#

Adrian Bednarek znowu zaskakuje

Nowa książka Adriana Bednarka. Otwieram ze zdziwieniem... niewiele ponad trzysta stron. Od razu przychodzi mi do głowy, że będzie petarda, bo przecież mniej stron równa się większemu zagęszczeniu makabry. No i nie myliłam się. Jest okrutnie, jest nie do zniesienia i nie do porzucenia. Książka narkotyk.

Głównym bohaterem jest płatny zabójca. Najnowsza praca to zlecenie bez precedensu – do zlikwidowania jest cała rodzina. Dwoje dorosłych i dwójka dorosłych dzieci. Ryzyko jest ogromne, ale idzie o wielkie pieniądze. Do pewnego momentu wydaje się, że wszystko przebiega zgodnie z planem. Nagle jedno małe potknięcie powoduje, że układ błyskawicznie się rozsypuje. Należy improwizować, a to zawsze oznacza kłopoty. Gdy już będzie po wszystkim, zamiast chłodnej kalkulacji włączą się emocje... jak dla zabójcy – rzecz niezwykle zaskakująca.

Główną bohaterką książki jest ofiara. Jak to możliwe? U Adriana Bednarka wiele może się wydarzyć, chociaż czytelnikowi nie mieści się w głowie kierunek i przebieg historii. Bednarek poszukał rzadko uczęszczanej ścieżki i zagospodarował ją perfekcyjnie wypracowanym horrorem. Zamiłowanie do opisywania rzeczy bez pruderyjnych okularków, strzelanie czytelnikowi prosto między oczy, odzieranie ze skóry konwencji i reguł, to stały wachlarz atutów autora. Morderca i ofiara idą tym razem drogą, której nikt z nas, stojących po tej stronie książki, nie spodziewałby się. Dzieje się coś, co nie śniło się najstarszym wielbicielom powieści detektywistycznej.

Ostateczne działo zostaje wytoczone w poczucie kryminalnego ładu. Mieszają się drogi dobra i zła, obijają się o siebie, wykrzykuje je bohaterka, świecą jak neony w każdym akapicie. Czytelnik zostaje rozstrzelany dramatem obserwacji świata, który został pozbawiony klarownego podziału na dramatyczny los ofiary i godny pożałowania, małostkowy i okrutny system oprawcy. Odbijamy się rozpaczliwie pomiędzy tym, co słuszne, a tym, co nieuniknione. Raz kibicujemy ofierze, raz oprawcy, raz namiętności, a innym razem zemście. Największa zgroza, jakiej dopuścił się autor, to podważenie czytelniczego poczucia sprawiedliwości, wymieniając je na nową, skleconą naprędce moralność. Żeby złagodzić szok, dostajemy na pocieszenie przemianę osobowości, miłość, pożądanie i bezczelne wtargnięcie do umysłu mordercy. Niełatwo jest dowieść, że jest on człowiekiem z krwi i kości, a nie przedłużeniem lufy pistoletu. Morderca bywa bardziej ludzki i delikatny niż ofiara, na naszych oczach rozpływa się w emocji, płacze z bezsilności, opłakuje, tęskni i rozpacza. A potem bierze poduszkę, przykłada ją do głowy ofiary i naciska spust.

Książki Bednarka dobrze się czyta, prawdopodobnie dlatego, że autor dobrze się bawił pisząc je. Ale jest w nich też magnetyzm innego punktu widzenia, któremu trudno się oprzeć. Serdecznie polecam Państwu tę krótką, ale rozpędzoną i wyjątkowo treściwą powieść.


O KSIĄŻCE

PRZECZYTAJ FRAGMENT


Katarzyna Wojtaszek

Uwielbia czytać, pić kawę i spacerować. Ukończyła Zarządzanie kulturą na UJ i studia podyplomowe Totalitaryzm-Nazizm-Holokaust w Muzeum Auschwitz-Birkenau. Kryminały towarzyszyły jej od zawsze - na początku była Agatha Christie, a potem cały świat. Uwielbia rozwiązywanie kryminalnej zagadki i towarzyszące mu podekscytowanie. Za dobry kryminał jest skłonna oddać całą noc. Prowadziła sekcję książek dla dzieci na portalu kulturawkrakowie.pl, jest też autorką bloga ocholeramatka.pl. W wolnym czasie przemierza Nową Hutę na hulajnodze, w towarzystwie męża, córek i psa.