#

Potwór

Główny bohater „Syreny” Mariusza Kaszyńskiego, Łukasz „Kosa” Kostrzyński, nie spodziewał się tego nawet w najśmielszych pijackich snach. Żył sobie swoim nudnym życiem warszawskiego chuligana i samca alfa w grupie jemu podobnych nieskażonych bardziej intensywnym myśleniem facetów. Poniżał swoje kolejne kobiety, nie stronił od używek, powiększał masę mięśniową, a w ciepłe letnie wieczory przesiadywał nad Wisłą z kumplami… Żył sobie swoim nudnym, prostym życiem, kiedy pewnego wieczoru spotkał nad rzeką tajemniczą istotę…

Pech chce, że tego samego wieczoru nieopodal zostaje zamordowana młoda kobieta, na nieszczęście dla naszego uroczego bohatera – była jego partnerką, która w wyniku mrożących krew w żyłach okoliczności (o nich niechaj czytelnik sam przeczyta, nie chcę psuć niespodzianki) oddaliła się od grupy. Kosa specjalnie tej straty nie przeżywa, nie ma tej, to będzie inna, ale został zaproszony do komendy w celu złożenia zeznań. Przyciśnięty przez śledczych oznajmia, że nad Wisłą zaatakował go smok…

W miarę lektury „Syrena” zyskuje coraz więcej elementów horroru. Póki nie nastąpi pewien bardzo wyrazisty zwrot akcji, można mieć nadzieję, że powieść Kaszyńskiego to kryminał policyjny z elementami horroru. Tymczasem jest na odwrót: horror to jak się patrzy, na dodatek z tych obrzydliwych, które opisują i anatomiczne anomalie, i krwawe sceny ze szczegółami. Wyszła z tego solidna rozrywka klasy B, rzekłabym, kicz świadomy, a może nawet kamp, z dumnym i godnym poszanowania tłem w postaci takich klasycznych już majstersztyków jak „Obcy – ósmy pasażer Nostromo” w reżyserii Ridleya Scotta czy „Coś” Johna Carpentera (o prozie Lovecrafta wspominam w nawiasie, sama do końca nie wierząc w tak odważne konotacje). Czuć, że autor jest fanem śmiertelnie niebezpiecznych stworów i przeobrażeń w nie człowieka. Kaszyński nie zapomina jednak, że największym potworem zagrażającym człowiekowi jest drugi człowiek.

Filozofię tę w przeokrutny sposób pokazuje Kaszyński na przykładzie Kosy i jego stosunku do ludzi, a kobiet w szczególności. Jeszcze przed spotkaniem tajemniczej istoty znad Wisły Łukasz ma wyraźne skłonności do postawy nadczłowieka, a w miarę lektury tylko się to potęguje. Jeszcze odważniejsze ze strony autora jest nadanie myśleniu bohatera skrajnej religijnej niepokorności i uważanie siebie za istotę przywodzącą na myśl odwrotność Jezusa Chrystusa. Nie chodzi mi przy tym o obrazę religijnych uczuć jako takich, raczej o niezmierzoną megalomanię bohatera, która, mimo że momentami zabawna, jest autentycznie przerażająca.

Przeciwwagą dla nieposkromionej, buntowniczej, do gruntu złej natury Kosy jest komisarz Norbert Zawicki, do którego przez lata pracy przylgnęła łatka miłośnika spraw dziwnych. Zawicki jest cudownie przeciętny, nie tonie w używkach, nie ma depresji. Nie jest nawet specjalnie skuteczny. Jedynym rysem klasycznego już dziś śledczego rodem z literatury skandynawskiej (a coraz częściej i polskiej) jest fakt, że Zawicki ma nieułożone życie prywatne i że gnębi go niepokój. Jednak ten niepokój jest ściśle przypisany gatunkowi i dotyczy myślenia, co by się z Zawickim stało, gdyby podzielił się swoimi podejrzeniami z przełożonymi. W końcu kto by chciał iść na przymusowy urlop i skończyć na kozetce u psychiatry.

Na czwartej stronie okładki „Syreny” można przeczytać, że Mariusza Kaszyńskiego fascynuje wszystko, w czym zdoła tylko dostrzec cień tajemnicy lub przygody. Tym razem dostrzegł te cienie w historii i legendach Warszawy. Na ten temat zresztą czeka nas ciekawy wykład włożony w usta jeszcze jednego bohatera, enigmatycznego dziwaka Bartosza. Od Bazyliszka po powstanie warszawskie, od zmian postaci syreny w herbie po współczesne potworności. I bynajmniej nie najpiękniejsze dni i kolorowe sny.


o książce

do czytania



Paulina Stoparek
Kulturoznawca i filmoznawca. Zawodowo związana z branżą wydawniczą. Redaguje, koryguje, sprawia, że książki stają się lepsze. Pisze także publicystykę dla portalu literacko-kryminalnego "Zbrodnia w Bibliotece". W wolnych chwilach czyta (tak to jest, gdy praca jest pasją), ogląda filmy, ćwiczy i hołubi kota. Ulubiony gatunek literacki: nordycki kryminał. Ulubiony autor: Marek Krajewski. Ulubiona książka: "Przeminęło z wiatrem".