#

W labiryncie

Donato Carrisi

Została porwana i zamknięta na piętnaście lat. Uciekła. Ale potwór, który ją uwięził, wciąż jest na wolności. Jedyny sposób, by złapać Człowieka z Labiryntu, to włamać się do jej umysłu…

Nowa powieść najpopularniejszego włoskiego autora thrillerów, którego książki sprzedają się w milionowych nakładach.

Mroczny thriller, w którym nic nie jest takie, jakie się wydaje, a każdy, nawet z pozoru najbardziej nieistotny szczegół może odgrywać fundamentalną rolę w rozwikłaniu skomplikowanej układanki.

Nastoletnia Samantha została porwana w drodze do szkoły. Mimo intensywnych poszukiwań nie udało się trafić na jej ślad. Piętnaście lat później dziewczyna budzi się w szpitalu. Nie wie, kim jest, nie wie, co się z nią działo. Z pomocą doktora Greena, policyjnego profilera, próbuje odzyskać pamięć. Wspólnie starają się przywrócić jej wspomnienia z tajemniczego labiryntu – podziemnego więzienia, w którym porywacz zmuszał ją do rozwiązywania zagadek, stosując przerażający system nagród i kar. Tajemnicę zniknięcia i powrotu dziewczyny próbuje również rozwiązać Bruno Genko, niepokorny i bezkompromisowy detektyw, mający tylu przyjaciół, ilu wrogów. Sprawa Samanthy jest być może ostatnią, nad którą pracuje. Atmosfera się zagęszcza, gdy miasto ogarnia fala niespotykanych upałów...

Donato Carrisi właśnie ukończył prace nad filmową adaptacją „W labiryncie”. To już druga w jego karierze ekranizacja własnej książki. Za poprzednią, „Dziewczynę we mgle”, Carrisi otrzymał w 2018 roku nagrodę włoskiej Akademii Filmowej – odpowiednik amerykańskiego Oscara – za debiut reżyserski.

Film "W labiryncie" trafi do polskich kin 28 lutego.

W rolach głównych wystąpią Dustin Hoffman i Toni Servillo.


FRAGMENT DO CZYTANIA

WYWIAD

NASZA RECENZJA


WŁOSKI FENOMEN NA SKALĘ ŚWIATOWĄ!

Powieści Donato Carrisiego, publikowane już w ponad dwudziestu krajach świata, są jak filmy w 3D – czytelnik jest dokładnie w środku historii, wewnątrz jądra zła. Jego thrillery czyta się z nieodpartą perwersyjną przyjemnością. Potwierdzają to wyniki sprzedaży: ponad 3 miliony sprzedanych egzemplarzy, w tym 800 tysięcy w samych Włoszech. O niebywałym talencie pisarskim Carrisiego świadczą też liczne nagrody i wyróżnienia dla jego powieści kryminalnych − włoskie: Premio Bancarella, Premio Letterario Massarosa, Premio Camaiore di Letteratura Gialla, do tego zwycięstwo w Śródziemnomorskim Festiwalu Kryminału i Powieści Noir oraz francuskie Prix SNCF du polar européen 2010 i Prix des lecteurs du livre de Poche 2011.


DROGA DO SUKCESU

Urodzony 25 marca 1973 roku Donato Carrisi jest scenarzystą, pisarzem i dramatopisarzem. Ukończył wydział prawa ze specjalizacją z kryminologii i behawioryzmu; tematem jego pracy magisterskiej byli – jakżeby inaczej – seryjni mordercy, w szczególności Luigi Chiatti, słynny Potwór z Foligno, zabójca dzieci. W trakcie studiów Carrisi założył grupę teatralną Vivarte, dla której napisał cztery sztuki i dwa musicale.

Jako powieściopisarz zadebiutował w 2009 roku kryminałem Zaklinacz. Książka odniosła ogromny sukces komercyjny – ponad dwieście pięćdziesiąt tysięcy egzemplarzy sprzedanych w samych Włoszech, przekłady na dwadzieścia języków, publikacje w dwudziestu trzech krajach. We Francji, dzięki Zaklinaczowi, znalazł się w gronie trzech finalistów prestiżowej nagrody literackiej Prix des lecteurs. W kolejnych latach opublikował dziewięć powieści. Wchodzące w skład nowej serii thrillery – "Trybunał dusz", "Łowca cieni" oraz "Władca ciemności" – sequel "Zaklinacza" zatytułowany "Hipoteza zła", przeniesioną na ekran "Dziewczynę we mgle", "W labiryncie" i niewydane jeszcze w Polsce "La donna dei fiori di carta", "Il gioco del suggeritore" i "La casa delle voci".


WŁOSKA SZKOŁA KRYMINAŁU

Włoskie kryminały mają swoją specyfikę – są równie bogate w emocje, bardzo różnorodne i często skrajne jak sami Włosi. Wielkimi fanami twórczości Donato Carrisiego są Michael Connelly oraz Ken Follett, którego dwie opinie opublikowane na Twitterze były punktem zwrotnym w karierze Włocha w Stanach: Sobota na plaży ze świetną książką – raj! i Zaklinacz Donato Carrisiego – doskonały i BARDZO creepy thriller o seryjnym mordercy.

