#

Czynnik (a)społeczny

"Teatr absurdu" - takim właśnie mianem, dwadzieścia kilka lat temu, określono jeden z najgłośniejszych procesów w Stanach Zjednoczonych, czyli proces gwiazdy futbolu amerykańskiego O.J. Simpsona oskarżonego o zamordowanie byłej żony i jej przyjaciela.

A po nim było jeszcze wiele podobnych wydarzeń medialnych. Dokładnie tak - procesy gwiazd, celebrytów, sportowców, aktorów zamieniły się w telewizyjne show, w teatr, w wydarzenie rozrywkowe gwarantujące wysoką oglądalność i niejednokrotnie zainteresowanie sięgające daleko poza granice kontynentu. Często zapomina się o tym, że pierwszy rząd na widowni tego teatru zajmują członkowie ławy przysięgłych i to oni ostatecznie decydują o winie lub niewinności.

W 2011 roku w jednym z wywiadów znany amerykanista Paweł Laidler tak mówił o systemie sądowym w USA: "Media i literatura przekształcają rzeczywistość na swój sposób. Koloryzują, trochę dodają, ale mimo to ukazują charakter amerykańskiego sądu, który – trzeba to przyznać – jest wdzięcznym obiektem dla scenarzystów i powieściopisarzy. O jego literackiej atrakcyjności decyduje rola ławy przysięgłych oraz kontradyktoryjność procesu." W tym miejscu warto przypomnieć, że ława przysięgłych to instytucja, w skład której wchodzą zwykli obywatele, laicy. Proces przy udziale ławy przysięgłych to podstawa amerykańskiego systemu prawnego, a ława jest wyrazem udziału czynnika społecznego w sprawowaniu wymiaru sprawiedliwości. Mimo iż kandydaci do zasiadania w ławie przysięgłych wybierani są losowo, często zdarza się, że jej ostateczny skład to wynik długiego procesu doboru lub wykluczania poszczególnych członków, nad którym pracuje cały sztab prawników. I tutaj pojawia się Joshua Kane...

"Joshua Kane zrobi wszystko, aby wziąć udział w procesie i doprowadzić do skazania niewinnego człowieka. Nic nie stanie mu na przeszkodzie, nawet sprytny prawnik. Bo tym razem to nie zabójca jest sądzony. To on będzie sądził". (z okładki)

Robert Solomon, znany hollywoodzki gwiazdor filmowy zostaje oskarżony o zabójstwo żony Arielli Bloom oraz Carla Tozera, szefa ochrony. Media już zapowiadają proces stulecia. Proces głośniejszy niż wspomniana na wstępie sprawa O.J. Simpsona oraz sprawa Michaela Jacksona razem wzięte. Wytwórnia, dla której pracuje gwiazdor wynajmuje dla niego prestiżową kancelarię adwokacką. Choć w świetle zebranych w trakcie śledztwa materiałów oraz podgrzewających atmosferę doniesień medialnych dotyczących prywatnego życia pary wina Roberta wydaje się bezdyskusyjna, on sam utrzymuje, że jest niewinny, a w podwójne zabójstwo został wrobiony przez ... policjantów. W sumie taka linia obrony nie powinna dziwić, oni wszyscy zawsze uparcie twierdzą, że są niewinni...

Główny prawnik kancelarii Rudy Carp próbuje do swojego zespołu zwerbować Eddiego Flynna, byłego oszusta, a teraz stojącego po drugiej stronie systemu adwokata, mającego na koncie m.in. wygrane procesy przeciwko nowojorskiej policji. Zadaniem Flynna będzie przede wszystkim podważenie zebranych dowodów i przekonanie ławy przysięgłych, że cała linia oskarżenia opiera się tylko i wyłącznie na zmowie policjantów. Choć początkowo Flynn dość sceptycznie podchodzi do propozycji, to już pierwszy kontakt z Robertem Solomonem przekonuje go do współpracy. Podstawową bowiem zasadą, jaką kieruje się Eddie Flynn jest reprezentowanie tylko niewinnych, a on już wie, że Robert Solomon nie zamordował, widzi to, czuje.

"Niewinni są przeniknięci bólem i poczuciem straty. (...) I coś jeszcze – dojmujące poczucie niesprawiedliwości. (...) Bobby Solom wyglądał właśnie w ten sposób" (fragment).

Pytanie czy będzie w stanie to udowodnić? Czy uda mu się przekonać ławę przysięgłych ponad wszelką wątpliwość, że Robert Solomon jest niewinny? Przecież w tym spektaklu występuje jeszcze paru innych doskonałych aktorów, jak choćby chcący zmiażdżyć każdego potencjalnego przeciwnika prokurator Art Pryor, żądni zemsty i gotowi na brudną grę gliniarze, czy w końcu realizujący sobie tylko znany plan Joshua Kane.

