#

Teatr zbrodni

"Odkryłam, że moje wyobrażenie o teatrze (...) to zaledwie ułamek prawdziwego teatru, który rozciąga się na różne strony (...) i ma nieskończenie wiele zakamarków niewidocznych dla publiczności". (fragment)

Przyznajcie się, ile razy będąc w teatrze zastanawialiście się, co jest z tyłu sceny, co tam się dzieje, a czego widz nie widzi. Zdarza się czasem, że jakiś aktor w wywiadzie niby to przypadkowo zdradzi jakiś zakuluarowy smaczek i wówczas ciut, ciut zaspokaja naszą ciekawość. Zdarza się nam też trafić na jakiś materiał filmowy dokumentujący pracę nad spektaklem i wówczas to udaje się podglądnąć kawałek teatralnego zaplecza. A co powiedzielibyście na możliwość przeniesienia się tam na dłużej i poznania całego procesu przygotowania do premiery z malutkim przygodowo-kryminalnym bonusikiem? Widzę chętnych, więc zapraszam do lektury siódmej części cyklu "Zbrodnia Niezbyt Elegancka", w którym dobrze nam znane ekspertki z Towarzystwa Detektywistycznego Wells&Wong poprowadzą skomplikowane śledztwo w sprawie morderstwa popełnionego w trakcie prób do "Romea i Julii".

"Widzicie, dołączyłyśmy do zespołu pewnego londyńskiego teatru – jakbyśmy były całkiem dorosłe! - no i oczywiście po raz kolejny natknęłyśmy się na okropną, wstrząsającą zbrodnię" (fragment)

Członkinie Towarzystwa Wells&Wong wróciły właśnie do Anglii po wyprawie do Hongkongu, wyprawie w smutnych okolicznościach, bo związanej ze śmiercią dziadka Hazel (choć tradycyjnie i tam nie obyło się bez wplątania się przez nasze bohaterki w kłopoty, a w konsekwencji w prowadzenie prywatnego – ale skutecznego ;-) - śledztwa). Dziewczynki nie wracają jednak ani do szkoły z internatem, ani też do domu Daisy w Fallingford. Zamiast tego zostają wysłane do wujostwa Mountitchet do Londynu. Wujek Felix i jego świeżo poślubiona żona Lucy mają za zadanie trzymać młode adeptki sztuki detektywistycznej daleko od wszelkich tajemnic i zbrodni. Wysyłają je więc w miejsce, które kojarzy się tylko i wyłącznie ze sztuką przez duże S, a w żadnym wypadku ze zbrodnią przez duże Z. W miejsce, gdzie mało tego, że będą obcować z wysoką kulturą, to będą też przebywały w zamkniętej przestrzeni i pod ciągłą kontrolą (czytaj : "nie wpakują się w żadne kłopoty";-) ). Tak więc Hazel i Daisy trafiają ... do teatru. I to nie do byle jakiego, bo do najważniejszej londyńskiej szekspirowskiej sceny, czyli teatru Rue, którego właścicielką jest madame Frances Crompton. Dziewczęta mają podreperować przetrzebiony grypą zespół i zagrać kilka epizodycznych ról w adaptacji jednego z najbardziej znanych dramatów mistrza.

"Właśnie tam, na ulicy (...) obudziło się we mnie przekonanie, że tajemnica teatru Rue będzie wyjątkowo mroczna". (fragment)

Wprawione we wnikliwej obserwacji oko i detektywistyczny nos naszych bohaterek już w chwilę po pierwszym przekroczeniu progu teatru podpowiadają im, że atmosfera w zespole daleka jest od koleżeństwa, o przyjaźni nawet nie wspominając. Na porządku dziennym są tutaj intrygi, niewybredne żarty, złośliwości czy po prostu bardziej lub mniej oficjalnie wyrażana wzajemna niechęć. Teraz jednak dochodzi również do gróźb, a ich adresatką jest główna gwiazda teatru - grająca Julię Rose Tree. Zaczyna się od liścików, po czym przed wejściem do budynku pojawiają się przerażające afisze, a w garderobie Rose ktoś rozsypuje odłamki szkła. Wydźwięk jest aż nadto jasny i panna Tree zaczyna obawiać się o swoje życie. Kiedy więc Rose nie pojawia się na próbie od razu wiadomo, że stało się coś złego. I tak, tak – dobrze myślicie – to Hazel i Daisy znajdują ciało Rose i tym samym trafiają w sam środek kolejnego śledztwa. Ale tego to chyba wszyscy byliśmy pewni? ;-) Śledztwo ze względu na wyjątkowy charakter miejsca może okazać się potrójnie trudne – po pierwsze ze względu na udział w nim inspektora Pristleya (kto czytał poprzednie części, wie o kim mowa), a po drugie – krąg podejrzanych to przecież aktorzy, czyli osoby na co dzień wcielające się w cudze role. Osoby, które ... potrafią udawać, udawać, że udają i udawać, że nie umieją udawać ;-). No i trzecia trudność – wszystko wskazuje na to, że morderca uderzy (a nawet już uderzył) ponownie. Bez śladu znika bowiem kolejny członek zespołu...

