tytuł: Ta, która Zawiniła
autorka: Jane Corry
tłumaczenie: Anna Dobrzańska
wydawnictwo: Albatros
gatunek: kryminał / sensacja /thriller
liczba stron: 480
data premiery: 27.10.202
Ostatnie wpisy:
- Przerażająca gra wywiadów o najwyższą stawkę
- Pasjonująca przygoda z bursztynem w roli głównej!
- To jak jazda rozpędzonym bolidem – ostra i niebezpieczna!
- Fascynująca podróż do mroków średniowiecza
- Podróż do tak mrocznego świata, że aż cierpnie skóra!
- Prawda jest okrutniejsza od najbardziej wymyślnej fikcji!
- Nie trzeba od razu skakać na bungee - można sięgnąć po „Dolinę szpiegów”!
- Zakończenie niczym erupcja uśpionego wulkanu!
- Diabli wiedzą…
- Dwa domy, dwa miejsca, ale czy na pewno dwie historie?
Gra pozorów i niedomówień to droga donikąd. O tym jest „Ta, która zawiniła”
„Ta, która zawiniła” Jane Corry to błyskotliwy thriller psychologiczny, który skłania do przemyśleń i uważnego spojrzenia na otaczający świat. Kilka razy siadałam do napisania tej recenzji, bo książka poruszyła mnie do głębi. Dlaczego akurat ta, bo przecież po thrillery sięgam w zasadzie nałogowo? Jest tu problem przemocy w rodzinie, który nie zawsze wiąże się z użyciem siły fizycznej. Mamy czarujących mężczyzn i troskliwych ojców, którzy są wyrafinowanymi manipulatorami czy opiekuńcze matki z soplem lodu zamiast serca.Przysłowiowe „cztery ściany” potrafią skrywać wielkie dramaty, które nie zawsze są naznaczone siniakami na ciele. A to rodzinny dom kształtuje człowieka i w nim powinien czuć się kochany, rozumiany, bezpieczny. Gdy dzieje się inaczej, w dorosłe życie rusza okaleczony, z poczuciem winy, bez wiary we własne możliwości. Spragniony ciepła i bezpieczeństwa szybko wpada w łapska kolejnego tyrana, którego „kręci” dominacja nad kimś słabszym. Najprościej i najbezpieczniej wyżywać się na kimś zależnym od siebie. Dlatego to zazwyczaj kobiety i dzieci stają się ofiarami przemocy. I jeszcze ta sztuka manipulowania, bo sprawca wmawia, że sami są sobie winni …
Przez wiele lat pracowałam z ofiarami przemocy w rodzinie. Na początku pracy zawodowej zaangażowałam się w kampanię „Dzieciństwo bez przemocy”. To straszne zjawisko poznałam zarówno od strony teoretycznej, jak i praktycznej. Przez długie lata byłam też kuratorem społecznym. Znam życie od tej mrocznej strony i to straszne uczucie bezsilności. Kiedy nie ma prostych rozwiązań, bo każde w pewnym stopniu jest złe.
Jednak książka Jane Corry daje nadzieję, że można wyjść nawet z największego życiowego „dołka”, a tragedia sprzed lat nie musi wszystkiego zrujnować. Tego piętna zmyć się nie da, ale można je zaakceptować. Mamy tu opowieści dwóch kobiet Ellie i Jo. Różni je wszystko, ale czy na pewno? Kiedy poznajemy Ellie jest już babcią, zakochaną bezgranicznie w swoim czteroletnim wnuku. Jo wiedzie życie na ulicy. Przychodzi jednak dzień, w którym ich drogi krzyżują się i już od tego momentu nic nie będzie takie, jak dawniej.
Ellie wspomina swoje dzieciństwo, którego beztroska skończyła się z chwilą śmierci mamy. Ale czy było ono beztroskie? To właśnie mama nauczyła ją, by nie stawać na linie płyt chodnikowych, bo to może przynieść pecha. Z czasem ten nawyk przerodzi się w obsesję… Po latach postawienie stopy na tej linii stanie się początkiem nowego życia. Ojciec żeni się powtórnie, na świat przychodzi braciszek Michael i pogłębiają się trudne relacje z macochą Sheilą. Kobieta powoli wypiera Ellie z ich życia. Jedyną osobą, na którą może liczyć jest babcia Greenway, matka macochy. Tu powoli wychodzą na jaw jakieś strzępki wspomnień. Atmosfera zagęszcza się, a my czujemy, że coś się wydarzy niedobrego.
A Jo? Cały czas jest w drodze. Próbuje poradzić sobie na ulicy. Ma za sobą trudną przeszłość i takąż samą teraźniejszość, dręczą ją koszmary i przed czymś lub przed kimś ucieka. Stara się do nikogo nie przywiązywać, a najważniejsze staje się znalezienie czegoś do jedzenia i schronienia na noc. Tak mija dzień za dniem. Oblicza bezdomności są straszne i nikt nie może być pewien, czy nie znajdzie się na ulicy. „Nic w życiu nie jest pewne, ale to nie szkodzi” możemy przeczytać tu na temat nieprzewidywalności ludzkiego losu. Bardzo poruszyła mnie również historia Tima i Szczęściarza – bezdomnego chłopca i przygarniętego przez niego psa. Mocno trzymałam za nich kciuki!
Kolorytu narracji dodają wstawki o roślinach, które są łącznikiem z dzieciństwem Ellie. Mama nauczyła ją rozpoznawać kwiaty, które potem suszyły między kartkami książek. To przemyślany zabieg, który z jednej strony scala poszczególne opowieści, a z drugiej potęguje aurę tajemniczości. Kiedy drogi Jo i Ellie znów się skrzyżują, czy te jakże różne kobiety spojrzą sobie w oczy? Co je łączy? Aby poznać odpowiedzi na te pytania, trzeba sięgnąć po książkę Jane Corry. Zdradzę tylko tyle, że zakończenie jest prawdziwym zaskoczeniem. Szczerze polecam.
Małgorzata Chojnicka jest absolwentką prawa, która popełniła pracę magisterską z kryminalistyki. W czasie studiów wyższych należała do Studenckiego Koła Kryminalistyki i jeździła na obozy naukowe do Wyższej Szkoły Policji w Szczytnie. Tam poznała policyjny fach od podszewki. Wychowana na kryminałach Agathy Christie i Joanny Chmielewskiej. Od ponad dwudziestu lat pracuje jako dziennikarka. Publikuje zarówno w prasie lokalnej, jak i ogólnopolskiej. Jest też autorką opowiadań, które ukazują się w czasopismach dla kobiet. Najbardziej interesuje ją człowiek i jego życiowa droga. Jej kolejną pasją jest fotografia. Ma na swoim koncie indywidualną wystawę fotograficzną. Prowadzi recenzenckiego bloga „Zaczytana wróżka Róża” (zaczytanawrozkaroza.blogspot.com)