#

Eko-thriller w czasach zarazy

Starsza specjalistka od marketingu Frankie Russo nie planowała zaglądać tam, gdzie nie powinna. Po rozstaniu z partnerem i przeprowadzce na własne śmieci miała na głowie zupełnie inne rzeczy niż doszukiwanie się brudów w tym, czego reklama jej autorstwa miała być dźwignią handlu. Pech chciał, że szef przydzielił jej tyleż zdolnego, co mocno dociekliwego współpracownika. Świeży absolwent college’u, pełen zapału Tyler Gates dogrzebał się w interesach zleceniodawcy czegoś, co stanowczo powinno było zostać w cieniu. I otworzył puszkę Pandory…

„Złowrogie niebo” Alex Kavy to piąty tom cyklu z agentką FBI Maggie O’Dell. Wiem, nie brzmi to zbyt zachęcająco dla tych, którzy z tą bohaterką nigdy nie mieli do czynienia. Jednak na wstępie chcę Kavowych żółtodziobów uspokoić: autorka przystępnie i rzetelnie wprowadza w świat wykreowany we wcześniejszych częściach; robi to do tego stopnia dokładnie, że wręcz spojleruje przeszłe fabularne wydarzenia. Powiązania między bohaterami rozpisane są modelowo, narracji nieobce są także retrospekcje, a nawet odniesienie przeszłości do teraźniejszych zjawisk, do których nawiązuje tytuł powieści.

O co chodzi? O monstrualne tornado szalejące nad Alabamą, w którym to stanie przetną się losy bohaterów. Piszę „bohaterów” z tym większym naciskiem, że autorka stawia na równorzędność narracji filtrowanych przez umysły kilku osób. Agentka O’Dell, chociaż to na jej barkach spoczywa cykl Kavy, dzieli się pierwszym planem wraz z Frankie i szkolącym psy do zadań specjalnych Ryderem, z którym miała okazję pracować, zresztą nie tylko pracować… Oprócz tego poznamy myśli cudem ocalonej siostry Rydera, Brodie, niepokoje trawiące prezentera pogody, Willisa, a także mrok umysłu Braxtona, człowieka od „rozwiązywania problemów”, który ściga Frankie…

Przetasowane narracje Russo i Braxtona to bodajże najmocniejszy atut „Złowrogiego nieba” jako thrillera. Sceny na lotnisku O’Hare przywodzą na myśl filmowy montaż, a sama Frankie – Harrisona Forda w „Ściganym”. Przy czym czuję się w obowiązku zaznaczyć, że Kava, choć rozsądnie pisząca z zamiarem gatunkowego wyśrodkowania, by spełnić oczekiwania masowego czytelnika, sercem wyraźnie pragnie choć trochę wyjść poza ramy głównego nurtu, poruszając tematy ekologii, klęsk żywiołowych, niezwykłych zdolności psów, które w mianowniku sprowadzają się do… „Dorastając w Nebrasce, nauczyłam się sporego szacunku do natury”, pisze w posłowiu Alex Kava. Gdy czytam takie odautorskie dodatki, serce mi rośnie. Pełna pokory względem Matki Natury autorka przekonuje w nim co do swojej dokładności, przyłożenia się do pracy, do researchu, do śledzenia informacji związanych z „naturalnymi” wątkami powieści. Wspomina też o mrożących krew w żyłach zbiegach okoliczności towarzyszących jej twórczej pracy, które sprawiły, że ostatecznie zdecydowała się na zmianę niektórych miejsc akcji. Tak skonstruowane posłowie wręcz prowokuje do dostrzeżenia w „Złowrogim niebie” nie tyle thrillera, ile eko-thrillera, który, mam wrażenie, stanie się niebawem najbardziej nośnym podgatunkiem literackim.

Gatunkowo zatem Kava uderza w punkt, czyniąc pogodowe szaleństwo pełnoprawnym bohaterem. A co z ludźmi? Teraz, gdy siedzę i piszę o postaciach „Złowrogiego nieba”, do głowy kołacze mi myśl, a właściwie cytat z Junga: „Człowiek przyzwyczaja się do wszystkiego, jeżeli tylko osiągnie właściwy stopień uległości”. Otóż właśnie: uległości – nie zgody. Przyzwyczajenie bohaterów Kavy ma charakter kombinowania, rozważnego przeczekiwania, porządkowania oraz ciekawości, ale nie poddawania się czemuś. Przy czym mam tu na myśli nie tylko tych stawiających czoło żywiołowi, lecz także Brodie, której związana z wieloletnim przetrzymywaniem wbrew jej woli historia przytaczana jest w retrospekcjach i dialogach. Co więcej, przyzwyczajenie się do tego, co niepożądane, pozwala postaciom na ponowne zainteresowanie się własnymi emocjami, pragnieniami i tymi wszystkimi nitkami łączącymi ich z innym człowiekiem. Nie wspominając o tym, że ekstremalne warunki uczuciom wręcz sprzyjają.

Oczywiście Ameryki tym stwierdzeniem nie odkryłam. Ba, podobnie jak Kava świetnie zdaję sobie sprawę z tego, co w branży wydawniczej sprzedaje się dobrze. Co nie zmienia faktu, że kartki „Złowrogiego nieba” przewracają się same. Autorka dobrze wie, jak sprawić, by lektura była lekka, a zarazem angażująca, przyjemna, ale nieogłupiająca. I ta empatia, którą Kava ma dla swoich bohaterów, zarówno ludzkich, jak i zwierzęcych… Znacie to uczucie, kiedy w trakcie lektury macie wrażenie przyrostu dobra, człowieczeństwa w was samych? To piękne odczucie, prawda? Oddając w wasze ręce „Złowrogie niebo”, Kava ofiaruje wam atrakcyjną fabułę utkaną z motywów wyzwalających to pozytywne człowieczeństwo. Wystarczy jedynie pozwolić im się ponieść…


O KSIĄŻCE


Paulina Stoparek - z wykształcenia kulturoznawca filmoznawca, zawodowo związana z branżą wydawniczą, pracuje głównie przy literaturze kryminalnej. W sieci publikuje od 2012 r. Pisząc o literaturze i kinie, szuka kontekstów, wynajduje absurdy, rozpatruje od strony kulturoznawczej. Przede wszystkim jednak wytacza merytoryczne działa przeciwko tym, którzy rzetelną krytykę mylą z hejtowaniem i ogólnikowością. Takim pisaniem gardzi i prędzej padnie trupem, niż się do niego zniży. Prowadzi witrynę „Redaktor na Tropie” (redaktornatropie.wordpress.com)