#

​Ta lektura wbija w fotel. To prawdziwa petarda!

„Infantka” Wojciecha Nerkowskiego nie jest ani zwykłym thrillerem, ani powieścią obyczajową. Łączy oba te gatunki w sposób perfekcyjny, serwując czytelnikowi lekturę, której nie da się odłożyć na później. Po przeczytaniu ostatniej strony miałam ochotę na ciąg dalszy. Z drugiej strony to dobrze, że sama mogę sobie „dośpiewać” losy bohaterów. Doceniam, gdy autor zostawia jeszcze na sam koniec taką małą furteczkę, mobilizującą czytelnika do uruchomienia swej wyobraźni.

Czy można nie znać swoich rodziców i kompletnie nic o nich nie wiedzieć? W takiej sytuacji jest Hania, bohaterka „Infantki”. Wychowała się w domu dziecka i wie tylko tyle, że jej matka porzuciła ją zaraz po urodzeniu. Cały czas nosi w sobie poczucie nie tyle żalu, co pustki i takie przeświadczenie o tymczasowości wszystkiego, co dzieje się w jej życiu. Została stewardesą pomimo tego, że boi się latać. Podróżuje z jednego krańca świata na drugi, ciągnąc za sobą perfekcyjnie spakowaną walizeczkę. Mieszka ze swoim chłopakiem Jakubem, który pracuje w kancelarii prawnej. Oboje się kochają, dobrze zarabiają i planują wspólną przyszłość. Jednak tę poukładaną codzienność burzy jeden wyjazd. Kuba zabiera ją na relaksujący weekend za Warszawę. Chce, by jego dziewczyna w ten sposób odreagowała wyjątkowo ciężki lot. I cóż się dzieje? Zwiedzają zabytkowy pałac, a na jednym z portretów Kuba dostrzega kobietę, łudząco podobną do Hani. Czy jest to przypadek, czy część misternie zaplanowanej intrygi? Kuba rozpoczyna śledztwo i odkrywa wiele niejasności w historii zacnego rodu Woydańskich. Czy zmarły niedawno ordynat Woydański jest ojcem Hani? Co się takiego wydarzyło, że porzuciła ją jej matka? Co na to krewni ordynata, którzy zrobią wszystko, by fortuna nie przeszła im koło nosa. I jeszcze były chłopak Hani, który naprawdę sporo namiesza.

Bohaterka chce poznać swoją tożsamość i to jest dla niej najważniejsze. Nie zależy jej na majątku, którego być może jest dziedziczką. Rozpoczyna się wyścig z czasem i ludźmi, którzy nie cofną się przed niczym. Kim oni są? Hania w pewnym momencie znajduje się w sytuacji, kiedy może już zaufać wyłącznie własnej intuicji. Ale czy ta nigdy się nie myli? Kiedy klocki układanki zaczynają do siebie pasować, ale nie wiadomo, czy to na pewno ta właściwa układanka. Kto pociąga za sznureczki i sprawia, że marionetki odgrywają swoje role? Tych pytań przybywa z każdą stroną. Mnie zaczynało brakować tchu, gdy uświadamiałam sobie, jak łatwo można manipulować faktami i stawiać je w zupełnie innym świetle. Kto wyreżyserował tę intrygę, której początkiem stało się podobieństwo dziewczyny znikąd do postaci ze starego obrazu? Tego nie zdradzę! Powiem tylko tyle, że zaślepiła go żądza bogactwa.

Urzekł mnie sposób prowadzenia narracji. To od początku do końca opowieść Hani, która zna już całą historię, chociaż musi odszukać jeszcze kilka rozsypanych puzzli. Czasami rzuca taki niewinny „kamyczek”, wyprzedzający rozwój wypadków. Ten zabieg potęguje napięcie.

Wartością dodaną książki jest pokazanie pracy stewardes. Wiedziałam, że to ciężki kawałek chleba, ale teraz poznałam ją z innej perspektywy. Nieustanna zmiana stref czasowych, perfekcyjny wygląd, życie na wysokościach w dosłownym znaczeniu. Ten prawdziwy kierat ma niewiele wspólnego z marzeniami tak wielu dziewcząt. Wszystko ma swoje blaski i cienie, chodzi tylko o to, jaki jest ich ostateczny bilans – po prostu samo życie.

„Infantkę” czytało mi się szybko i zachłannie. Autor wciągnął mnie w tę niezwykle intrygującą grę, za co jestem mu bardzo wdzięczna. Jest to książka naprawdę godna polecenia. Nie zawiodą się ani wielbiciele thrillerów, ani literatury obyczajowej z mocną stroną psychologiczną. Zdecydowanie „Infantkę” warto przeczytać!


O książce

do czytania



Małgorzata Chojnicka jest absolwentką prawa, która popełniła pracę magisterską z kryminalistyki. W czasie studiów wyższych należała do Studenckiego Koła Kryminalistyki i jeździła na obozy naukowe do Wyższej Szkoły Policji w Szczytnie. Tam poznała policyjny fach od podszewki. Wychowana na kryminałach Agathy Christie i Joanny Chmielewskiej. Od ponad dwudziestu lat pracuje jako dziennikarka. Publikuje zarówno w prasie lokalnej, jak i ogólnopolskiej. Jest też autorką opowiadań, które ukazują się w czasopismach dla kobiet. Najbardziej interesuje ją człowiek i jego życiowa droga. Jej kolejną pasją jest fotografia. Ma na swoim koncie indywidualną wystawę fotograficzną. Prowadzi recenzenckiego bloga „Zaczytana wróżka Róża” (zaczytanawrozkaroza.blogspot.com)