tytuł: Przyjdę, gdy zaśniesz
autorka: Agnieszka Lingas-Łoniewska
wydawnictwo: Słowne (dawniej Burda Książki)
gatunek: kryminał, sensacja, thriller
liczba stron: 328 str.
data premiery: 2021-05-19
Ostatnie wpisy:
- Przerażająca gra wywiadów o najwyższą stawkę
- Pasjonująca przygoda z bursztynem w roli głównej!
- To jak jazda rozpędzonym bolidem – ostra i niebezpieczna!
- Fascynująca podróż do mroków średniowiecza
- Podróż do tak mrocznego świata, że aż cierpnie skóra!
- Prawda jest okrutniejsza od najbardziej wymyślnej fikcji!
- Nie trzeba od razu skakać na bungee - można sięgnąć po „Dolinę szpiegów”!
- Zakończenie niczym erupcja uśpionego wulkanu!
- Diabli wiedzą…
- Dwa domy, dwa miejsca, ale czy na pewno dwie historie?
Niepokój
„Dobrze sypiasz?”, pyta główną bohaterkę powieści „Przyjdę, gdy zaśniesz” ten, kto zamienił jej życie w piekło. Przystojny, inteligentny, opiekuńczy, taki, którego nie wstyd przedstawić znajomym czy rodzicom, który po szkole zaopiekuje się młodszym rodzeństwem w trudnym wieku, a w nocy przyczyni do fajerwerków w łóżku. Nic, tylko brać!Szczepan Stawski. O takich osobach mówi się, że kto by ich nie znał, to by je kupił. Kto by ich nie znał. Agnieszka Lingas-Łoniewska zna go bardzo dobrze, wszak go wymyśliła. I niemal od początku snutej opowieści nie pozwala myśleć o nim czytelnikowi inaczej niż w sposób negatywny, albo inaczej – wzbudzać jego postacią dreszczyk niepokoju. Nie dreszcz, nie drgawki, ale właśnie – dreszczyk. Drgawki byłyby, gdyby historię przedstawioną w „Przyjdę, gdy zaśniesz” można było sobie umiejętnie dawkować z powodu jej psychologicznego ciężaru. Tymczasem książka Lingas-Łoniewskiej to jedna z tych fabuł, którym niełatwo się oprzeć, tak silna jest potrzeba dowiedzenia się, jak też opowieść o 21-letniej studentce Idze i nękającym ją mężczyźnie się zakończy. Nie ma też w omawianej powieści ciężkości, która zmuszałaby do odpoczynku od lektury, mimo niewątpliwie sporej ilości chorych elementów w niej umieszczonych.
Jak wspomniałam, niemal od samego początku, nawet nie czytając zawartego na czwartej stronie okładki wprowadzenia w akcję, wiemy, w jaki sposób role złych i dobrych zostały podzielone. Nie ma tu niespodzianek. Te są zawarte w fabule, która kilkukrotnie potrafi może nie tyle zaskoczyć, co niepokojąco poruszyć. Lingas-Łoniewska prowadzi narrację w sposób sugestywnie nastawiający czytelnika na prawdę, którą ten zaczyna stopniowo przeczuwać. Poskładanie sobie w głowie wszystkich elementów przypomina nie tyle zapalająca się nagle żarówkę, ile stopniowo rozniecany płomień, który przygotowuje może nie na pożar, ale już na solidnie płonące ognisko – z pewnością. Trzeba przyznać, że nie gaśnie ono do samego końca, a chwilowe wyciszenie jest narracyjnym zagraniem przygotowującym do zaistnienia kolejnego dramatu, diabli wiedzą, czy nie najpoważniejszego w całej fabule. I tak, zamknąwszy książkę po skończonej lekturze, zostajemy z tym dramatem – w zależności od podatności na wręcz scenariuszowy styl Lingas-Łoniewskiej – lekko „trzepnięci” lub mocno wstrząśnięci, ale na pewno nie obojętni.
Styl ten z pewnością – a także młoda bohaterka, na której głowę spadają problemy, którym z trudem podołałaby osoba dojrzała, a co dopiero ta dopiero wkraczająca w dorosłość – spodoba się czytelnikom plasującym się w górnej granicy kategorii young adult. Kładę nacisk na słowa „górna granica”, ponieważ autorka nie oszczędza czytelnikowi tak zwanych momentów, główne postaci są bardzo aktywne seksualnie, rzekłabym: dionizyjskie, co w jakimś stopniu pozwala im zapominać o rozlicznych problemach tudzież traumach.
Traumy. Tak, tych jest sporo. I od traumatycznej przeszłości wszystko się zaczyna. Na czym dokładnie polegającej? Tego, jak przystało na Dilerkę Emocji, jak nazywają Agnieszkę Lingas-Łoniewską czytelnicy, także będziemy dowiadywać się stopniowo. Co najważniejsze jednak – w tę traumę uwierzymy. W sukurs przyjdzie temu bardzo potrzebne w przypadku thrillerów psychologicznych – bo tak, mimo ram lekkiej lektury, pozwolę sobie przypisać „Przyjdę, gdy zaśniesz” – posłowie, w którym autorka rozwija definicje socjopatii i psychopatii, dookreślając tym samym momenty, w których można było zauważyć pierwsze symptomy przypadłości bohatera i/lub naiwności bohaterki. Jednak mimo oczywistości powieściowych akcentów rozlokowanych na linii Dobro—Zło polecam zapoznać się z nim dopiero po lekturze, wówczas funkcjonować będzie jako dopełnienie całości, a nie główna oś, po której podąża fabuła.
Fabuła, z powodu której z dużą możliwością, nomen omen, nie zaśniesz, dopóki nie dotrzesz do jej emocjonującego finału. Co w kontekście pytania bohatera przytoczonego w pierwszym akapicie niniejszego tekstu przyczynia się do swędzącego, ale całkiem przyjemnego niepokoju.
Paulina Stoparek
Paulina Stoparek - z wykształcenia kulturoznawca filmoznawca, zawodowo związana z branżą wydawniczą, pracuje głównie przy literaturze kryminalnej. W sieci publikuje od 2012 r. Pisząc o literaturze i kinie, szuka kontekstów, wynajduje absurdy, rozpatruje od strony kulturoznawczej. Przede wszystkim jednak wytacza merytoryczne działa przeciwko tym, którzy rzetelną krytykę mylą z hejtowaniem i ogólnikowością. Takim pisaniem gardzi i prędzej padnie trupem, niż się do niego zniży. Prowadzi witrynę „Redaktor na Tropie” (redaktornatropie.wordpress.com)