Donato Carrisiego pokochali również amerykańscy czytelnicy, dla których powieści włoskiego autora stały się prawdziwym must read. Carrisi nie pozostaje Amerykanom dłużny – za jednego ze swoich największych mistrzów uważa Stephena Kinga.


MEDIA O TWÓRCZOŚCI DONATO CARRISIEGO:

Carrisi jest mistrzem w tworzeniu napięcia i budowaniu narracji.
Severino Colombo, „Corriere della Sera”

Król włoskiego thrillera po raz kolejny trafia w dziesiątkę.
„Oggi”

Donato Carrisi swoją książką W labiryncie potwierdza, że jest absolutnym mistrzem thrillera.
Letture.org

W labiryncie pokazuje, jak bardzo Donato Carrisi rozwinął się jako pisarz. Powieść zaczyna się niemal po cichu, sączy adrenalinę stopniowo, strona po stronie, aż wreszcie doprowadza do finału tak niepokojącego, jak można się po nim spodziewać, ale też tak przewrotnego jak nigdy wcześniej!
Letture.org

Donato Carrisi potwierdza, że jest jednym z najlepszych włoskich autorów thrillerów. O ile nie najlepszym.
Mangia Libri

Wyrazisty styl Carrisiego i szybkie tempo tej powieści sprawiają, że czytelnik pożera każdą kolejną stronę z szybkością błyskawicy. To doskonały prezent dla każdego wielbiciela thrillera!
Mangia Libri

Postać detektywa została zainspirowana przez koszmarny sen Donato Carrisiego. Jak to się mówi – czasami straszne sny mogą pociągać za sobą piękne rzeczy. Poprosimy o kolejny koszmar, i to szybko, drogi Donato!
Mangia Libri


OD REŻYSERA

Od czasu rozkwitu popularności Agathy Christie twórcy thrillerów bawią się z czytelnikami w kotka i myszkę. To niepisana zasada – rywalizacja między autorem i czytelnikiem. Kto wygra? Czy pisarzowi uda się zachować tajemnicę aż do ostatniej strony, a odbiorca się niczego nie domyśli? Pisarz musi podsuwać czytelnikowi wszystkie elementy niezbędne do rozwiązania zagadki. Może używać sztuczek, być podstępny, kręcić, ale prawda powinna być zawsze przed oczami odbiorcy – tylko, oczywiście, odpowiednio zakamuflowana. Moim celem jest pisanie książek, które dają poczucie oglądania filmu, i tworzenie filmów, które dają poczucie czytania książki. W książkach próbuję wywoływać obrazy w wyobraźni czytelnika, a filmy mają być czymś więcej niż to, co widzi się na ekranie.

Wierzę w sugestywną moc opowieści. Na przykład w przypadku "Dziewczyny we mgle" wielu widzów mówiło o scenie morderstwa, a tymczasem w filmie jej nie ma, zostaje tylko opisana przez jedną z postaci. A jednak niektórzy byli przekonani, że ją widzieli. To doświadczenie było dla mnie lekcją. Dlatego w filmie W labiryncie to, co niepokazane, jest równie ważne jak to, co można zobaczyć na ekranie. Ta część opowieści zbudowana jest z informacji podprogowych i pułapek dla podświadomości. Widzowie nie będą zwykłymi „przyglądającymi się”, będą zaangażowani, poczują się zagrożeni, a chwilami nawet współwinni. Prywatny detektyw Bruno Genko (Toni Servillo) jest u progu śmierci. Lekarze dali mu dwa miesiące życia. Gdy zaczyna się nasza opowieść, ten czas właśnie upłynął. A jednak detektyw wciąż żyje. „Ostatniej nocy czekałem na nadejście północy, jak Kopciuszek. I nic się nie wydarzyło” – mówi ze śmiechem mężczyzna. Genko jest w groteskowej, paradoksalnej sytuacji. Jakby zadawał pytanie: „Co się teraz stanie?”. Nie wie, czy zostały mu jeszcze ostatnie sekundy, minuty, godziny, dni, czy może tygodnie życia. A w tym „bonusowym czasie” (trudno mu nawet stwierdzić, czy to dar, czy przekleństwo) postanawia zbadać dawną nierozwiązaną sprawę zniknięcia dziewczyny.

Jego historia to zanurzenie się w podziemnym świecie. Dlatego umieściłem w niej sporo odniesień do piekła Dantego. Zaginieni są zawieszeni pomiędzy życiem i śmiercią – nie wiedzą, gdzie są i co się z nimi dzieje. Ich dusze są więźniami wątpliwości. Nie mają prawa iść do nieba, ale nie mogą też trafić do piekła.

Mamy też krąg zmysłów, pożądania. Jedyną osobą, na której zależy Genko, jest prostytutka, łagodny demon, który stanie się niewinną ofiarą. Jest również Cerber – stara kobieta stróżująca w opuszczonym domu zastępczym, w którego piwnicy kryją się straszne tajemnice.

