#

​Ptak, który własne gniazdo kala

Święta Bożego Narodzenia wśród śniegów Beskidu Niskiego w ośrodku wypoczynkowym na szczycie góry. Kto nie chciałby przeżyć najbardziej rodzinnych dni w roku w ten sposób? O takim szczęściu mogą mówić bohaterowie najnowszej powieści Jędrzeja Pasierskiego o wiele mówiącym „Gniazdo”. Czy jednak w tym przypadku słowo „szczęście” na pewno dobrze obrazuje stan jego bohaterów?

Ekscentryczny potomek starego rodu nafciarskiego, Gabriel Koniarski, zaprasza na święta najbliższą rodzinę do stworzonego przez siebie ośrodka. Za sprawą magnetycznej wręcz decyzyjności gospodarza stawiają się wszyscy. Jednak z powodu tragicznych wydarzeń z przeszłości, chorób niektórych członków rodziny oraz niesprecyzowanych bliżej urazów nie wszyscy są sobie bliscy jak na świątecznej reklamie Jacobsa. W te święta jednak będą musieli ze sobą wytrzymać. Dzień przed Wigilią spada śnieg tak obfity, że niemożliwością staje się przedwczesne opuszczenie Gniazda.

Pech chce, że do bliskich Koniarskiego dołącza znana z czterech poprzednich powieści Pasierskiego komisarz Nina Warwiłow. Przybywa w dość niewdzięcznej lokalnej sprawie, którą nikt nie chce się zająć, zostaje z powodu nieprzejezdnej drogi. I morderstwa.

Jędrzej Pasierski zebrał w „Gnieździe” wiele świetnych motywów: głęboki śnieg, posiadłość na szczycie góry, niemożność wydostania się z miejsca pobytu, zadawnione rodzinne urazy, psychiczne dolegliwości, młodzieńcze fascynacje i bunty. Motywy te podbijają dramaty bohaterów, z początku słabo widoczne (z wyjątkiem postaci Marianny, świetnie zresztą rozpisanej, mierzącej się z legendą pierwszej żony swojego męża), a wraz z lekturą i wyjaśnieniami Niny narastające do niebagatelnych rozmiarów. Ta wyrazistość motywów wydaje mi się tym ważniejsza, że „Gniazdo” jest bodajże najbardziej teatralną i niespieszną powieścią Pasierskiego. Jedności – z wyjątkiem samego początku – czasu, miejsca i akcji towarzyszą bynajmniej niegorączkowe przygotowania do świąt, niespieszne poruszanie się bohaterów wśród śniegów, niespodziewane pojawianie się rekwizytów (zwiędłe kwiaty, tabletki), ograniczenie postaci na planie. Zdecydowany krok w tył dał szef Niny, Michał Karpiuk, który w „Gnieździe” pełni rolę marginalną, a jego podwładna, Kaśka Wartoń, dość istotna w czwartej powieści z cyklu, czyli „Kłamczuchu”, w piątej pojawia się ledwie na chwilę. Poszukiwaczem prawdy jest tutaj tylko Nina i to jej perypetie, obok sprawy morderstwa, śledzimy z największym zainteresowaniem.

Już wcześniej miałam Pasierskiego za autora, który świetnie, a momentami wręcz wybitnie, opisuje kobiecą duchowość. W „Gnieździe” nic się pod tym względem nie zmieniło, a emocjonalność Warwiłow została podzielona pomiędzy sprawy zawodowe i prywatne. Zwykłe na pozór dialogi i didaskalia pełnią rolę szkicu kondycji psychicznej bohaterki, która to kondycja, mam wrażenie, migocze, rozciągnięta pomiędzy zablokowaniem a gniewem, sennym zobojętnieniem a raptownym zdecydowaniem. Duchowość Niny nie jest jednolita, a jej decyzyjność momentami zaskakująca, zarówno w sensie zawodowym, jak i osobistym. Potrzeby i charakter Warwiłow świetnie dookreślają męscy bohaterowie, z którymi bohaterka wchodzi w konflikty. I tak z jej relacji z prokuratorem Tekielskim wiemy, że absurd żądań sprawia, że Nina się blokuje, natomiast znajomość z rzeźbiarzem Wojtkiem pokazuje Ninę, która nie chce już dłużej musieć obchodzić się bez ciepła. Figura bohaterki, do tej pory dość enigmatyczna, zamyka się bądź otwiera na interlokutorów, a dla nas, czytelników, staje się przede wszystkim bardziej ludzka.

Na koniec wspomnę, że jestem fanką tytułu najnowszej powieści Jędrzeja Pasierskiego. Jego liczne możliwości interpretacyjne są wręcz ożywcze. Mamy więc gniazdo, które może być rodzinnym schronieniem (także dla mordercy), ale też w domyśle gniazdo os, z którymi musi sobie poradzić komisarz Warwiłow. Mamy także gniazdo jako przenośnię złudnego poczucia bezpieczeństwa oraz gniazdo żmij, skąd już tylko krok do żmii wyhodowanej na własnym łonie. Kto zatem? W kim zagnieździło się zło? Która z osób świętujących na szczycie góry okaże się ptakiem, który własne gniazdo kala?

o książce

wywiad z autorem

Paulina Stoparek



Kulturoznawczyni i filmoznawczyni. Zawodowo związana z branżą wydawniczą. Redaguje, koryguje, sprawia, że książki stają się lepsze. Pisze także publicystykę dla portalu literacko-kryminalnego "Zbrodnia w Bibliotece". W wolnych chwilach czyta (tak to jest, gdy praca jest pasją), ogląda filmy, ćwiczy i hołubi kota. Ulubiony gatunek literacki: nordycki kryminał. Ulubiony autor: Marek Krajewski. Ulubiona książka: "Przeminęło z wiatrem".