"Joshua Kane nie przypominał innych ludzi. Nie było nikogo takiego jak on" (fragment)

Joshua Kane jest seryjnym mordercą...

Joshua Kane jest sędzią przysięgłym...

Eddie Flynn organizuje zespół, który ma pomóc mu ocalić Bobbiego, ale przede wszystkim wskazać prawdziwego zabójcę. Choć była agentka FBI Harper oraz jej partner Joe Washington to prawdziwi zawodowcy, Joshua Kane nie jest łatwym celem - jest seryjnym mordercą, który dokładnie wie, jak manipulować otoczeniem i skutecznie zacierać ślady. Wyprzedza „pościg” nie o krok, nie o dwa, lecz o dystans, który wydaje się niemożliwym do zniwelowania. Złapie go tylko ktoś, kto potrafi myśleć równie nieszablonowo, kto potrafi łączyć fakty, które pozornie nie mają żadnych wspólnych punktów i kto rozszyfruje jego jednodolarowy „autograf” pozostawiany na miejscach zbrodni. Ale czy zdąży, zanim Kane zrealizuje ostatni punkt planu?

"Trzynaście" to jedna z lepszych książek, jakie czytałam w ostatnich latach. To wciągające i uzależniające połączenie thrillera prawniczego i psychologicznego z niewielką domieszką kryminału i – w samym zakończeniu – powieści sensacyjnej, a Steve Cavanagh to mistrz dynamicznej, brawurowo poprowadzonej i trzymającej w napięciu od pierwszej do ostatniej strony akcji. Autor w pełni zasłużył na miano najpoważniejszego konkurenta i godnego następcy ikony gatunku, czyli Johna Grishama.

Na pierwszy plan wysuwają się świetnie zarysowane postaci głównych bohaterów. Zarówno Flynn jak i Kane cechują się niezwykłą inteligencją, błyskotliwością, przebiegłością. Obaj to analityczne umysły i równi sobie gracze w grze o najwyższą stawkę - o życie niewinnych ludzi. W tej grze nie liczy się siła i kondycja fizyczna (choć momentami bardzo się przydają), lecz spryt, intelekt i ...oczekiwanie na błąd przeciwnika. W jednym z wywiadów Steve Cavanagh, który prócz tego, że jest pisarzem, jest też praktykującym prawnikiem, przyznał, że pomysł na postać Flynna zrodził się w trakcie przesłuchiwania świadka podczas rozprawy. Nie zdradza jednak nic ponadto, że w pewnym sensie nakłonił świadka do mówienia prawdy używając starej prawniczej sztuczki, a to z kolei uświadomiło mu, że dobrzy prawnicy i oszuści posługują się tymi samymi umiejętnościami - perswazją, manipulacją, odwracaniem uwagi itp. Aż boję się pomyśleć, w jakich okolicznościach powstał pomysł na kreację Joshuy Kane'a i mam nadzieję, że to od początku do końca tylko wytwór wyobraźni autora.

Chciałbym również zwrócić szczególną uwagę na zastosowanie w powieści – ze znakomitym, w moim odczuciu, skutkiem - dwutorowej narracji. „Trzynaście” składa się z krótkich rozdziałów, w których naprzemiennie pojawia się narracja trzecio- i pierwszosobowa. Trzecia osoba pojawia się w części poświęconej działalności Kane'a. Przeczytałam kiedyś, że ten sposób narracji to coś na kształt ukrytej kamery śledzącej każdy ruch bohatera i pokazującej czytelnikowi czysty, niezakłócony subiektywizmem obraz. Tak właśnie jest w tym przypadku. Czytelnicy mogą „na chłodno” śledzić seryjnego mordercę i jego poczynania, wiedzą, jakie kolejne kroki podejmie, ale mogą również wniknąć w jego pokręcony umysł. Z kolei część Eddiego Flynna to narracja pierwszoosobowa. Flynn prowadzi czytelnika od momentu pierwszych wątpliwości w winę swojego klienta, poprzez żmudną pracę śledczą, aż do zaskakującego i sensacyjnego rozwiązania zagadki, trochę na zasadzie „po nitce do kłębka”. Zabieg z dwutorowością narracji doskonale uwypuklił też różnice pomiędzy częścią prawniczą a psychologiczną powieści, a jednocześnie nadał akcji odpowiedniego tempa i iście filmowego nerwa.

Mowa końcowa: Wszystko to sprawia, że książkę czyta się wyśmienicie.

Werdykt: Steve Cavanagh zostaje uznany za winnego popełnienia książki doskonałej.

Polecam!



O KSIĄŻCE

FRAGMENT DO CZYTANIA



Ewa Suchoń – nałogowa czytelniczka, która uwielbia swoją pasją zarażać innych. Miłośniczka mrocznych kryminalnych i thrillerowych klimatów. Życiowa optymistka. Zakochana w swoich rodzinnych Beskidach. Pasjonatka fotografowania i smakoszka kawy.