#

KOT

Czy to możliwe, że szef wydziału śledczego florenckiej policji, komisarz Michele Ferrara (zwany przez złośliwych dziennikarzy Kotem) musiał uciekać się do tego, by rezygnować ze swoich oficjalnych możliwości i wszczynać prywatne śledztwo, korzystając tylko z pomocy żony? Tak, to możliwe, zwłaszcza jeśli nieustępliwy komisarz odbije się jak od ściany od zmowy milczenia i od lęku przełożonych przed tym, aby jego śledztwo nie posunęło się za daleko, odkrywając niewygodne fakty, które zniszczyłyby reputację wielu poważanych osobistości.

Tak wygląda ponura rzeczywistość pracy włoskich organów ścigania ukazana w „Loży niewiniątek” Michele Giuttariego. Dodajmy do tego kulisy rywalizacji albańskich i północnoafrykańskich gangów narkotykowych, dodajmy do tego włoską mafię i intratny handel żywym towarem, a uzyskamy pełen obraz półświatka, w którym muszą obracać się włoscy policjanci. Autor książki, Michele Giuttari, zna to środowisko jak żaden inny autor kryminałów – trzydzieści lat spędzonych w policji kryminalnej zrobiło swoje. Uważny czytelnik podczas lektury będzie miał wrażenie, że Giuttari pisze wręcz o swoich doświadczeniach – nie na darmo główny bohater również nazywa się Michele, również pochodzi z Sycylii, tak samo jak Autor zajmuje funkcję szefa policji, a nawet pali cygara (Autor na obwolucie ukazany jest właśnie z cygarem w dłoni). Czy podobieństw można znaleźć więcej?

Główny bohater książki, Michele „Kot” Ferrara, jest synem wieśniaków ze zbocza Etny, upartych i twardych, kultywujących tradycję. Te cechy odziedziczył „Kot” – jego upór i solidność w książce jeszcze poznamy (tylko nie będą to solidność i upór towarzyszące uprawie jałowej, sycylijskiej ziemi, ale te związane ze ściganiem przestępców). Przekonamy się jeszcze, że dzielny komisarz za nic ma hierarchię panującą w służbach ścigania, lubi lekceważyć procedury, a na dodatek uwielbia we wszystko się wtrącać, powodując tym samym przyspieszone bicie serc swoich strachliwych przełożonych. Na ile te cechy charakteryzują samego Michele Giuttariego? Nie wiadomo. Pewne jest, że zapowiadają wciągający kryminał.

Intryga zacznie się od zagadkowej śmierci z przedawkowania nastolatki pochodzącej spoza Unii. Nikt, łącznie z lekarzami i policjantami, nie zechce głębiej zainteresować się jej losem. Zrobi to dopiero komisarz Ferrara. Szybko okaże się, że śmierć nastolatki nie jest tak przypadkowa, jak to wydawało się na początku. Sprawa, która na pierwszy rzut oka wydawała się sprawą śmierci z przedawkowania, zyskuje status sprawy o morderstwo.

Komisarz Ferrara nie przypuszcza nawet, jakie kłopoty na jego głowę ześle taka zwyczajna zmiana kategorii przestępstwa…

Wspominając o wyjątkowych kompetencjach Autora do pisania powieści kryminalnych, wypada zaznaczyć, że miejscami jego książka zamienia się w istny wykład na temat technik śledczych. Tak jest na przykład, gdy Ferrara zleca sprawdzenie billingów telefonów komórkowych, przekonując jednocześnie, jakie znaczenie ma poznanie kontaktów ofiary przestępstwa albo podejrzanego. Jak przekonuje Giuttari, nawet jeśli sprawdzenie billingów nie wykaże nic ciekawego, to przynajmniej uda się ustalić miejsce, gdzie telefon został użyty. To pozwoli z kolei zawęzić obszar policyjnych poszukiwań, a przez to czasami udaje się zlokalizować osoby, które mogą mieć jakiś związek ze sprawą, a w innym wypadku byłyby służbom nieznane.

Drugim ciekawym aspektem jest podkreślenie współpracy policjantów z prokuratorami, czyli kwestia, która w przeciętnym kryminale nie odgrywa w fabule większej roli. Podkreślona została w książce nie tylko współpraca pomiędzy prokuratorami a policjantami, ale również koordynacja śledztw w obrębie samej prokuratury, która umożliwia w niektórych przypadkach znalezienie powiązań pomiędzy sprawami pozornie odrębnymi.

Czytelnik kryminałów znajdzie w książce Michele Giuttariego realizm związany z faktem, że Autor posiada doświadczenie w pracy śledczego. Poza szczegółami na temat metod operacyjnych florenckich śledczych Czytelnik znajdzie przede wszystkim dobrze wyważone tempo, które nie pozwoli się nudzić na żadnym etapie lektury.

Zalet „Loża niewiniątek” ma jeszcze więcej, ale nawet te, które wymieniłem wystarczą, by dodać ją do swojej kolekcji.

Piotr Bolc