dorosłych czytelników. Skoro tak się wyrażałam, to Kolekcjonerkę zbrodni jestem zmuszona potraktować szczególne i napisać, że jest lekturą nie od osiemnastego, ale od dwudziestego pierwszego roku życia. Serio.

Osiemnaście lat temu etykietą „21+” opatrzono film Gaspara Noégo Nieodwracalne. Nie ma się co oszukiwać: takie oznaczenie nie odstrasza, a kusi. I skusiło wielu. Opuszczanie kinowych sal w trakcie seansu wspomnianego filmu (sama byłam tego świadkiem, siedząc w krakowskim Kinie Pod Baranami) bardzo dobrze obrazuje fakt, że dorosłość w rozumieniu kalendarzowym nie jest tożsama z odpornością. Że ciekawość może się skończyć oburzeniem na twórców lub pawiem w publicznej toalecie.

Jestem przekonana, że gdyby urządzić publiczne czytanie Kolekcjonerki zbrodni, reakcja publiki byłaby podobna. Dlatego ostrzegam: to nie jest książka dla ciekawskich, chcących przekonać się, jak patologia jest w stanie wyżreć mózg najbardziej ponoć ewolucyjnie rozwiniętego homo sapiens. Książka Zuzanny Pol oparta o wpisy autorki bloga PolskiePato.pl jest pozycją dla wytrawnych pożeraczy mocnych filmów, prozy i reportaży kryminalnych. Pisząc „mocnych”, mam na myśli raczej Jacka Ketchuma niż Remigiusza Mroza, raczej Salo, czyli 120 dni Sodomy Pasoliniego niż Botoks Vegi. Z Kolekcjonerką zbrodni nie ma żartów. Ta książka nie cacka się z czytelnikiem. Dlatego zanim po nią sięgniecie, zadajcie sobie pytanie, czy na pewno chcecie poczuć, czym jest czyste zło.


O KSIĄŻCE

FRAGMENT KSIĄŻKI

WYWIAD



Paulina Stoparek - z wykształcenia kulturoznawca filmoznawca, zawodowo związana z branżą wydawniczą, pracuje głównie przy literaturze kryminalnej. W sieci publikuje od 2012 r. Pisząc o literaturze i kinie, szuka kontekstów, wynajduje absurdy, rozpatruje od strony kulturoznawczej. Przede wszystkim jednak wytacza merytoryczne działa przeciwko tym, którzy rzetelną krytykę mylą z hejtowaniem i ogólnikowością. Takim pisaniem gardzi i prędzej padnie trupem, niż się do niego zniży. Prowadzi witrynę „Redaktor na Tropie” (redaktornatropie.wordpress.com)