#

Polsko-ukraińskie katharsis

Kiedy ostatni raz czytali Państwo powieść sensacyjną, która zmieni coś w Waszym życiu? Justyna Białowąs napisała długą, treściwą książkę, która ma moc odzierania z uprzedzeń, moc nawołującą do nauki, poszerzania wiedzy, badania tego, co wydawało się nieosiągalne. “Wołyńska gra” to nie tylko ciekawa lektura, to początek nowego toku myślenia.

Jagoda pracuje w korporacji. Jej życie zamyka się pomiędzy tym, co do zrobienia na wczoraj i na jutro. Dzisiaj nie istnieje, liczy się efekt. Zmieniła się - jest terminatorem, dąży do celu i nie ma w niej czasu na tkliwość. Z konieczności nawet miłość przejmuje cechy surowego świata - jest sztuczna, to miłość-widmo, roszczeniowa i zimna. W korpoświat niczym piorun wbija się sygnał od ziemian, tych poczciwych szarych ludzi, którzy żyją jeszcze w swoich społecznościach i pielęgnują to, co przaśne, kiczowate i przebrzmiałe. Ta jeszcze nie martwa część osobowości Jagody zaczyna histerycznie wołać, że oto jest szansa na wyzwolenie z korporacyjnego umeblowania. Na szczęście, i jak się potem okaże, nieszczęście swoje i wielu innych osób, Jagoda decyduje się na wyjazd do Sanoka - najpierw na warsztaty białego śpiewu, potem na walkę o życie i historię. Wplątuje się w wojnę potomków Ukrainy z tajemniczymi obrońcami sprawy polskiej. Wpada w epicentrum polsko-ukraińskiego konfliktu i konfrontuje własną wiedzę z rozpaczliwą walką o wolność i sprawiedliwość. Trup ściele się gęsto i okrutnie, Jagoda ociera się o śmierć i na dnie rozpaczy, przy końcu swoich sił dokonuje przełomu, zmienia bieg historii.

“Wołyńska gra” jest trudną książką. Obejmuje wiele historycznych faktów, trudnych do zniesienia opisów i powtarzania przez bohaterów tych samych, pełnych nienawiści sloganów. Ta trudność skłania do pytań o zasadność tej lektury dla mnie personalnie. Spod tego oburzenia wyłania się jednak, niczym kiełkujące pomiędzy dwojgiem bohaterów uczucie, nowe rozumienie. Oczywiście wielowymiarowe, pogmatwane i pracochłonne: świadomość, że po pierwsze - należy znać rzetelnie historię. Po drugie, wiedza zmusza do szerzenia jej i - jeśli nie przede wszystkim - karcenia uprzedzeń, zbijania z tropu butnych nacjonalistów i nawracania nieświadomych obywateli. Okazuje się bowiem, że nasza polsko-ukraińska historia, spływająca krwią, nie jest jednowątkowa. Mnóstwo tu niedopowiedzeń, zawiedzionych nadziei, bezsensownego rozlewu krwi i rezultatów słabej polityki. A także obrazy, którą może rozwiązać dialog, o ile obie strony mają otwarte umysły i wolę porozumienia.


W książce Justyny Białowąs taką wiedzę ma każdy - to jedyne, co mnie niepokoi ze względu na wiarygodność historii. Jeśli wśród czytelników znajdą się historycy, będą zachwyceni skrupulatnością, spektrum politycznym i społecznym, jakim dysponuje autorka. Znamienne i ciekawe jest zetknięcie tych dwóch światów - współczesnego, trafnie opisywanego świata korporacji, pełnego zdobyczy technologii, a z drugiej strony świata słowiańskiego wigoru, któremu nie można dać umrzeć, bo stanowi podwaliny do naszego jestestwa. Można Wołyń, Kresy, Tarasa Szewczenkę i Stepana Banderę rozkruszyć i wyrzucić do kosza. Pytanie tylko - po co? Po co nie wiedzieć?


Szybki, reportażowy styl narracji powoduje zadyszkę i po dwustu stronach ocieram pot z czoła. A przede mną jeszcze czterysta! Podkreślam, że uwiera mnie ogrom wiedzy historycznej, jakim epatują wszystkie postacie. Bohaterowie dyskutują o sprawach, które wykraczają poza wiedzę ogólną, a nawet wtedy karcą się w duchu za słabą świadomość i luki w wykształceniu. Czuję się onieśmielona - z moją wiedzą powinnam w takim razie napisać recenzję Kici Koci a nie “Wołyńskiej gry”. Postacie mają bardzo rzetelne spostrzeżenia dotyczące życia i codziennych spraw i na takim tle jeszcze mocniej rzuca się w oczy ciężar narzucony na konieczność posiadania wiedzy historycznej.

“Wołyńska gra” to książka, dzięki której inaczej spojrzymy na świat. Czy to nie jest najważniejsza misja literatury?

Dziękuję za lekturę i gorąco, niezwykle gorąco, zachęcam Państwa do niej.


O książce

Do czytania


Katarzyna Wojtaszek

Uwielbia czytać, pić kawę i spacerować. Ukończyła Zarządzanie kulturą na UJ i studia podyplomowe Totalitaryzm-Nazizm-Holokaust w Muzeum Auschwitz-Birkenau. Kryminały towarzyszyły jej od zawsze - na początku była Agatha Christie, a potem cały świat. Uwielbia rozwiązywanie kryminalnej zagadki i towarzyszące mu podekscytowanie. Za dobry kryminał jest skłonna oddać całą noc. Prowadziła sekcję książek dla dzieci na portalu kulturawkrakowie.pl, jest też autorką bloga ocholeramatka.pl. W wolnym czasie przemierza Nową Hutę na hulajnodze, w towarzystwie męża, córek i psa.