#
#

tytuł: Miasto Bezkresnej Nocy

autor: Douglas Preston, Child Lincoln

tytuł oryginału: City of Endless Night

cykl: Pendergast (tom 17)

tłumaczenie: Jan Kraśko

wydawnictwo: Agora

premiera: 12 lutego 2020

ISBN: 9788326832376

liczba stron: 384

cena okładkowa: 39,99 zł

Łowca głów

​Siedemnasty tom cyklu.

Takie określenie może brzmieć zniechęcająco dla tych, którzy nigdy z daną serią nie mieli do czynienia – bo komu by tam chciało się wszystkie poprzednie chciał nadrabiać? Może też rodzić skojarzenia z odcinaniem kuponów od dotychczasowego dorobku – bo co po tylu tomach można mieć jeszcze ciekawego do powiedzenia? Zapewne sama bym tak pomyślała, gdybym w zeszłym roku nie przeczytała dwóch poprzednich części cyklu o agencie specjalnym FBI Aloysiusie Pendergaście autorstwa Douglasa Prestona i Lincolna Childa. Mowa o Karmazynowym brzegu i Obsydianowej komnacie, powieściach różnych od siebie jak ogień i woda, począwszy od rozlokowania elementów fabularnych, poprzez świadome bądź nie posiłkowanie się popkulturowymi odwołaniami, po stylistykę translatorską. Wydane właśnie przez Agorę Miasto Bezkresnej Nocy jest jeszcze inne od wspomnianych tytułów, przede wszystkim najbardziej realistyczne, co potwierdza przypuszczenia fanów serii, jakoby autorski duet zmieni(a)ł kierunek z thrillerów z domieszką paranormalnego horroru na dreszczowce, w których racjonalne poznanie i wyjaśnienie stanowią bazę intrygi.

W tytułowym mieście – Nowym Jorku – grasuje morderca (lub mordercy) pozbawiający swoje ofiary głowy. Z racji podejrzenia, że pierwsze ze znalezionych ciał, należące do córki bajecznie bogatego biznesmena, zostało przewiezione z innego stanu, nowojorska policja jest zmuszona podjąć współpracę z FBI. I tu pojawia się agent Pendergast ze swoimi osobliwymi manierami i postępowaniem. Pendergast z pęsetą i woreczkami na dowody, wyniszczony po przejściach, jakie zafundowali mu autorzy w poprzednich powieściach. Pendergast ironiczny, piekielnie inteligentny i po mistrzowsku posługujący się szantażem w białych rękawiczkach, czasem jednym zdaniem wymuszający rozmowy na ludziach, którzy rozmawiać nie chcą…

Nawet bez świadomości, że to już 17. tom cyklu, czytelnik po raz pierwszy wchodzący w świat wykreowany przez Prestona i Childa zorientuje się, że dużo, bardzo dużo działo się przed sprawą „łowcy/ów głów”. Jednak autorzy przychodzą mu z pomocą, zarysowując (powtórzę: zarysowując, a nie natrętnie spojlerując, co sprawia, że zachęcają do sięgnięcia po poprzednie powieści z serii) genezę wydarzeń istotnych dla obecnego psycho-fizycznego stanu Pendergasta. Pendergasta, ale też Vincenta D’Agosty, porucznika detektywa i przyjaciela głównego bohatera, z którym brał udział w rozwiązywaniu niejednej sprawy kryminalnej. To dzięki tej przyjaźni przysłowiowa niemal rywalizacja pomiędzy NYPD a FBI zostaje złagodzona, a Vincent ze stoicyzmem godnym starożytnych Greków znosi osobliwe zachowania Aloysiusa.

O ile Karmazynowy brzeg przywodzi na myśl przygody Indiany Jonesa posiłkowane grozą z elementami twórczości E.A. Poego i H.P Lovectrafta, a Obsydianowa komnata ma w sobie coś z bondowskich – zatem brytyjskich – opowieści Iana Fleminga, o tyle Miasto Bezkresnej Nocy nasuwa skojarzenia z bardzo-bardzo amerykańskimi thrillerami o seryjnych mordercach wykorzystujących ludzkie ciała lub ich fragmenty do przekazywania informacji śledczym oraz prezentowania tak zwanego teatru śmierci. Co prawda dosłownego „żywego mięsa” wiele w powieści nie uświadczymy, natomiast informacji na temat krwi na miejscu zbrodni rodem z serialu Dexter – a i owszem. W ogóle motyw technik kryminalistycznych wypada w powieści dość solidnie i wiarygodnie, a zarazem szalenie ciekawie. Po raz kolejny drobiazgowość autorów wzmogła atrakcyjność przygód Pendergasta.

Jednak czym byłaby soczysta intryga bez dziennikarza, który, w pełni świadomy, że oto trafiła mu się do opisania najważniejsza historia w jego karierze, przejawia niekoniecznie świadome działanie za wszelką cenę, by dokopać się do prawdy i popełnić serię artykułów życia. Preston i Child wybornie korzystają z tego gatunkowego schematu, umieszczając w nim osobę spokrewnioną z jedną z ofiar, co z kolei wprowadza do realistycznego literackiego świata szczyptę złowrogiej komiksowości.

„Skup się na tych pieprzonych drapieżcach i na tym, co robią miastu. Na bogaczach (…), którzy siedząc w szklanych wieżach, tyranizują maluczkich. Dokąd zmierza Nowy Jork? Czy stanie się placem zabaw dla miliarderów, podczas gdy pozostali, ci żyjący w mroku na dole, będą ledwo wiązać koniec z końcem. (…) I to określenie, którego użyłeś w artykule, »Miasto Bezkresnej Nocy«. Jest dobre. Cholernie dobre” – zwraca się przełożony do Bryce’a Harrimana, wspomnianego dziennikarza. Ten kontrast pomiędzy karykaturalnym wręcz przepychem i okrutną decyzyjnością w stosunku do słabszych (czytaj: niemających aż takich wpływów) a szarością dnia codziennego i lękiem, co będzie, gdy się straci pracę, będzie wypływał na powierzchnię jako społeczny wątek tej na pozór czysto rozrywkowej powieści. Podobne dysonanse na tle mrocznego miejskiego krajobrazu umieszczali w swoich powieściach czarokryminalni autorzy, jak chociażby Raymond Chandler.

Noir – miła to dla czytelniczego podniebienia wiśnia na torcie. Cholernie dobra, cytując wspomnianą wyżej postać. Podobnie jak cholernie dobre jest tłumaczenie Jana Kraśko, który najwyraźniej – a przynajmniej mam taką nadzieję – na stałe związał się z cyklem o Pendergaście. Cyklem, który, mimo zaawansowanego wieku (26 lat!) i fabularnego rozrysowania przypominającego korzenie wiekowego drzewa, wcale nie wybiera się na emeryturę. Cholernie mnie to cieszy.


WYWIAD

WIĘCEJ O KSIĄŻCE

FRAGMENT DO CZYTANIA


Paulina Stoparek - z wykształcenia kulturoznawca filmoznawca, zawodowo związana z branżą wydawniczą, pracuje głównie przy literaturze kryminalnej. W sieci publikuje od 2012 r. Pisząc o literaturze i kinie, szuka kontekstów, wynajduje absurdy, rozpatruje od strony kulturoznawczej. Przede wszystkim jednak wytacza merytoryczne działa przeciwko tym, którzy rzetelną krytykę mylą z hejtowaniem i ogólnikowością. Takim pisaniem gardzi i prędzej padnie trupem, niż się do niego zniży. Prowadzi witrynę „Redaktor na Tropie” (redaktornatropie.wordpress.com)