tytuł: Porodzina
autorka: Natalia Fiedorczuk
wydawnictwo: Słowne
liczba stron: 300
ISBN: 9788382511925
premiera: 28 września 2022
Ostatnie wpisy:
- Przerażająca gra wywiadów o najwyższą stawkę
- Pasjonująca przygoda z bursztynem w roli głównej!
- To jak jazda rozpędzonym bolidem – ostra i niebezpieczna!
- Fascynująca podróż do mroków średniowiecza
- Podróż do tak mrocznego świata, że aż cierpnie skóra!
- Prawda jest okrutniejsza od najbardziej wymyślnej fikcji!
- Nie trzeba od razu skakać na bungee - można sięgnąć po „Dolinę szpiegów”!
- Zakończenie niczym erupcja uśpionego wulkanu!
- Diabli wiedzą…
- Dwa domy, dwa miejsca, ale czy na pewno dwie historie?
Rodzina (nie)idealna
Rodzina. Mama, tata, dzieci. Rodzina. Podstawowa komórka społeczna. Rodzina. Ludzie, od których możemy oczekiwać wsparcia, zrozumienia, schronienia. Rodzina. Jedna wielka bzdura.„Porodzina” Natalii Fiedorczuk
to na dobrą sprawę lektura obowiązkowa dla tych, którzy
bezwzględnie wierzą w społecznie narzucone status quo. Jest
niewygodna, zaangażowana i starannie dopracowana. Mam nieodparte
wrażenie, że nic w niej nie zaistniało przypadkiem, że wszystko
jest po coś. Kiedyś, lata temu, mój pierwszy szef, redaktor w
jednym z warszawskich wydawnictw, powiedział mi, że kryminał to
gatunek, w którym wszystko powinno być po coś. Idąc za tym
stwierdzeniem, można napisać, że Fiedorczuk napisała kryminał
jak się patrzy. Ale również, dodam, kryminał nietypowy, mocno
odstający od tego, co w polskiej kryminalnej trawie piszczy.
W „Porodzinie” głównego bohatera brak. Nie jest nim ani policjant badający sprawę zniknięcia czteroosobowej rodziny, ani dziennikarka, której śledztwo dostarcza adrenaliny i endorfin, ani nikt z zaginionej rodziny, której losy rozpisane są za pomocą retrospekcji. Gdybym miała jakoś przyporządkować postaci z nowej powieści Fiedorczuk, nazwałabym je równorzędnymi drugoplanowymi walczącymi o pierwszeństwo. Ten nietypowy dla gatunku kryminalnego zabieg zazębia się z głównym tematem książki – rozkładem rodziny, który ujawnia się czy to za sprawą obdzierania zaginionych z ich, jak się z początku wydawało, perfekcji, czy to dzięki nakreśleniu przeżyć pozostałych bohaterów, również ciężko doświadczonych rodzinnie.
„Porodzina” to powieść-przestrzał. Przestrzał przez rodzinne negatywne zachowania, toksyczność, problemy. Przez bezlitośnie łamiącą starannie zaplanowany obrazek patologię. Niby wszystko to, o czym pisze Fiedorczuk, gdzieś już było i zostało roztrząsane i omówione, ale rzadko można spotkać taką kumulację przynależących do określonej kategorii slajdów o smutnym lub wręcz mrocznym zabarwieniu w beletrystyce spod znaku tej raczej rozrywkowej. „Porodzina” przedstawia zarówno rozdzielone, porozwodowe rodzicielstwo, jak i kłopot z opieką nad upośledzonym dzieckiem, ostracyzm wynikający z nienormatywnego wychowywania potomstwa, jak i dramat żony i matki, której mężczyzna znajduje się w areszcie. A to wszystko na przestrzeni jednej, zaledwie 300-stronicowej książki. Godna uwagi kondensacja.
Napisałam wyżej, że powieść Fiedorczuk mieści się w kanonie raczej rozrywkowym. Nie jest to precyzyjne określenie. Co prawda „Porodzina” należy do gatunku kryminalnego, a bardziej szczegółowo rzecz ujmując – wpisuje się w ramy domestic noir, a autorka potrafi świetnie operować wytycznymi tego podgatunku, retrospektywne sceny z życia zaginionej rodziny wstrzymują oddech. Ale poza tym przypisaniem nazwałabym powieść Fiedorczuk społecznie zaangażowaną, a momentami, by tak rzec, naturalistycznie obyczajową. Co ciekawe jednak, nie jest to fabuła głęboko psychologiczna, a to ze względu na wspomnianą już „walkę” o pierwszeństwo pomiędzy bohaterami, z których żaden nie jest przedstawiony wystarczająco mocno jak na potrzeby takowej powieści.
Warto też wspomnieć, że pióro Fiedorczuk jest tyleż wyszukane i elastyczne językowo, co sprawozdawcze i bezlitosne. Niestosowane na co dzień, „trudne” słowa występują w „Porodzinie” na równi z młodzieżowym slangiem, a telegraficzny konkret tylko podkreśla wagę przedstawionych problemów. Ten ostatni zresztą paradoksalnie świetnie sprawdza się jako przekaz niedosłowny, co wybitnie wręcz wybrzmiewa w dramatycznej końcówce. Końcówce, którą trudno będzie zapomnieć…