#

​Nie zobaczyć Paryża i umrzeć.

Qui est qui czyli kto jest kto? W wesołym autobusie, na wycieczkę do Paryża, jedzie doborowe, choć nieliczne towarzystwo.

Pan Irek – kierowca i dumny właściciel luksusowego autokaru MAXIMUS 3000 w wersji DELUX.

Ulka - przewodniczka wycieczki do Paryża, wielbicielka telefonu komórkowego i filmów.

Witold-Wiktuał, stylista smaku czyli kucharz, w restauracji Kaczy Pipel.

Leon-Leonard pisarz, autor książki wydanej metodą self-publishingu, pod znamiennym aczkolwiek nieco nietypowym tytułem „Inwazja pingwinów — ludoja­dów z Marsa — przymierze”.

Franka alias Francesca – kosmetyczka paznokci, laureatka Ogólnokrajowego Turnieju Specjalistek, dumna zdobywczyni Lauru Złotego Tipsa.

Kacper, młody żonkoś, małżonek Franceski – pracownik biblioteki na Pulczyckiego, miłośnik swojej żony, książek oraz siłowni.

Pan Stanisław i jego żona Krystyna, starsze małżeństwo wydawców na rynku księgarskim. Pan Stanisław popija. Herbatkę rumiankową na lepsze trawienie.

No i oczywiście pani Henryka Orłowska, sympatyczna emerytka. Bohaterka poprzedniej powieści Katarzyny Gurnard „Pani Henryka i morderstwo w pensjonacie”. Kobieta, która, niczym magnes na lodówkę, przyciąga trupy.

Biuro podróży „Niezapomniane doznania”

Podróżowanie luksusowym autokarem, w którym z niczego nie można korzystać, samo w sobie jest wyzwaniem. Wycieczka, będąca z założenia beztroskim odpoczynkiem i zabawą, okazuje się niezbyt mile spędzonym czasem, w dodatku z tragicznym skutkiem. Pan Irek, dumny właściciel autokaru, broni dostępu do toalety („bo potem będzie trzeba smrody sprzątać”), a także do ekspresu do ciepłych napojów („bo zbiera się kamień i dysze zatyka”). Nie mają lekko wycieczkowicze z biura podróży „Niezapomniane doznania”, oj nie mają. Nazwa biura za to jest adekwatna do wszystkich atrakcji, które ich czekają podczas zagranicznych wojaży. Podejrzane przydrożne bary z niestrawnym jedzeniem, nie do końca kompetentna obsługa oraz dziwne muzeum Motka i Szydełka, z niezwykle interesującymi wystawami stanowiącymi cel i marzenie każdego podróżnika. Wystawy pod tytułem: „Nici z futra alpaki”, „Starodawne szydła w piętnastu różnych roz­miarach” czy „Kordonek w twórczości ludowej” gwarantują rozrywkę na wysokim poziomie.

Wspólne interesy. Przypadkowe, na pozór, znajomości, skrywane powiązania, ukryte tajemnice. Atmosfera się zagęszcza wraz z każdym obrotem autokarowych kół. Co jakiś czas jednak towarzystwo „wraca do stanu letargu charakterystycznego dla podróży w rytmicznie bujającym się autokarze”

W trakcie podróży zdarzają się tajemnicze wypadki, które nie mogą umknąć bystrej obserwatorce. Pani Henryka notuje w pamięci wszystkie, pozornie drobne i nie mające znaczenia zdarzenia, które po późniejszej analizie przydają się w śledztwie jak znalazł. Zagadka związana z tajemniczą zawartością dwóch wielkich worów, zapakowanych przez kierowcę do luku bagażowego na stacji benzynowej, daje do myślenia. Czy to mogą być trupy, kontrabanda, przemyt? No bo przecież nasza domorosła detektyw nie jest w stanie uwierzyć, że to tylko ziemniaki.

Pani Henryka to istny Poirot w spódnicy. Poraża znajomością ludzkiej natury i nowoczesnych technologii. Myśli nader logicznie, zna ludzką psychikę, obserwuje, wyciąga wnioski i wierzy, że dobro zatriumfuje nad złem, a morderca sam podda się karze, targany wyrzutami sumienia. Jest kobietą wielu talentów i różnorodnych zainteresowań. Można by nimi obdzielić niejedną grupę kobiet z Koła Gospodyń Miejskich lub koła emerytek. Działa skuteczniej niż połączenie wykrywacza metali i kłamstw.

