tytuł: Nigdy się nie dowiesz,
autor: S.R. Masters,
tłumacz: Monika Wiśniewska
data premiery: 20.06.2018,
cena: 39,90 zł,
ISBN: 978-83-8053-415-5,
kategoria: kryminał/thriller,
wyd. BURDA KSIĄŻKI
Ostatnie wpisy:
- Przerażająca gra wywiadów o najwyższą stawkę
- Pasjonująca przygoda z bursztynem w roli głównej!
- To jak jazda rozpędzonym bolidem – ostra i niebezpieczna!
- Fascynująca podróż do mroków średniowiecza
- Podróż do tak mrocznego świata, że aż cierpnie skóra!
- Prawda jest okrutniejsza od najbardziej wymyślnej fikcji!
- Nie trzeba od razu skakać na bungee - można sięgnąć po „Dolinę szpiegów”!
- Zakończenie niczym erupcja uśpionego wulkanu!
- Diabli wiedzą…
- Dwa domy, dwa miejsca, ale czy na pewno dwie historie?
NIGDY SIĘ NIE DOWIESZ
Przyjaciele? „Wy byliście jednak najlepsi, moje plemię, moja paczka. Wtedy uważałem, że razem jesteśmy w stanie przenosić góry.” To wypowiedź jednego z bohaterów, odwołanie do lat, gdy wszyscy oni byli jeszcze nastolatkami i mimo rodzinnych kłopotów, problemy miały zupełnie inny wymiar niż te, z którymi borykają się dorośli. Czy spotkanie po latach okaże się dobrym pomysłem? Czy nadal są „paczką”? I czy wszyscy tak samo pamiętają spędzone razem chwile?Tak się złożyło, że „Nigdy się nie dowiesz” jest kolejną czytaną przeze mnie książką, w której początek wydarzeń ma miejsce w przeszłości. Dało mi to więc możliwość porównania, jak ten motyw jest wykorzystywany. I muszę przyznać, że za każdym razem autor zrobił to odmiennie, co zdecydowanie należy uznać za wielki plus.
W przypadku „Nigdy się nie dowiesz” S.R Masters pozwala czytelnikowi obserwować paczkę przyjaciół: Steve’a, Will’a, Jen, Adeline i Rupesh’a jako nastolatków z małego miasteczka i jako ludzi dorosłych, którzy spotkali się po latach. Bohaterowie w 1997 mają po szesnaście lat, chodzą do różnych szkół, a lato spędzają w Blythe, gdzie jedyną rozrywką jest własne towarzystwo, wspólnie wymyślone sposoby na nudę i pierwsze miłości. Jako ostatnia do paczki dołącza Adeline, której rodzice niedawno podjęli decyzje o przeprowadzce. Dziewczyna jest wściekła, tęskni za większym miastem i zostawionymi przyjaciółmi. Mija szesnaście lat i cała piątka umawia się w Blythe na spotkanie. Wszyscy są ciekawi, jak potoczyły się losy przyjaciół z młodości i niepewni, jak teraz będą się czuli w swoim towarzystwie. W zimowy wieczór, na spotkanie w pubie, przychodzą jednak tylko cztery osoby…Dlaczego?
W „Nigdy się nie dowiesz” mamy do czynienia z dwoma czasami akcji: sprzed szesnastu lat i obecnym. Dobrym zabiegiem, w pierwszym przypadku, jest przedstawienie historii z punktu widzenie poszczególnych bohaterów w ten sposób, że opisy nie dotyczą tych samych wydarzeń. Uniemożliwia to zbyt wczesne skonfrontowanie wypowiedzi i pozwala na snucie domysłów, a jednocześnie pozwala poznać relacje w grupie. Opisy, dotyczące '97 roku, kończą się na wspólnym ognisku, podczas którego cała paczka snuje plany na przyszłość. Co ciekawe, część z nich zostaje zrealizowana. Narracja zmienia się przy opisie tego, co dzieje się obecnie. Widzimy to oczami Adeline, poznajemy jej emocje i stosunek do przyjaciół sprzed lat. To głównie ona sugeruje czytelnikowi rozwiązanie nurtującego bohaterów problemu, podsuwa tropy i powoduje wahania w ocenie przedstawionej rzeczywistości. Opisanie relacji piątki bohaterów szesnaście lat wcześniej i wydarzeń z punktu widzenia tylko jednej, zmieniającej się osoby ma jeszcze jeden aspekt: nie tylko czytelnik weryfikuje swoją ocenę bohaterów, ale oni sami również. Dorośli widzą i oceniają wiele rzeczy zupełnie inaczej niż młodzież.
Jeśli lubicie powoli poznawać bohaterów, odkrywać ich tajemnice i wzajemne relacje, to wszystko zapewnii wam ta książka. Posłużyłam się słowem „powoli”, ale nie oznacza ono, że książka ma wolne tempo albo, że narażeni jesteśmy na dłużyzny. Po prostu nie dostajemy już na pierwszych stronach kompletu informacji o bohaterach i nie możemy od razu wyrobić sobie o nich zdania, a jeżeli już to zrobimy, często musimy zweryfikować swój osąd. Osadzenie akcji w małym miasteczku i posłużenie się wąskim gronem bohaterów, a zarazem podejrzanych, może przyspieszyć wytypowanie sprawcy morderstwa. Tym razem jednak tak nie było, dosyć długo trudno mi było się zorientować, kto uknuł diabelską intrygę i popełnił morderstwo. Nie oznacza to braku wskazówek lub motywów, bo wraz z poznawaniem bohaterów i ich relacji sprzed lat pojawiają się nowe możliwości, na które trzeba zwrócić uwagę. Te tropy czasem okazują się dobrą wskazówką, a czasami są totalnie mylące. Według mnie trochę za dużo przesłanek wskazywało na jedną osobę, którą wykluczyłam przez to z podejrzeń, ale być może był to celowy zabieg?
Jestem ciekawa, czy po przeczytaniu tej książki też będziecie mieli wrażenie, że jest w niej coś niepokojącego, związanego z tym, jakimi byliśmy nastolatkami i jakimi staliśmy się dorosłymi.
Agnieszka Pruska
S. R. Masters