#

Technologiczna epopeja

Nigdy nie sprawdzałam, czy istnieje ranking dotyczący ludzkich marzeń, ale gotowa jestem się założyć, że młodość i dłuższe życie zajmowałyby w nim bardzo wysokie pozycje. A co jeśli niosłyby one ze sobą poważne konsekwencje, na przykład setki, może nawet tysiące trupów, którymi wyściełana byłaby droga do publicznego zaistnienia takiego eliksiru młodości? To i wiele innych pytań natury moralnej stawia przed czytelnikiem powieść autorstwa naukowców Marleny i Mariana Siwiaków „Pharmacon”. Powieść potężna, niemal 1000-stronicowa, wymagająca uważnej lektury i cierpliwości epopeja ze świata na styku polityki, nauki i farmaceutycznego lobby.

Niv Sokol to litewski biolog żydowskiego pochodzenia. Poznajemy go podczas sympozjum naukowego, z którego zostaje porwany. Powód? Sokol wynalazł wykorzystującą nanoboty technologię, która ma szansę znacznie przedłużyć ludzkie życie. A firmy farmaceutyczne gotowe są zrobić bardzo wiele, by przejąć wyniki jego nowatorskich badań, które są kurą znoszącą złote jaja. Torturowany Niv doświadcza tego na własnej skórze. Dlatego swój naukowy sekret postanawia podać do ogólnej wiadomości, tak aby zapewnić wszystkim równy dostęp do ostatecznego produktu – eterniny. Niestety, pięć lat później okazuje się, że gest ten jest brzemienny w skutki, a walka o pierwszeństwo wprowadzenia na rynek najbardziej pożądanej substancji na świecie wcale się nie zakończyła…

Siwiakowie budują narrację za pomocą dość długich rozdziałów, w których z precyzją aptekarza zostały podane zarówno momenty iście sensacyjne, jak i chwile fabularnego oddechu. Nie zabrakło też dialogów, obszernych, bardzo atrakcyjnych, momentami wręcz tarantinowskich, gotowych do wsadzenia w filmowy scenariusz. W związku z powyższym akcja rozwija się niespiesznie, ale gdy już ruszy z kopyta — nie ma mocnych. Suspens, przejmujące chwile próby, wisząca w powietrzu groza, nagła śmierć to tylko niektóre z elementów, które z pewnością zaspokoją potrzeby żądnych akcji czytelników. Z tym że Siwiakowie na swojej stronie internetowej zaznaczają: „(…) Odkryliśmy, że nie lubimy: taniego seksu, przemocy dla przemocy, seksu ociekającego przemocą (i vice versa). A za to lubimy: realistycznych bohaterów, ciekawe rozmowy, równowagę między »pamiętnikiem księgowego« a »zabili go i uciekł«. Co gorsza, mamy słabość do opowieści, które mają wstęp, rozwinięcie i zakończenie, zdań rozpoczynających się wielką literą, a kończących kropką, a także wyrazów występujących w słowniku”. Doprawdy, nie mogłabym lepiej scharakteryzować literackiego przypisania „Pharmaconu”!

Co za tym idzie, ten socjologiczno-technologiczny thriller jest czymś zgoła bardziej wymagającym niż fabuły akcji jako takie. Po pierwsze, można wyciągnąć z niego sporo wiedzy, podanej w sposób odpowiedni dla laika. Na plus odnotowuję fakt, że fabularne szwy temu służące są ledwo widoczne — wiedza ta przekazywana jest zwykle za pomocą posuwających akcję do przodu dialogów, chociażby naukowca z agentem specjalnym lub dyplomatą. Każdy z bohaterów rzetelnie przekazuje swoją wiedzę temu drugiemu, a czytelnik tylko zyskuje. Po drugie, zwróćmy uwagę na przypisanie gatunkowe „Pharmaconu”: thriller socjologiczny, technologiczny dreszczowiec. O technologicznym — naukowym — aspekcie już wspominałam, socjologiczny natomiast przejawia się w bogatym przekroju przez społeczeństwo: od rzezimieszków z zakazanej dzielnicy po szefów wielkich koncernów, od dziecięcych — żeńskich i męskich — prostytutek po polityków wyższego szczebla. A to wszystko na arenie wszystkowidzących i wszystkosłyszących, przeżartych fobiami Stanów Zjednoczonych po wrześniu 2001 roku.

I jeszcze moja cegiełka: nazwałam „Pharmacon” epopeją. Nie jest to ani odrobinę przesadzone określenie. Powieść Marleny i Mariana Siwiaków to wnikliwe i wyczerpujące spojrzenie na społeczeństwo w przełomowym momencie moralnym, społecznym, naukowym i historycznym. I tylko (aż) od pewnej grupy ludzi będzie zależeć, czy zakończy się on totalną katastrofą, czy jeszcze ten jeden raz uda się ludzkości wyjść obronną ręką z problemów wynikłych z jej ingerującej tam, gdzie nie trzeba i buńczucznej natury.


O KSIĄŻCE

FRAGMENT DO CZYTANIA

WYWIAD


Paulina Stoparek - z wykształcenia kulturoznawca filmoznawca, zawodowo związana z branżą wydawniczą, pracuje głównie przy literaturze kryminalnej. W sieci publikuje od 2012 r. Pisząc o literaturze i kinie, szuka kontekstów, wynajduje absurdy, rozpatruje od strony kulturoznawczej. Przede wszystkim jednak wytacza merytoryczne działa przeciwko tym, którzy rzetelną krytykę mylą z hejtowaniem i ogólnikowością. Takim pisaniem gardzi i prędzej padnie trupem, niż się do niego zniży. Prowadzi witrynę „Redaktor na Tropie” (redaktornatropie.wordpress.com)