Komu z nich przyjdzie umrzeć daleko przed Paryżem?

Detektyw Orłowska miała już tę wątpliwą przyjemność natknąć się na trupa. Kilka miesięcy wcześniej, w pensjonacie Yorkshire. Toteż, w momencie morderstwa, które wydarzyło się w autokarze, dzielna emerytka przejmuje stery, z groźnym okrzykiem na ustach „ Drżyjcie złoczyńcy! Wkraczam do akcji”.

Kto zabił i jaki miał motyw?

Czy w grę wchodziły interesy, pieniądze czy może wielkie uczucia?

Co wykazała analiza toksykologiczna?

Czy do autokaru mógł wejść w czasie postoju ktoś obcy?

Tego musi dowiedzieć się pani Henryka. Szuka przysłowiowego klucza do „autokarowej” zbrodni. Czy wskazówką może okazać się liść znaleziony w nietypowym miejscu? A może jest nią książka, łącząca w sobie wiele gatunków – od fantasy, SF, poprzez komedię, horror i kryminał? Dzielna i przenikliwa emerytka z przytupem prowadzi własne śledztwo. W przebraniu i bez. W barwnym stroju, rodem z amatorskiego przedstawienia Makbeta w teatrzyku w domu seniora, staje się wytrawnym detektywem.

„Jak tak dalej pójdzie, strach będzie gdzieś z panią pójść, żeby nie potknąć się o zwłoki”

z rozbawieniem stwierdza oficer policji, kapitan Zborowski. Ten policjant to dodatkowy atut detektywa-emerytki, istny as w rękawie. I vice versa. Bo tam, gdzie policja rozkłada ręce, z impetem wkracza pani Henryka, namierzając bezbłędnie winnego morderstwa. Sympatyczna emerytka nie działa sama. Ma kompetentnych i chętnych do pomocy wspólników w tym detektywistycznym, amatorskim biznesie. Inteligentnego kota Cziza polującego na myszki komputerowe, a także świnkę morską, zwaną pieszczotliwie Bibusiem, która, oprócz unicestwiania toreb foliowych i pożerania góry zielska, potrafi pomóc swojej pani w śledztwie. Niespodziewanie pojawia się realna szansa, że do grupy pomocników pani detektyw Henryki dołączy i pies. Z takimi umiejętnościami i zapleczem można być pewnym, że starsza pani przyskrzyni zabójcę.

Nie można Autorce odmówić specyficznego poczucia humoru. Cała książka aż kipi od wybuchów wesołości, niczym noworoczny szampan od musujących bąbelków.

Dodatkowym smaczkiem, zaserwowanym na koniec powieści, jest wskazówka i recepta na literacki sukces. Jestem pewna, iż nie dotyczy ona jedynie literata Leona (tego od Pingwinów-ludojadów na Marsie). A brzmi następująco:

„Gdy za jej (Henryki) delikatną sugestią przestał pisać rozumem, a zaczął sercem, jego nową powieść czytało się z przyjemnością i wypiekami na twarzy.”

Ocena czym kierowała się Katarzyna Gurnard przy pisaniu kolejnych przygód pani Henryki należy do Czytelników.

A więc w drogę, do Paryża. Nie zapomnijcie pozdrowić Wieży Eiffela;)

Margota Kott

Margota Kott - ma w sobie coś z kota, lubi chodzić własnymi drogami. Jest niezrzeszoną indywidualistką. Czyta, pisze, recenzuje. Nieodmiennie, od lat zakochana w niesamowitym człowieku -Sherlocku Holmesie. Kiedyś marzyła się jej praca w policyjnym laboratorium, chciała być detektywem, a nawet pracownikiem trupiej farmy w USA. Rzeczywistość okazała się jednak dużo barwniejsza. Ma kilka zawodów, a na kartach książek może być tym, kim chce.Nie cierpi przeciętności, organicznie się nią brzydzi. Przeciętne uczucia nudzą ją, zarówno jako czytelniczkę, jak i pisarkę. W grę wchodzą tylko skrajne emocje!!!