Mamy bagno – czyli Styks – i dziwny bar, gdzie Genko wśród gniewnych i leniwych spotyka młodego mężczyznę naznaczonego ogniem, oszpeconego bliznami. To rodzaj współczesnego Flegiasza. Nawet samo mieszkanie Genko jest kręgiem piekła. Detektyw nie ma w nim żadnych rzeczy – mebli, zdjęć, pamiątek z życia, które właśnie ma zakończyć. Całe życie był windykatorem, a jego jedynym celem było odzyskiwanie pieniędzy dla innych.

W szóstym kręgu, kręgu heretyków, spotykamy człowieka z opaską na oku – znawcę komiksów. To ktoś wielbiący fałszywych bożków – superbohaterów i tym podobnych. W opowieści pojawia się nawet Minotaur. Tutaj zoomorficznym stworzeniem jest człowiek z głową królika i oczami w kształcie serc. Wyłonił się z siódmego kręgu, zamieszkanego przez gwałtowników, z wzbudzającej obrzydzenie nory starego zakrystiana.

Na koniec ósmy krąg. To labirynt, miejsce pełne pułapek i sztuczek, zamieszkiwane przez najgorszego z potworów – potwora naszej wyobraźni. Chciałem, żeby cała opowieść rozwijała się jak rodzaj pojedynku między dwoma protagonistami – prywatnym detektywem i profilerem. Są dla siebie idealnymi przeciwnikami. Wykorzystują całkowicie różne metody w swoim polowaniu na człowieka, na zło. W poszukiwaniu porywacza dzieci.

Polowanie Genka na porywacza rozgrywa się w realnym czasie. Detektyw musi pobrudzić sobie ręce i narazić się na niebezpieczeństwo. Chociaż jako człowiek umierający nie ma już nic do stracenia. Polowanie doktora Greena rozgrywa się na poziomie umysłu. Jest subtelne, a jednocześnie bezwzględne. Profiler nie waha się przed niczym. Wykorzystuje wszelkie konieczne środki, nawet te najbardziej niewyobrażalne, żeby wniknąć do umysłu ofiary i zapolować na potwora. Ponieważ potwór ukrywa się właśnie w umyśle dziewczyny.

Żeby zrealizować tę wizję na ekranie, potrzebowałem Tony’ego Servillo i Dustina Hoffmana. Poprosiłem Tony’ego, żeby zmieniał głos, postawę i energię granej przez niego postaci, w miarę jak schodził do coraz niższych kręgów swojego prywatnego piekła. Pokazaliśmy spotkania tego bohatera z jego najróżniejszymi demonami, ponieważ tylko człowiek u kresu życia widzi i słyszy to, czego nie dostrzegają inni.

Dustina poprosiłem, żeby był łagodny, współczujący, ale jednocześnie przebiegły. Nie chciałem tu typowego profilera, jednego z tych współczesnych śledczych, jakich ogląda się w telewizji czy kinie, albo o których czyta się w książkach. To nie miał być detektyw tak doskonale odczytujący wskazówki, że staje się niemal superbohaterem gotowym ocalić świat. Potrzebowałem starszego, doświadczonego człowieka. On nie zbiera dowodów, tylko szuka oznak zła. Jest surowym nauczycielem, który uczy ofiarę, jak sama może zniszczyć swojego prześladowcę. Nawet jeśli to bolesny i trudny proces.

Chciałem zrobić film w klimacie noir, z kolorem i muzyką. Nie chciałem zimnej atmosfery ostatnio kręconych thrillerów, z ponurą, zazwyczaj elektroniczną muzyką. Inspirował mnie Hitchcock.

Trafiłem na zdjęcia z planu Psychozy. W odróżnieniu od klasycznych czarno-białych obrazów, które mogliśmy ostatecznie zobaczyć na ekranie, mistrz suspensu zażądał, żeby na planie kostiumy aktorów były wyjątkowo kolorowe. Niektórzy złośliwie i błędnie twierdzili potem, że reżyser zdecydował się na film czarno-biały, bo sam go finansował i nie stać go było na Technicolor.

Po obejrzeniu zdjęć z planu Psychozy, który miał odzwierciedlać piekło, nie mogłem przestać myśleć o Dantem. W czasie szukania materiałów zauważyłem, że w graficznych przedstawieniach "Boskiej komedii" na przestrzeni lat, w najróżniejszych wersjach, świat podziemny jest pełen barw, natomiast czyściec i raj są kolorystycznie monotonne. Taki sposób łączenia zła z kolorami jest zakorzeniony w naszej wyobraźni od bardzo dawna. Przy tworzeniu mojego „piekła” poprosiłem Federica Masiera, żeby wykreował mi kolorową ciemność, a Vita Lo Re, żeby wypełnił tę ciemność chwytającymi za serce melodiami. Efekt jest taki, że "W labiryncie" jest eksplozją kolorów i muzyki symfonicznej.



MATERIAŁY WYDAWNICTWA