#

​Życie jest teatrem

Chyba większość z nas lubi sztuczki magiczne, a na pewno każdy spotkał się z nimi podczas wizyty w cyrku, oglądania telewizji lub – być może – nawet brał w nich udział zaczepiony przez kuglarza. Gra w „trzy karty” jest jedną z prostszych sztuczek i bazuje na odwróceniu uwagi, zmyleniu i sugestii, że łatwo można wygrać. Co jednak, gdy takie umiejętności wykorzysta przestępca? Czy będzie w stanie wodzić za nos policję?

W najnowszej powieści „Do trzech razy śmierć” Jenny Blackhurst zabiera czytelników do Brighton, gdzie pewnego zimowego dnia na chodniku pod blokiem zostaje znalezione ciało mężczyzny, który wypadł z balkonu. Wkrótce – na skutek opinii lekarza sądowego – śmierć zostaje zaklasyfikowane jako morderstwo. Martwy mężczyzna nie byłby w stanie zadać sobie takich obrażeń. Śledztwo trafia w ręce Tess Fox, policjantki pełniącej obowiązki komisarza. Kobieta doskonale zdaje sobie sprawę, że w razie niepowodzenia na długi czas może zapomnieć o awansie. Jak jednak złapać przestępcę, który nie dość, że nie zostawił po sobie śladów, to na dodatek nie został nagrany przez żadną z kamer? Czy to w ogóle możliwe?

I to jest najpiękniejsze. Asystenci nie muszą w ogóle wiedzieć, że nimi są. Pod warunkiem że są do siebie podobni, na przykład mają mundury, i nikt ich nie liczy. Jeśli nasz facet miał na sobie mundur, mógł prześlizgnąć się obok gościa przy drzwiach nawet wtedy, gdy nikt inny nie mógł już wyjść z budynku ani do niego wejść. Widziany przez wszystkich i niezauważony przez nikogo.”

Sprawy nie ułatwia fakt, że mężczyzna wypadł z balkonu mieszkania zabarykadowanego od środka, a sprawca nie miał możliwości ucieczki bez zwrócenie na siebie uwagi, co od razu nasuwa myśl o zbrodni z gatunku locked room. Wszystko wskazuje na to, że morderca świetnie umie odwracać uwagę świadków i policjantów od tego, co istotne i zręcznie podsuwa im mylne tropy.

W „Do trzech razy śmierć” mamy do czynienia z trzema grupami bohaterów: policją (Tess Fox, sierżant Jerome Morgan), ofiarami (bo jest ich więcej niż jedna) i świadkami. Ci ostatni tworzą bardzo malownicze, zróżnicowane i nietuzinkowe zbiorowisko postaci. Niektóre z nich są doskonale obeznane ze sztuką iluzji, a także oszustwami, i niekoniecznie są wzorowymi obywatelami. Pikanterii dodaje również fakt, że część komisarz Fox zna całkiem dobrze. To może zarówno ułatwić, jak i utrudnić śledztwo, a wszystko zależy od tego, czy Tess potrafi skłonić ich do współpracy. Nie jest to jednak proste, bo grę wchodzi zarówno konflikt interesów, jak i dawne animozje, a także poczucie przynależności do grupy.

Podobnie jak w powieściach wielu innych pisarzy zbrodnie w „Do trzech razy śmierć” Jenny Blackhurst mają swoje korzenie w przeszłości. Osobiście bardzo lubię ten zabieg, bo często przy okazji pokazania losów protagonisty autor opisuje również zmieniającą się rzeczywistość. Sięganie do przeszłości pozwala też na poprowadzenie czytelnika śladami związanymi z życiem bohaterów, lepsze poznanie ich losów, pokazanie powiązań między nimi lub pokazanie wydarzeń, które miały wpływ na ich dalsze życie. Niekiedy na jaw wychodzą powody działania i to nie tylko te, które kierują przestępcami:

Tak bardzo starała się zapomnieć, co zrobiła, kiedy ostatni raz widziała tego człowieka. Wszystkie te lata pracy w policji, kiedy walczyła o sprawiedliwość dla ofiar i szukała odkupienia…”

Jak widać, różne mogą być motywy wstąpienie do policji, również potrzeba odkupienia win…

Zawsze interesuje mnie miejsce akcji wybrane przez autora. Czasem ma wpływ na przebieg wydarzeń, niekiedy prawie nie ma znaczenia. W przypadku najnowszej powieści Jenny Blackhurst akcja mogłaby się toczyć gdziekolwiek, tu – ze względu na zbrodnie – istotne były miejsca morderstw. Wysoko położone mieszkanie czy hotel.

„Do trzech razy śmierć” to również – oprócz wątku kryminalnego – powieść poruszająca temat konieczności dokonywania wyborów i ich konsekwencji, które mogą rzutować na resztę życia. Jednym z efektów podjęcia pewnych decyzji jest samotność. Jenny Blackhurst pisze również tęsknocie do rzeczy być może już bezpowrotnie utraconych.

Czy Tess Fox złapie przestępcę po trzecim morderstwie? Podobno do trzech razy sztuka. Przeczytajcie najnowszą powieść Jenny Blackhurst i sami się przekonajcie, ja już to wiem.


o książce

Agnieszka Pruska