#

Niespłacone długi

Życie i praca zawodowa w dotkniętych kryzysem gospodarczym Atenach nie są proste. Nie jest też łatwo mieć własne, mało popularne zdanie na temat popełnionego morderstwa. A gdy prowadzący dochodzenie musi się zmierzyć z tymi dwoma problemami, rozwiązać śledztwo, nie narazić się przełożonym i umocnić swoją pozycję w policji, jest jeszcze trudniej.

Miejsce i czas akcji - Ateny 2010 rok - na pewno wszystkim czytelnikom skojarzy się od razu z kryzysem gospodarczym i problemami, które dotknęły Greków. Życie na kredyt skończyło się i to w sposób dramatyczny. Większość społeczeństwa znacznie zubożała, a nastroje, delikatnie mówiąc, nie były najlepsze. To właśnie w takich realiach inspektorowi Kostasowi Charitosowi przyszło prowadzić nowe, skomplikowane śledztwo, które od razu zaczyna się mocnym akcentem, bo od dekapitacji Nikitasa Zisimopulosa, byłego dyrektora Banku Centralnego. W czasach, gdy problemy finansowe są wszechobecne jego śmierć od razu wzbudza podejrzenie, że nie jest wynikiem przypadkowego napadu. Nie wspominając już o tym, że wprawne (według lekarza) odcięcie głowy jest trudne i wymaga sprawnego posługiwania się mieczem. Niepokojąca jest również znaleziona przy zwłokach kartka z literą „D”, która pozwala snuć domysły, co do powodów jej zostawienia. Ma zwrócić na coś uwagę, czy zepchnąć śledztwo na boczny tor? A może jest manifestem terrorystów, którzy pozbywają się wpływowych greckich obywateli? Ta ostatnia hipoteza wzbudza gorący entuzjazm szefa Wydziału Antyterrorystycznego – Statakosa. Od tego momentu śledztwo zaczyna toczyć się niejako dwutorowo. Podczas gdy Statakos próbuje przekonać wszystkich do swojej koncepcji, współpracując nawet z MI5 i wicedyrektorem angielskiego Wydziału Antyterrorystycznego, Charitos prowadzi „normalne” śledztwo za cichym przyzwoleniem szefa. Musi być jednak bardzo ostrożny i uważać, żeby nie narazić się nikomu brakiem poparcia teorii dotyczącej terroryzmu. Dzięki rozmowom z rodziną i znajomymi Zisimopolusa buduje sobie jego obraz i jest coraz bardziej przekonany, że ma do czynienia ze zwykłym morderstwem, którego motywów należy szukać w otoczeniu i życiorysie ofiary. Kolejne morderstwa zdają się potwierdzać tę teorię.

Śledztwo prowadzone przez Charitosa, mimo że ofiarami są osoby w różny sposób związane z finansami, nie dotyczy tylko jednej grupy społecznej. Świadkami są zarówno pracownicy (różnych szczebli) banków, jak również właściciele sklepów, barów, kiosków, a także ludzie, którzy kiedyś, w różnych okolicznościach zetknęli się z ofiarami. Ważną grupą są emigranci, których do Grecji przybywa coraz więcej. Dzięki temu, że policjanci muszą przesłuchać tak różnych świadków, możemy poznać ich zdanie nie tylko o zamordowanych, ale również na temat sytuacji w Grecji. Praktycznie wszyscy Grecy (z nielicznymi wyjątkami) mają problemy finansowe, nie mogą znaleźć pracy, boją się, że zbankrutują i wierzyciele przejmą całych ich majątek. Sytuacja w kraju jest napięta.

Ateny przedstawione przez Petrosa Markarisa to miasto targane demonstracjami, niepewne przyszłości. Przemierzający Anteny inspektor Charitas napotyka manifestacje i zakorkowane ulice, co znacznie utrudnia mu śledztwo, ale dzięki temu my, czytelnicy, możemy razem z nim obserwować, co się dzieje w mieście. Byłam w Atenach prawie dwadzieścia lat wcześniej i obraz, który utkwił w mojej pamięci jest zupełnie inny niż ten przedstawiony przez autora „Niespłaconych długów”. Zapamiętałam mieszkańców tego miasta (i Grecji) jako przyjaznych, wesołych i pozbawionych trosk ludzi. Ateńczycy pokazani przez Marakarisa są inni. Niepewność jutra powoduje stres, nerwowość i nieufność. Muszę przyznać, że było to dla mnie trudne zderzeniem wspomnień z teraźniejszością opisaną przez autora/

„Niespłacone długi” to powieść pisana w pierwszej osobie, w czasie teraźniejszym. Muszę przyznać, że musiałam się do tego przyzwyczaić, ale taka forma i czas dają wrażenie bezpośredniego udziału w wydarzeniach, a komentarze inspektora na bieżąco pokazują jego emocje.

Czytelników, którzy nie lubią zbytniej przemocy, nawet w kryminałach, mogę zapewnić, że mimo sposobu zabijania – dekapitacja mieczem, praktycznie egzekucja – krew nie kapie z kartek książki, a opisy obrażeń ofiar są ograniczone do tego, co niezbędne. Nurtuje mnie tylko jedno pytanie: czy przy ataku przez drzwi samochodu, morderca dałby radę jednym cięciem odciąć głowę osobie siedzącej wewnątrz pojazdu nie będącego kabrioletem? Trudno mi sobie to wyobrazić, mimo że walka mieczami nie jest mi obca.

„Niespłacone długi” to pierwsza część trylogii Petrosa Markarisa i chętnie sięgnę po kolejną.

Agnieszka Pruska

fragment książki: https://zbrodniawbibliotece.pl/nowosci/niesplac...