#

Tak cię straciłam

​Thriller psychologiczny z definicji ma wywołać u czytelnika dreszcz emocji. Głównymi elementami thrillera winny być napięcie, niepewność i tajemniczość. Co jednak sprawia, że spośród wielu przeczytanych tylko nieliczne zapadają w pamięć? Czy to tajemnicze, nienazwane "coś"? Czy może dobry, kontrowersyjny, mocny temat? Jenny Blackhurst w swoim debiucie po taki właśnie temat sięga. Z jakim efektem?

„Choć pogodziłam się z tym, co zrobiłam, nie oczekuję wybaczenia. Wiem, że nigdy nie wybaczę samej sobie”

Dzieciobójstwo, dzieciobójczyni - te słowa mają tak bardzo negatywny ładunek emocjonalny, że już samo ich wypowiedzenie na głos powoduje, że ciarki przechodzą po plecach. Dzieciobójczyniom się nie współczuje, nie ma dla nich litości, ani zrozumienia czy usprawiedliwienia...

"(...)postaram się odmienić swoje życie, zrobić coś dobrego dla świata i zadośćuczynić za popełnione przeze mnie zło"

Jest rok 2013. Susan Webster opuściła właśnie zamknięty zakład w Oakdale, gdzie spędziła ostatnie cztery lata odsiadując wyrok za zabicie swojego trzymiesięcznego synka. Choć wydaje się to prawie niemożliwe, próbuje normalnie funkcjonować. W nowym miejscu i pod zmienionym nazwiskiem - nazywa się teraz Emma Cartwright - zaczyna nowy etap w życiu. Mija zaledwie kilka tygodni, a przeszłość, od której Susan tak usilnie próbuje się odciąć, już daje o sobie znać. Oto, wśród codziennej poczty, Susan znajduje przesyłkę na swoje stare nazwisko, a przecież nikt nie miał wiedzieć, gdzie teraz przebywa, ani kim jest. Ktoś jednak wie i wie chyba o wiele więcej... Skąd takie przypuszczenie? Otóż w szarej kopercie Susan znajduje opatrzone bieżącą datą i imieniem zdjęcie mniej więcej czteroletniego chłopca, jej synka Dylana - synka, którego podobno zamordowała... Podobno, gdyż ona sama niczego z tych dramatycznych wydarzeń nie pamięta. Wie tyle, ile powiedzieli jej inni - zrozpaczony mąż, lekarze, którzy zdiagnozowali u niej psychozę (depresję) poporodową, policja, czy w końcu sąd. Skąd więc to zdjęcie? Czy ktoś urządza sobie jej kosztem jakieś chore żarty? Czy to w ogóle możliwe, że wszyscy ją okłamali, a jej syn żyje?

Szara koperta uruchamia cały ciąg zdarzeń. Susan wspólnie ze swoją przyjaciółką Cassie oraz podającym się za dziennikarza tajemniczym Nickiem postanawia odkryć prawdę. Im bardziej jednak zagłębia się w przeszłość, tym więcej niepokojących faktów wychodzi na światło dzienne. Tym więcej też dziwnych rzeczy zaczyna dziać się wokół niej...Czy aby na pewno zaufała odpowiednim osobom? Kim faktycznie jest Nick? Czy do końca zna Cassie? Co wie o Marku, swoim byłym mężu? I jeszcze te momenty, w których nawet sama sobie nie ufa...

Autorka wykreowała ciekawą galerię bohaterów, i to zarówno tych pierwszoplanowych, jak i epizodycznych oraz świetnie „rozpracowała” ich psychologicznie. Główna bohaterka od początku wzbudza sympatię, co - patrząc przez pryzmat jej przeszłości - może wydawać się szczególnie dziwne. Dzięki pierwszoosobowej narracji Susan, od pierwszej strony, nawiązuje szczególną relację z czytelnikiem. Jej szczerość, odwaga i determinacja powodują, że piętno dzieciobójczyni lekko blednie, a czytelnik z zapartym tchem kibicuje jej wysiłkom prowadzącym do odkrycia prawdy.

Na szczególną uwagę zasługuje również dwutorowość akcji. Co kilka rozdziałów mamy wrzucone jakby kartki wyrwane z innej historii, kartki datowane od 1987 do 2009 roku. Ze strzępów informacji wyłania się początkowo tylko interesujący, a z czasem coraz bardziej przerażający obraz relacji pewnej grupy osób. Wśród osób, o których opowiada ta historia, jest Mark, były mąż Susan. Ale kim jest Jack? Kim są inni?

Aż trudno uwierzyć, że „Tak Cię straciłam” to debiut autorki. Czytałam dwie późniejsze jej powieści „Zanim pozwolę Ci wejść” oraz „Czarownice nie płoną” i obie bardzo przypadły mi do gustu. Tym razem Jenny Blackhurst również stworzyła thriller, który z każdą przeczytaną stroną uruchamia wszystkie nasze szare komórki, wciąga coraz bardziej i nie pozwala ani na moment oderwać się od lektury. Fabuła powieści obfituje w liczne zwroty akcji, trzyma w napięciu i nie zwalnia tempa aż do samego zaskakującego zakończenia. Konia z rzędem temu, komu uda się w 100% wytypować rozwiązanie zagadki!

Odpowiadając na pytanie postawione na początku : Tak, w tym przypadku to temat jest najmocniejszą stroną książki i przyznać należy, że autorka doskonale wykorzystała cały jego potencjał. "Tak Cię straciłam" to jedna z tych książek, które na długo pozostają w pamięci.

Serdecznie polecam!

Ewa Suchoń


Ewa Suchoń – nałogowa czytelniczka, która uwielbia swoją pasją zarażać innych. Miłośniczka mrocznych kryminalnych i thrillerowych klimatów. Życiowa optymistka. Zakochana w swoich rodzinnych Beskidach. Pasjonatka fotografowania i smakoszka kawy.