#

​Szał! Dziki szał!

A gdyby tak Szał w czystej postaci zdołał wydostać się z klatki i obmyśliwszy plan pełen okrutnych szczegółów, krok po kroku niespiesznie go wypełniał? A gdyby tak przygarnąć ten wydestylowany Szał do swojego świata w nieświadomości, że Szałem jest, że wraz z nim powoli stoczysz się po równi pochyłej? „Pasażer na gapę”, najnowsza, piąta już powieść Adriana Bednarka, to namacalny niepokój oprawiony w ramy niestroniącego od okrutnych opisów thrillera, który niemal od samego początku przekazuje między wierszami informację: Uwaga! Ta szalona jazda nie może skończyć się dobrze!

Maciek, dwudziestokilkuletni złodziej, któremu dzięki wrodzonej inteligencji i nabytemu sprytowi udało się uniknąć więzienia, trafia na oddział szpitala psychiatrycznego o zaostrzonym rygorze. Przy pomocy swojej ukochanej, Magdy, planuje ucieczkę. Tuż przed godziną zero chłopakowi dokooptowują do pokoju drugiego pacjenta. Mężczyzna jest znacznie starszy od niego, gadatliwy, uporczywie stara się zgubić brzuch źle pomyślanymi ćwiczeniami i najwyraźniej nie grzeszy inteligencją. Jednak to nie zmienia faktu, że obecność współlokatora wywraca plan Maćka i Magdy do góry nogami. Młody złodziej staje przed dylematem: albo zrezygnować z wolności, albo… zapewnić ją także nowemu znajomemu. Wybiera to drugie. Nie ma pojęcia, że jego decyzja sprawi, że ponownie wypuścił na świat Szał w czystej postaci…

Adrian Bednarek nie ukrywa, że interesuje się psychopatycznymi umysłami i analizowaniem morderczych skłonności, co w nieprzyzwoity wręcz sposób kontrastuje z jego przyjemną powierzchownością oraz wrażliwością i ciepłem, które przemyca w mediach społecznościowych i podziękowaniach na końcu książki. Autor, który powołał na świat postać seryjnego mordercy Kuby Sobańskiego vel Diabła, na co dzień sprawiającego wrażenie człowieka, który ma wszystko, czego można zapragnąć, od początku swojej pisarskiej kariery nie przebierał w środkach. Postawił na literackie mięso, na thriller tak krwawy, że do głowy przychodzi skojarzenie z apoteozą okrucieństwa. „Pasażer na gapę” w dalszym ciągu porusza charakterystyczne dla jego twórczości tematy, jednak zapodaje oczekiwane przez fanów krwawych dreszczowców motywy od innej strony, mianowicie – ukierunkowany jest na powieść drogi niepozbawioną klasycznych motywów. Para młodych bohaterów wykreowanych w sposób tyleż buńczuczny, co sympatyczny, którym mimo ich nieuczciwości kibicujemy, uciekają i co rusz starają się gubić podążający za nimi ogon wymiaru sprawiedliwości. Magda i Maciek to trochę tacy współcześni polscy Bonnie i Clyde, a raczej wariacja na ich temat. Wszak wraz z nimi podróżuje ich prywatny klucz do piekła który, gdyby nie ich naiwność, niefrasobliwość czy też po prostu chciwość (pozostawiam to ocenie czytelników; swoją drogą to niezły temat do dyskusji, gdyż Bednarek pozostawia w tej kwestii spore pole do odbiorczej analizy), mogliby z powodzeniem wyrzucić przez okno.

Jak zakończyła się ucieczka, a zarazem wielka miłość Bonnie i Clyde’a wszyscy wiemy. Nie, nie ma obawy, że tym porównaniem zdradzam finał „Pasażera na gapę”, Bednarek ma własny oryginalny pomysł na równię pochyłą, o której wspomniałam na początku. Ma też pomysł na wcale zgrabną narrację złożoną z aż czterech filtrów, które przechodzą przez umysły Magdy, Maćka, Konrada i detektywa, którego celem jest ukrócenie zła, które reprezentuje najstarszy z uciekinierów. Filtry te z kolei aż proszą się, by autor porwał się na fabularny zabieg, który zawsze mnie tak w literaturze, jak i w filmach fascynował – na obrazowanie tych samych sytuacji z różnych perspektyw lub dopowiadanie za pomocą kolejnej perspektywy wydarzeń przemilczanych w poprzedniej. I chociaż w przypadku „Pasażera na gapę” cztery składowe narracji nie grzeszą specjalną różnorodnością języka – mówiąc delikatnie, bohaterom nie są obce kolokwializmy i wulgaryzmy, a polityczną poprawnością wręcz gardzą, przy czym najłagodniej wypada megainteligentna Magda, a najbardziej bezpardonowo prymitywny, a zarazem charyzmatyczny Konrad – tak emocje, charaktery i osobiste „schizy” bohaterów Bednarek przelał na papier wręcz koncertowo.

A teraz wróćmy do pytania z początku… A gdyby tak przygarnąć wydestylowany Szał do swojego świata? Odważysz się dowiedzieć, co zrobił Konrad? I jak wpłynął na życie młodych, niekoniecznie uczciwych, ale na zabój zakochanych w sobie ludzi? Jesteś na tyle odporny psychicznie? Ja musiałam robić przerwy w lekturze, by jej sprostać, a myślałam, że w kwestii literatury gatunkowej tego typu jestem mocnym graczem. Zatem, czy jesteś gotowy? Na pewno? Świetnie! Ale mimo wszystko doradzam mocnego drinka przed. Samego drinka. Bez kolacji.

Paulina Stoparek


Paulina Stoparek - z wykształcenia kulturoznawca filmoznawca, zawodowo związana z branżą wydawniczą, pracuje głównie przy literaturze kryminalnej. W sieci publikuje od 2012 r. Pisząc o literaturze i kinie, szuka kontekstów, wynajduje absurdy, rozpatruje od strony kulturoznawczej. Przede wszystkim jednak wytacza merytoryczne działa przeciwko tym, którzy rzetelną krytykę mylą z hejtowaniem i ogólnikowością. Takim pisaniem gardzi i prędzej padnie trupem, niż się do niego zniży. D Prowadzi witrynę „Redaktor na Tropie” (redaktornatropie.wordpress.com)