Współcześni pisarze tworzący literaturę dla młodzieży stoją przed trudnym zadaniem i nie lada wyzwaniem. Z własnych obserwacji wiem, że dla wielu młodych ludzi książka nie jest już tak oczywistym i atrakcyjnym sposobem spędzania wolnego czasu, jak było to kilkadziesiąt lub kilkanaście lat temu. Wiem też, że ci, którzy nadal preferują tę formę rozrywki to czytelnicy świadomi i wymagający, czytelnicy, którzy wiedzą, czego chcą i którzy doskonale orientują się na rynku wydawniczym. Młodzi coraz częściej oczekują od książek konfrontacji ze światem dorosłych i regułami rządzących tym światem. Oczekują prawdy, wyrazistości, nowych wrażeń i silnych emocji. I wszystkie te elementy odnalazłam w "Śmierci w świetle rampy".

Robin Stevens w najnowszej odsłonie "Zbrodni Niezbyt Eleganckiej" stworzyła niebanalną i uniwersalną historię. Nie ma absolutnie żadnego znaczenia, że opisywane wydarzenia mają miejsce w Londynie lat trzydziestych XX wieku. Naprawdę wystarczyłaby tylko kosmetyka w postaci zamiany kilku szczegółów np. zeszytu z listą podejrzanych na notatkę na tablecie czy smartfonie lub wieczornych wydań gazet na portale internetowe czy kanały informacyjne w tv i historia zbrodni w teatrze Rue mogłaby rozgrywać się tu i teraz. Uniwersalne, ponadczasowe i jakże aktualne są również problemy, z jakimi borykają się bohaterowie. Autorka przypomina, że z temat dyskryminacji, uprzedzeń i ograniczeń praw obywatelskich nie jest ani nowy, ani też nigdy nie został ostatecznie rozwiązany...

Po raz kolejny należy zwrócić uwagę na wpadający w czytelnicze oko lekki i przyjemny styl autorki, zaprawiony idealnie odmierzoną dawką angielskiego humoru. Mimo tragicznych okoliczności towarzyszących naszym bohaterkom, niektóre momenty jak np. ten kiedy dziewczęta łaskawie zgadzają się na udział inspektora Pristleya w swoim dochodzeniu ("tym razem pozwolimy, by pomógł nam pan rozwiązać tę sprawę") czy symulowanie kontuzji przez Daisy rozbawiają do łez. Wszystko to sprawia, że książka "sama się czyta" i jest doskonałym remedium na życiowe smutki i smuteczki.

Stevens postawiła również na wyrazisty i skomplikowany wątek kryminalny oraz niejasne relacje między bohaterami. W stworzonej przez autorkę intrydze trudno doszukać się jakiejkolwiek luki czy nieścisłości - doprawdy podobnej kryminalnej zagadki nie powstydziłby się żaden rasowy kryminalista. Jeśli dodać do tego ciekawą warstwę psychologiczną i zaskakujące – głównie ze względu na motywację sprawcy - rozwiązanie zagadki "Zbrodnia w świetle rampy" ma wszystkie elementy pełnokrwistego kryminału ... No, może biorąc pod uwagę grupę wiekową - kryminału w wersji light. ;-)

O najnowszej części "Zbrodni Niezbyt Eleganckiej" mogłabym pisać jeszcze długo. Mogłabym napisać o cudnym klimacie ówczesnej londyńskiej artystycznej bohemy, teatralnej magii, o zakuluarowych smaczkach, czy o niezwykle trafionym pomyśle z wykorzystaniem właśnie "Romea i Julii" (zaręczam, że "Hamlet" i "Makbet" są tutaj bez szans ;-) ). Na wiele z tych aspektów uwagę zwraca sama Robin Stevens w nocie od autorki, która to nota okazała się równie fascynująca, co sama powieść. Wspomnę jeszcze tylko – podobnie jak zrobiłam to przy recenzji poprzedniego tomu - o porządkującym wiedzę spisie postaci na początku książki, planach miejsca zbrodni, mapkach sytuacyjnych czy też przewodnikach po mieście. „Śmierć w światłach rampy” nie należy do książek, które odkłada się na dłużej, niż to konieczne (ale przecież trzeba coś zjeść, czy spać), ale gdyby tak się zdarzyło, wówczas takie dodatki są fantastyczną przypominajką i pozwalają na bezkolizyjny powrót do lektury.

Na koniec, tak w sam raz na czasie, mała podpowiedź dla Świętego Mikołaja :

Mikołaju, gdybyś otrzymał list z prośbą o naprawdę dobrą książkę dla młodzieży to Dwukropkowa seria „Zbrodnia Niezbyt Elegancka” w 100% spełnia te kryteria.

PS. A przepiękne okładki nie wymagają nawet pakowania! ;-)


O KSIĄŻCE

FRAGMENT DO CZYTANIA


Ewa Suchoń – nałogowa czytelniczka, która uwielbia swoją pasją zarażać innych. Miłośniczka mrocznych kryminalnych i thrillerowych klimatów. Życiowa optymistka. Zakochana w swoich rodzinnych Beskidach. Pasjonatka fotografowania i smakoszka kawy.