tytuł: Obsydianowa komnata
autor: Douglas Preston, Child Lincoln
tytuł oryginału: Obsidian Chamber
tłumaczenie: Jan Kraśko
wydawnictwo: Agora
premiera: 19 czerwca 2019
ISBN: 978-83-268-2774-7
liczba stron: 380
________
tytuł: Karmazynowy brzeg
autor: Douglas Preston, Child Lincoln
tytuł oryginału: Crimson Shore
tłumaczenie: Robert P. Lipski
wydawnictwo: Agora
premiera: 19 czerwca 2019
ISBN: 978-83-268-2857-7
liczba stron: 420
Ostatnie wpisy:
- Przerażająca gra wywiadów o najwyższą stawkę
- Pasjonująca przygoda z bursztynem w roli głównej!
- To jak jazda rozpędzonym bolidem – ostra i niebezpieczna!
- Fascynująca podróż do mroków średniowiecza
- Podróż do tak mrocznego świata, że aż cierpnie skóra!
- Prawda jest okrutniejsza od najbardziej wymyślnej fikcji!
- Nie trzeba od razu skakać na bungee - można sięgnąć po „Dolinę szpiegów”!
- Zakończenie niczym erupcja uśpionego wulkanu!
- Diabli wiedzą…
- Dwa domy, dwa miejsca, ale czy na pewno dwie historie?
Wino, mięso i krew
Dwa i pół roku. Tyle musieli czekać polscy czytelnicy na rodzime tłumaczenie i wydanie kolejnej odsłony cyklu Douglasa Prestona i Lincolna Childa, którzy stworzyli postać agenta FBI Aloysiusa Pendergasta.Nie zaznaczałabym tego tak dobitnie, gdyby ostatni tytuł z serii, czyli „Karmazynowy brzeg”, tymczasowo chociaż finalizował powieściową akcję. Natomiast w sytuacji odwrotnej o sto osiemdziesiąt stopni, w kontekście cliffhangera, jakim wspomniana powieść się kończy, oczekiwanie na jej kontynuację musiało być istną torturą. Musiało, bo mogę sobie to jedynie wyobrażać. Mam ten luksus, że zaraz po „Karmazynowym brzegu” mogłam przeczytać jego kontynuację, „Obsydianową komnatę”.
Jestem w kłopotliwej sytuacji, ponieważ przewiduję dwie kategorie czytelników niniejszej – podwójnej – recenzji: tych, którzy na „Obsydianową komnatę” czekają jak żaby na deszcz, i tych, którzy nie mieli okazji czytać „Karmazynowego brzegu” tudzież cyklu o Pendergaście jako takiego. Ci pierwsi chcieliby wiedzieć, o czym jest kontynuacja, ci drudzy – z pewnością nie życzą sobie spojlerów. Pominę więc tradycyjne wprowadzenie w akcję, a skupię się na stylistyce obu powieści. Wspomnę jedynie, że wszystko zaczyna się od kradzieży drogocennej kolekcji wina. Wina starszego od nas, od naszych rodziców i dziadków. Wrażenie na podniebieniu bezcenne, o wartości materialnej nie wspominając. Jednak trudno kradzież czegokolwiek porównywać z pozbawieniem kogoś życia. Jednak gdy w konsekwencji pierwszego to drugie następuje…
„Karmazynowy brzeg” zaczyna się niczym kryminał noir – błaha, wydawałoby się, sprawa okazuje się czymś znacznie głębszym, bardzo mrocznym i trudnym do wyobrażenia dla przeciętnego człowieka. Inteligenckie i eleganckie odniesienia do opowieści spod piór Edgara Allana Poego i Arthura Conana Doyle’a stopniowo przechodzą w fantastykę świadomie, jak sądzę, składającą ukłon najmroczniejszym fabułom H.P. Lovecrafta – a to wszystko spotyka się w prowincjonalnym miasteczku u wybrzeży Nowej Anglii. „Obsydianowa komnata” natomiast ma w sobie sensacyjną międzykontynentalność, szaleńcze pościgi i erotyzm przywodzące na myśl fabuły z Jamesem Bondem, gdzie pokaźne pliki banknotów zapewniają każde, nawet niezgodne z ogólnie przyjętymi prawem i moralnością, przedsięwzięcia.
Jednak gatunkowe stylistyki to nie jedyne frapujące różnice pomiędzy opisywanymi powieściami, które gwarantują lekturowe urozmaicenie, a zarazem fabularną ciągłość. „Karmazynowy brzeg” i „Obsydianowa komnata” różnią się także bohaterami napędzającymi fabuły. Tak jak Sherlock Holmes miał u boku doktora Watsona, agent FBI Pendergast ma przy sobie enigmatyczną Constance Greene, która wykazuje czujność wówczas, kiedy jego samego intuicja zawodzi. Ktoś powie, że to powtórka z rozrywki. OK. Ale gdyby tak Holmes zaginął, a Watson został porwany i kuszony przez Moriarty’ego…?
Zaskakują także stylistycznie odmienne tłumaczenia z angielskiego, których podjęli się Robert P. Lipski („Karmazynowy brzeg”) i Jan Kraśko („Obsydianowa komnata”). Pierwszy postawił na poprawną, dokumentalną wręcz dosłowność, drugi okazał się adekwatnie do sensacyjnego rytmu błyskotliwy i niestroniący od synonimów urozmaicających detaliczny, sprawozdawczy styl autorów. Nie mam wątpliwości, że to Kraśko powinien pociągnąć polskie przekłady kolejnych części cyklu, o ile te do Polski dotrą (w USA wydane są już co najmniej dwie).
Podsumowując, powieści Prestona i Childa zawierają w sobie bogactwo odniesień. Jednak można je czytać czysto rozrywkowo, bez znajomości klasyki grozy, kryminału czy sensacji. Amerykańscy autorzy kreują czarujący – i czarowny, mamy tu wszak do czynienia z motywami fantastycznymi – klimat, w którym jest miejsce i na płonące na kominku polana, i na najnowsze technologie. Są demony, mroczne żądze, cuchnące wilgocią piwnice, zbrodnicze wynaturzenia i megaszybkie samoloty. Ponadprzeciętnie detaliczne opisy sprzyjają układaniu sobie obrazów w umyśle, a rozmaitość fabularnych epizodów stricte przygodowych przywodzi na myśl filmy z Indianą Jonesem. Z tym że cykl z agentem FBI Pendergastem, mimo jego umowności i komiksowości, z pewnością nie jest przeznaczony dla dzieci. Gatunkowe mięso – także dosłowne – zostawia w głowie obrazy, które są przeznaczone wyłącznie dla dorosłych odbiorców odpornych na fabularne okrucieństwo.
I pomyśleć, że wszystko zaczęło się od kradzieży wina…
Paulina Stoparek
Paulina Stoparek - z wykształcenia kulturoznawca filmoznawca, zawodowo związana z branżą wydawniczą, pracuje głównie przy literaturze kryminalnej. W sieci publikuje od 2012 r. Pisząc o literaturze i kinie, szuka kontekstów, wynajduje absurdy, rozpatruje od strony kulturoznawczej. Przede wszystkim jednak wytacza merytoryczne działa przeciwko tym, którzy rzetelną krytykę mylą z hejtowaniem i ogólnikowością. Takim pisaniem gardzi i prędzej padnie trupem, niż się do niego zniży. D Prowadzi witrynę „Redaktor na Tropie” (redaktornatropie.wordpress.com)