tytuł: Śledztwo od kuchni, czyli klasyczna powieść kryminalna o wdowie, zakonnicy i psie (z kulinarnym podtekstem)
autor: Karolina Morawiecka
premiera: 07.11.2018
wydawnictwo: LIRA
liczba stron: 336
format: 135 x 197 mm
oprawa: miękka
ISBN: 978-83-65838-87-2
cena det. brutto okładkowa: 29,99 zł (w tym 5% VAT)
Ostatnie wpisy:
- Przerażająca gra wywiadów o najwyższą stawkę
- Pasjonująca przygoda z bursztynem w roli głównej!
- To jak jazda rozpędzonym bolidem – ostra i niebezpieczna!
- Fascynująca podróż do mroków średniowiecza
- Podróż do tak mrocznego świata, że aż cierpnie skóra!
- Prawda jest okrutniejsza od najbardziej wymyślnej fikcji!
- Nie trzeba od razu skakać na bungee - można sięgnąć po „Dolinę szpiegów”!
- Zakończenie niczym erupcja uśpionego wulkanu!
- Diabli wiedzą…
- Dwa domy, dwa miejsca, ale czy na pewno dwie historie?
Śledztwo od kuchni
" Traktuj miłość oraz przyrządzanie jedzenia z nonszalancką beztroską. Nie kochaj ani nie gotuj według cudzych przepisów." 32 porady mędrców nepalskich na długie i zdrowe życieW dzisiejszych czasach trudno napisać i ugotować coś oryginalnego. No bo wszystko już było: i rosół z kury, i aromatyczna kawa, wścibska kobieta-detektyw, i małe miasteczko,i pies. Pozostaje jedynie sprawa doprawienia całości i uzyskania harmonii smaków. Czuje się, że autorka, a jednocześnie bohaterka książki, Karolina Morawiecka, uwielbia literaturę kryminalną, w szczególności z kobiecymi bohaterkami w rolach głównych. Trend „na Chmielewską” jest wciąż obecny w naszej rodzimej literaturze soft-kryminalnej.Więcej tu śmiechu, niż trupów. Więcej rozmów, przekomarzanek, zabawnych sytuacji, niż prawdziwego śledztwa.
Spocony Sherlock Holmes w spódnicy, opasany fartuszkiem kuchennym w różyczki, zabija nudę dnia codziennego rozwiązując zagadki kryminalne. Karolina Morawiecka, bohaterka powieści, jest wdową po aptekarzu. Mieszka w Wielmoży pod Krakowem, a w spadku po mężu odziedziczyła dom z ogródkiem, ludzki szacunek i psa, a właściwie sukę Truflę. Gdzie diabeł nie może tam i zakonnicę pośle. Holmes ma tu swojego Watsona, w osobie siostry Tomaszy, zakonnicy o nader trzeźwym sposobie myślenia i feministycznych poglądach. Psica Trufla, towarzysząca swej pani w śledztwie, także pomaga jak umie. Nieudolni policjanci z małego miasteczka, mało spostrzegawczy świadkowie i amatorska grupa śledcza to mieszanka wybuchowa. Czytając, przeczuwamy, iż to właśnie domorosłym detektywkom uda się rozwiązać zagadkę śmierci młodej i urodziwej kelnerki, z restauracji Herbova.
Wdowa po aptekarzu na brak pieniędzy, czasu i energii, do rozwiązywania spraw przynależnych policji, nie może narzekać. Posiada także wspaniałą kolekcję kiczowatych figurek w ogrodzie oraz wielkiego psa, który się ślini i śmierdzi mu z pyska. Detektyw Karolina posturą przypomina czołg z lufą, w postaci detektywistycznego nosa. Gotowanie i poznawanie sekretów bliźnich, w niektórych kręgach zwane plotkarstwem i wścibstwem, stanowią, obok rozmiaru ubrań XXXXXL, jej znak rozpoznawczy. Jedynie upiec ciasta nie umie. Pragnie jednak, by ten mankament nigdy nie został odkryty. Ani przez znajomych, zapraszanych na obiadki przy świecach, ani przez niezbyt biegłych w swoim fachu policjantów, nęconych obietnicą smakowitego jadła w zamian za pomoc w pozyskiwaniu cennych faktów.
Główna bohaterka traktuje zaś wszystkich jako źródło informacji w prowadzonym przez siebie śledztwie. W ręku dzierży chochlę do zupy, swą tajną broń. Bo przecież od wieków wiadomo, że przez żołądek do serca… Tu jednak przez żołądek do wyciągnięcia danych, od uzależnionych od domowego jedzenia policjantów, łamiących przysięgi zachowania tajemnicy śledztwa, za cenę apetycznego kurzego udka pachnącego kminem rzymskim.
„Śledztwo od kuchni” to książka bardzo lekka, pozbawiona zbędnego psychologizowania, choć napisana barwnym i sprawnym językiem. Jest raczej powieścią kulinarną z kryminalnym podtekstem, niż odwrotnie. Zawiera wiele przepisów i opisu przygotowania dań głównych, deserów i przekąsek, a także szczyptę zmagań detektywistycznych, niczym garść ziół przyprawowych, soli i pieprzu z kardamonem. Łatwa i przyjemna w czytaniu. Transparentna i klarowna niczym niedzielny rosół z kury, która jeszcze rano biegała żywa po podwórku gospodyni ;-)
Czytelniczym łakomczuchom życzę smacznego!
Margota Kott